HMP 77 Destroyers
New Issue (No. 77) of Heavy Metal Pages online magazine. 75 interviews and more than 200 reviews. 224 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Destroyers, HammerFall, Raven, Shadow Warrior, Vicious Rumors, EvilDead, Heathen, Hexx, Thrust, Onslaught, Iscariota, U.D.O., Doro, Torch, Hittman, Glacier, Iron Angel, Primal Fear, Death Dealer, Them, Alcatazz, Messiah, Wolf, Kansas, Ayreon, Exlibris, Lonewolf, Falconer, Stalker, Attick Demons, Satan’s Fall, Deathstorm, Pessimist, Nuclear Warfare, Airforce, High Spirits, High Spirits, Night, Starblind, Greydon Fields, Angel Blade, Töronto, Venator, Speed Queen, Soulcaster, Thundermother, Hexecutor, Warfect, Coltre, Fer De Lance, Stygian Crown, Pale Divine, Early Moods, Northern Crown, Northwind, Black Knight, Canedy, Darker Half, Sinsid, Moravius and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 77) of Heavy Metal Pages online magazine. 75 interviews and more than 200 reviews. 224 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Destroyers, HammerFall, Raven, Shadow Warrior, Vicious Rumors, EvilDead, Heathen, Hexx, Thrust, Onslaught, Iscariota, U.D.O., Doro, Torch, Hittman, Glacier, Iron Angel, Primal Fear, Death Dealer, Them, Alcatazz, Messiah, Wolf, Kansas, Ayreon, Exlibris, Lonewolf, Falconer, Stalker, Attick Demons, Satan’s Fall, Deathstorm, Pessimist, Nuclear Warfare, Airforce, High Spirits, High Spirits, Night, Starblind, Greydon Fields, Angel Blade, Töronto, Venator, Speed Queen, Soulcaster, Thundermother, Hexecutor, Warfect, Coltre, Fer De Lance, Stygian Crown, Pale Divine, Early Moods, Northern Crown, Northwind, Black Knight, Canedy, Darker Half, Sinsid, Moravius and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
mieli do czynienia. Rozpoczyna się
ona charakterystycznym melodyjnym
sposobem grania Macieja
Mellera na gitarze, z wykorzystaniem
sporej dawki gitary akustycznej
oraz subtelnego tła klawiszy i
perkusji. Ze względu na jej długość
mamy do czynienia z kilkoma wahnięciami
tempa aby w środku zwolnić
i zbudować klimat dla wyśmienitego
gitarowego sola. Po czym
atmosfera gęstnieje aby na koniec
zaatakować dość mocnymi riffami.
Takimi środkami Maciej operuje
również w dalszej części albumu
ale wykorzystuje do tego ich wszystkie
możliwe warianty, dodając do
tego swój talent oraz pozostałych
muzyków. Robią to rewelacyjnie,
także całość "Zenith" to uczta dla
progresywnych romantyków. Niemniej
wyróżnił bym jeszcze dwie
kompozycje. Pierwsza z nich to
singlowy "Frozen", wbrew tytułowi
bardzo ciepły oraz spójny z resztą
albumu, uwypuklający jego wszystkie
walory a zarazem najbardziej
witalny i przebojowy. Natomiast
drugą jest "Trip", długi bardzo
przestrzenny utwór, leniwie snujący
swoją dźwiękową opowieść, w
końcowej fazie przechodzący w
hipnotyczny trans. Ponadto tak jak
wspominałem całość albumy wypełniony
jest wspaniałą muzyką i
każdy będzie miał w czym wybierać,
nie koniecznie te kompozycje,
które wam wskazałem. Wszyscy
muzycy odgrywają swoje partie rewelacyjnie,
nie wspomnę o brzmieniu
samych instrumentów. Na ich
tle znakomicie wypada bardzo
ciepły głos Krzysztofa Borka, który
dopełnia i dodaje wyrazistości
muzyce Macieja Mellera. Wokalista
dokłada się też do całości materiału
tworząc wszystkie teksty na
albumie, które dotyczą tytułowego
zenitu, punktu w życiu, w którym
Maciej i Krzysztof znaleźli się i
niewiadomo co nowego przyniesie
ich dalsze istnienie. Ogólnie całość
albumu to obowiązkowa jazda dla
fanów progresywnego rocka. (5,5)
\m/\m/
Mad Hatter - Pieces Of Reality
2020 Art Gates
Mad Hatter to szwedzki zespół,
który powstał w 2017 roku, grający
power metal. Jego założycielami
byli Petter Hjerpe (wokal, gitara
rytmiczna, klawisze) i Alfred Fridhagen
(perkusja). W skład grupy,
oprócz wymienionych wcześniej,
wchodzą: gitarzysta Dennis Eriksson
oraz basista Magnus Skoog.
Zespół ma na koncie dwa albumy
studyjne - wydany w 2018 roku
zatytułowany po prostu "Mad
Hatter" oraz najnowszy, który
ukazał się 22 maja br. za pośrednictwem
Art Gates Records, pt.
"Pieces Of Reality". Po przesłuchaniu
debiutanckiego albumu
byłam mile zaskoczona - przyjemne
dla ucha granie, ewidentnie
inspirowane twórczością takich
zespołów jak: Edguy, Helloween,
Gamma Ray, Hammerfall czy
Stratovarious. Natomiast pierwsze
odsłuchanie "Pieces Of Reality"
przyniosło znaczne rozczarowanie.
Żaden utwór mnie nie
zachwycił, a niektóre wręcz irytowały,
jak na przykład "I'll Save
The World", gdzie Petter Hjerpe,
w mojej ocenie, po prostu pieje. W
pozostałych utworach styl śpiewu
wokalisty Mad Hatter niektórym
może kojarzyć się z Tobiasem
Sammetem z niemieckiej grupy
powermetalowej Edguy. Jak sama
nazwa wskazuje Mad Hatter, czyli
Szalony Kapelusznik, nawiązuje
do powieści Lewisa Carrolla (właściwie
Charlesa Lutwidge'a Dodgsona,)
o przygodach Alicji w Krainie
Czarów. Fantazyjny klimat
książki oddaje galopujący "Queen
Of Hearts" czy utrzymany w średnim
tempie "Rutledge Asylum".
Album rozpoczyna krótki instrumentalny
"Fever Dreams". Intro
przywodzi na myśl nawiedzony lunapark
z przerażającymi, złowieszczo
śmiejącymi się klaunami i
płynnie przechodzi w pierwszy
singiel "Master Of The Night" -
początkowo spokojny, by następnie
rozwinąć mocniejsze tony. W
"The Valley" pojawia się motyw
hiszpańskich dźwięków gitary, a
wprowadzenie do "Awake" brzmi
jak dźwięki gry na konsolę z lat 90-
tych. Jak dla mnie najlepszymi
utworami z płyty są: "Rutledge Asylum",
w którym idealnie synchronizują
się m.in. wokal, gitarowe solówki
Dennisa Erikssona i podwójny
rytm perkusji Alfreda Fridhagena
oraz "The Children from
the Stars" - chwytliwy i energiczny
ukazujący potencjał zespołu. Ogólnie
rzecz biorąc "Pieces Of Reality"
nie grzeszy oryginalnością. Album
stanowi porcję melodyjnego
power metalu nawiązującego do
największych zespołów tego gatunku
z wysokim wokalem, dość szybkim
tempem, harmonijnymi gitarami,
podwójnym dudnieniem bębna
basowego perkusji (nie zawsze pasującym)
i sporą ilością dźwięków
klawiszy. Zapewne fani wczesnego
Edguy'a znajdą tu coś dla siebie,
mnie jednak ta produkcja nie przekonała.
(3)
Simona Dworska
Mad Max - Stormchild Rising
2020 Steamhammer/SPV
Chociaż ekipa Michaela Vossa
miała sporą przerwę, to i tak jej
staż robi wrażenie, bowiem Mad
Max debiutował jeszcze w roku
1981, a jego albumy "Rollin’
Thunder", "Stormchild" oraz
"Night Of Passion" z lat 1984-87
cieszyły się sporą popularnością.
Po różnych zawirowaniach na
przełomie wieków zespół wrócił na
dobre, niedawno uczcił jubileusz
okolicznościowym wydawnictwem
"35", a do tego ciągle wydaje kolejne,
bardzo fajne płyty. Hard'n'
heavy w ich wydaniu nie zestarzał
się ani trochę: wciąż jest dość surowy
i zadziorny, a do tego dopełniony
kapitalnymi melodiami, brzmiąc
tak klasycznie, jak w latach
80. Już perfekcyjny opener "Hurricaned"
pokazuje, że żartów nie będzie,
a wokalny duet Voss - Ronnie
Romero (Rainbow, etc.) można
tylko komplementować. Drugi
duet frontman Mad Max stworzył
w coverze "Take Her" Rough Cutt,
zapraszając do jego nagrania dawnego
wokalistę tej grupy, znanego
też z Quiet Riot, Paula Shortino.
I dają panowie czadu, a ta nowa
wersja brzmi mocniej od oryginału,
chociaż zachowała jego klimat,
włącznie z fragmentem zapożyczonym
od Griega. Wrażenie
robią też inne mocniejsze utwory,
jak "Ladies And Gentlemen" czy
"Mindhunter", a na drugim biegunie
mamy te lżejsze, hairmetalowe,
jak choćby "Gemini". Mamy też
ciekawostkę, bo "The Blues Ain't
No Stranger", faktycznie ma w sobie
coś z bluesa, a gościnnie gra w
nim Oz Fox, gitarzysta Stryper.
Efekt końcowy może niczym nie
zaskakuje, ale to kolejna płyta
Mad Max, na której zespół nie
zszedł poniżej bardzo wysokiego
poziomu - mnie to w zupełności
wystarcza. (5)
Wojciech Chamryk
Mad Ripper - Shadow Of Death
2019 Norbylang Music
Mad Ripper to projekt Francuza
ukrywającego się pod pseudonimem
Sir Norbylang (Norbert
Langanay), który odpowiada za gitary,
bas, keyboardy, programowanie
perkusji oraz za komponowanie
muzyki. W pisaniu tekstów
odciąża go wokalista Alexandre
Duffau. Norbert ma też wsparcie
w postaci drugiego gitarzysty Guillaume
Landeau. Na Metal Achives
przy gatunku muzycznym tego
projektu widnieje thrash metal.
Niemniej dla mnie jest to heavy/
power metal z bardzo mocnym posmakiem
Blind Guardian (z początków
ich kariery). To odczucie
podkreśla również głos i sposób
śpiewania wokalisty Alexandre
Duffau, który mocno kojarzy mi
się z Hansi Kürschem. Owszem
Mad Ripper bardziej stawia na gitary
niż obecny Guardian, jego
muzyka jest bardziej toporna oraz
ma w sobie sporo wolnych wręcz
doomowych wtrąceń ale do thrash
metalu to jednak jeszcze daleka
droga, co najwyżej niektóre z fragmentów
zaliczyłbym do power/
thrashu. Jeszcze jedna ciekawostka,
gdy słucha się albumu na
słuchawkach brzmi on nawet całkiem
dobrze. W uszy rzuca się wyważony
ale wyeksponowany i pulsujący
bas, znakomicie do przodu
mknie perkusja, choć w rzeczywistości
to tylko dobre oprogramowanie,
trochę gorzej brzmią gitary ale
i tak jest nieźle w porywach intrygująco
i ciekawie. Nieciekawie za
to jest, gdy muzyka leci przez głośniki,
wtedy brzmi ona trochę niechlujnie
i niezgrabnie. Także popełniono
jakiś błąd przy produkcji.
Kompozycje są dość ciekawe, mają
w sobie sporo fajnych pomysłów.
Większość z nich utrzymana jest w
średnich tempach, choć oczywiście
Norbert Langanay chętnie korzysta
ze zmian temp oraz klimatów.
Niemniej nie jest to tak płynne jak
w utworach Blind Guardian. Trochę
lepiej wygląda ta kwestia w kawałkach
szybszych typu "Shadow
Of Death" i "Lamb Of God" albo w
utworze, który choć utrzymany
jest w średnim tempie, to cały czas
prze do przodu, a mam na myśli
"The Summoning". Jednak najlepiej
jest w "Killing Is My Nature" ale
tylko fragmentami, w szczególnie
w tych, które łączą się z "kürschowymi"
wokalami. Nie jestem zwolennikiem
doomowych naleciałości
używanych przez Norberta. Nie
wykorzystuje ich nagminnie ale są
słyszalne. Najbardziej denerwuje
mnie to w tytułowej kompozycji,
która zaczyna się doomowymi riffami
aby rozwinąć je dopiero w
końcowej fazie utworu. Bywają też
wpadki wynikające z niedbalstwa
w produkcji (kolejny raz), najbardziej
jaskrawym jest wyciszenie w
"Killing Is My Nature". Warto
wspomnieć, ze grafika i ogólnie
aura przesłania kapeli zawiązana
jest wokół postaci Kuby Rozpruwacza,
temat znany ale cały czas
aktualny. Mimo, że sporo wytknąłem
tej płycie niedoróbek, to całościowo
"Shadow Of Death" przedstawia
się dość sensownie i myślę,
że warto dać Mad Ripper szanse.
Parę poprawek i przejście z projektu
na regularny zespół powinno
przynieść zmianę na lepsze. (3,7)
\m/\m/
RECENZJE 189