21.03.2023 Views

HMP 77 Destroyers

New Issue (No. 77) of Heavy Metal Pages online magazine. 75 interviews and more than 200 reviews. 224 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Destroyers, HammerFall, Raven, Shadow Warrior, Vicious Rumors, EvilDead, Heathen, Hexx, Thrust, Onslaught, Iscariota, U.D.O., Doro, Torch, Hittman, Glacier, Iron Angel, Primal Fear, Death Dealer, Them, Alcatazz, Messiah, Wolf, Kansas, Ayreon, Exlibris, Lonewolf, Falconer, Stalker, Attick Demons, Satan’s Fall, Deathstorm, Pessimist, Nuclear Warfare, Airforce, High Spirits, High Spirits, Night, Starblind, Greydon Fields, Angel Blade, Töronto, Venator, Speed Queen, Soulcaster, Thundermother, Hexecutor, Warfect, Coltre, Fer De Lance, Stygian Crown, Pale Divine, Early Moods, Northern Crown, Northwind, Black Knight, Canedy, Darker Half, Sinsid, Moravius and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 77) of Heavy Metal Pages online magazine. 75 interviews and more than 200 reviews. 224 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Destroyers, HammerFall, Raven, Shadow Warrior, Vicious Rumors, EvilDead, Heathen, Hexx, Thrust, Onslaught, Iscariota, U.D.O., Doro, Torch, Hittman, Glacier, Iron Angel, Primal Fear, Death Dealer, Them, Alcatazz, Messiah, Wolf, Kansas, Ayreon, Exlibris, Lonewolf, Falconer, Stalker, Attick Demons, Satan’s Fall, Deathstorm, Pessimist, Nuclear Warfare, Airforce, High Spirits, High Spirits, Night, Starblind, Greydon Fields, Angel Blade, Töronto, Venator, Speed Queen, Soulcaster, Thundermother, Hexecutor, Warfect, Coltre, Fer De Lance, Stygian Crown, Pale Divine, Early Moods, Northern Crown, Northwind, Black Knight, Canedy, Darker Half, Sinsid, Moravius and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

tam też aluzje do innych przywódców),

to na pewno w Polsce jest

jedna taka osoba, której można go

spokojnie dedykować. OK., zluzujmy

trochę, żeby nam się tu zbytnio

politycznie nie zrobiło. Numer

cztery to kawałek o tytule "Greenhouse".

Co my tu mamy tym razem?

Ano mamy taki bardzo oldschoolowy

thrash. Skojarzenia ze

wczesnym Slayerem (z okresu

sprzed "Reign In Blood") bardzo

mile widziane. Lekkim zaskoczeniem

może być za to utwór "No

Difference". Zaczyna się on bardzo…

jazzowo. Dość sympatyczna

melodyjka na tle gitary basowej,

która w tej formie mogłaby sobie

lecieć gdzieś w tle w kameralnej

kawiarni. Na szczęście to tylko

krótkie intro, które dość szybko

przechodzi w thrashową młóckę. Z

innej beczki zdecydowanie należy

pochwalić Phila Floresa. Facet mimo

długiej przerwy jest naprawdę

w świetnej formie. "United States

Of Anarchy" to patrząc pod kątem

wokali zdecydowanie najlepszy jak

na razie album Evildead. Czy najlepszy

ogólnie? Kurcze, ciężko mi

to tak jednoznacznie stwierdzić.

Nie mniej jednak dobrze, że powstał

i dobrze, że Evildead wrócił

wrócił do świata żywych. Oby na

dłużej (5).

Bartek Kuczak

Exiled On Earth - Non Euclidean

2020 Punishment 18

Korzenie włoskiego kwartetu Exiled

On Earth sięgają jeszcze połowy

lat 90., a pod obecną nazwą

funkcjonuje on od roku 2000.

Spodziewałem się więc czegoś naprawdę

dobrego, tymczasem "Non

Euclidean" nie oferuje nic więcej

ponad sztampowy, dość melodyjny

thrash na modłę lat 80. Owszem,

sprawnie zagrany, dobrze brzmiący,

dopracowany aranżacyjnie -

do niczego nie można się tu przyczepić,

ale też żadna z tych ośmiu

kompozycji nie wywołuje żywszego

bicia serca, jakiegoś ożywienia,

czegokolwiek w tym stylu. Do tego

"Non Euclidean" to dopiero trzeci

album Włochów, co przy tak długim

stażu nie robi wrażenia; trwa

też nie za długo, bo niewiele ponad

pół godziny, co przy 5-7-letnim

cyklu wydawniczym każe domniemywać,

że z nowymi pomysłami

nie jest u nich najlepiej. Można tej

płyty posłuchać, zaczynając od

najciekawszych - nic dziwnego, że

trafiły na początek - "Parsec Devourer"

i "Vault Of The Decimator",

wokalista Tiziano Marcozzi też

radzi sobie nieźle, ale naprawdę są

setki, jak nie tysiące, ciekawszych

płyt. (2)

Exlibris - Shadowrise

2020 Self-Released

Wojciech Chamryk

Piąty album Exlibris potwierdza,

że warszawska formacja nie daje za

wygraną nawet w arcytrudnych sytuacjach,

a taką niewątpliwie było

nieoczekiwane odejście gitarzysty

Daniela Lechmańskiego, obecnego

w składzie od samego początku.

Zastąpił go jednak nie byle kto, bo

Antti Wirman, znany choćby z

Warmen i tym sposobem fińska

frakcja w zespole powiększyła się

do dwóch osób. Zawartość "Shadowrise"

na pewno nie rozczaruje

dotychczasowych fanów grupy,

myślę też, że może pozyskać jej nowych

zwolenników, bo power metal

w wydaniu Exlibris stał się nie

tylko bardziej urozmaicony, ale też

mroczniejszy i mocniejszy, tak na

modłę lat 80. Dzieje się tak, ponieważ

liczne partie instrumentów

klawiszowych, nierzadko o symfoniczno-orkiestrowym

rozmachu,

perfekcyjnie równoważą mocarne,

całkiem surowe riffy, praca sekcji

też robi swoje. To jednocześnie

najkrótsza płyta w dyskografii zespołu,

sześć utworów i niewiele ponad

pół godziny muzyki, ale dzięki

temu zabiegowi materiał jest

zwarty, nie nuży też tak, jak wiele

innych, znacznie dłuższych płyt z

niepotrzebnymi nikomu wypełniaczami.

Na początek dostajemy trzy

krótsze, bardziej tradycyjne utwory,

ze świetnym, opartym na organowych

brzmieniach i mocnym

riffie, nośnym openerem "Rule #1"

oraz potwierdzającym wokalną

wszechstronność Riku Turunena,

momentami bardzo klimatycznym,

"All I Never Knew". Umieszczony

między nimi "Hell Or High Water"

to z kolei szybka, dynamiczna

kompozycja, idealna na koncerty, z

wyeksponowanymi syntezatorami

Voltana. Druga część płyty podoba

mi się jeszcze bardziej, bo to żywy

dowód na to, że współczesny

power metal wcale nie musi być

sztampowy i jednowymiarowy, niczym

spod jakieś sztancy. Poszczególne

kompozycje są tu więc długie,

rozbudowane i dopracowane

aranżacyjnie, łącząc mocne uderzenie

z bardziej urozmaiconymi, nie

tak oczywistymi partiami. Osobiście

wyróżniłbym tu mroczny numer

"Megiddo", ale tytułowy "Shadowrise"

i epicki, momentami progresywny

wręcz "Interstellar" tak

naprawdę niczym mu nie ustępują

- jeśli zespół będzie nadal szedł w

tym kierunku, to efekty mogą być

jeszcze ciekawsze. (5,5)

Fairyland - Osyrhianta

2020 Massacre

Wojciech Chamryk

Francuski zespół grający symfoniczny

power metal pod nazwą Fairyland

działa od 2003 roku. Natomiast

wcześniej (od 1997 roku)

znany był jako: Fantasy, Fantasia

czy Ferreol. 22 maja 2020 roku,

czyli po 11 latach przerwy, grupa

za pośrednictwem Massacre Records,

wydała nowy album pt.:

"Osyrhianta". Każda kolejna płyta

Fairyland wiąże się ze zmianą na

stanowisku wokalisty - tym razem

śpiewa Francesco Cavalieri

(Wind Rose). Z oryginalnego składu

z 2003 roku pozostało dwóch

muzyków: Philippe Giordana grający

na klawiszach oraz Willdric

Lievin, który aktualnie gra na basie

(wcześniej grał na perkusji). Pozostali

członkowie zespołu to: Sylvain

Cohen (gitara) i JB Pol (perkusja).

W utworze "Eleandra" gościnnie

pojawia się również Elisa

C. Martín, która śpiewała na albumie

z 2003 roku pt.: "Of Wars in

Osyrhia". "Osyrhianta" jest albumem

koncepcyjnym, opowiadającym

o początkach krainy fantasy

Osyrhia oraz jej mieszkańcach,

czyli stanowi prequel istniejących

już wydań zespołu. O ile "Score to

a New Beginning" z 2009 roku

słuchało mi się bardzo przyjemnie,

o tyle najnowszą płytę "jakimś cudem"

udało mi się przemęczyć.

"Osyrhianta" jest dużo bardziej

symfoniczna, niż poprzednie wydanie.

Niestety instrumenty symfoniczne

w dużej mierze przyćmiewają

wszelkie inne dźwięki - słychać

jedynie słabe dudnienie basu

czy raczej niezbyt ostre gitarowe

riffy. Zespół kładzie nacisk na chóralne,

zharmonizowane wokale,

klawisze, perkusję oraz orkiestrowe

aranżacje. Napędza go prawie

wszystko poza riffami. Różne instrumenty

przejmują we władanie

główną melodię, jak np. w "Mount

Mirenor", gdzie pojawia się subtelne,

a zarazem porywające brzmienie

skrzypiec, wspomagane delikatnym

dźwiękiem bębnów. Moim

zdaniem, najlepszym utworem na

płycie jest "Eleandra", z dość drapieżnym

wokalem Elisy C. Martin,

który doskonale komponuje

się ze śpiewem obecnego frontmana.

Utwór ma majestatyczną atmosferę

- jest nostalgiczny i koncentruje

się na melodycznych chwytach.

Na uwagę zasługuje także

energiczny "Of Hope and Despair

in Osyrhia". "Osyrhianta" może

kojarzyć się z muzyką filmową,

płycie zdecydowanie brakuje pazura.

Osobiście raczej już więcej do

niej nie wrócę, ale być może fani

Rhapsody Of Fire czy Symphony

X znajdą tu coś dla siebie. Moim

zdaniem najlepszym albumem Fairyland

jest "Score to a New Beginning"

i ten mogę polecić z

czystym sumieniem. (2)

Flame - Ignis Spiritus

2020 Primitive Reaction

Simona Dworska

Już od dobrych kilkunastu lat trudno

określić Flame mianem pracusiów

- raptem dwa albumy, ostatni

wydany w 2011 roku - ale jak już

biorą się do roboty, wychodzi

konkret. O ile oczywiście ktoś lubi

thrash/black w wydaniu najbardziej

surowym z możliwych, inspirowanym

dokonaniami Bathory z

wczesnych płyt, Venom, Beherit

czy Sarcófago, to owszem, EP

"Ignis Spiritus" jest dla niego i raczej

nie wyłączy tej płyty po jednym

przesłuchaniu. Fanów bardziej

konwencjonalnych odmian

metalu ta bezlitosna nawałnica w

wykonaniu dwóch Finów raczej odstręczy

niż zachęci do odsłuchu.

Trudno jednak nie docenić siarczystego

łojenia w singlowym, zwartym

"Firespirit Of Rebellion", a i

dłuższe, bardziej rozbudowane i

zróżnicowane kompozycje, z "Astral

Crypt" i "Force And Fire" na

czele, również robią wrażenie - aż

szkoda, że zespół podchodzi do regularności

wypuszczania kolejnych

materiałów z taką niefrasobliwością,

racząc nimi słuchaczy co kilka

lat. (4,5)

Flying Circus - 1968

2020 Fastball Music

Wojciech Chamryk

Flying Circus to niemiecki zespół,

który powstał na przełomie lat

1989 i 1990. Natomiast "1968" to

ich szósty studyjny album (jeżeli

nie pomyliłem się w obliczeniach).

Generalnie muzyka tej formacji na

omawianej płycie nawiązuje do klimatycznego

rocka progresywnego z

przełomu lat 60 i 70. Szczególnie

RECENZJE 179

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!