30.01.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

296 7RESCI0F0RM MA ZAKRĘCIE<br />

wśród tego wzmagającego się i szerzącego dokoła luksusu, rosła rasa chciwa,<br />

0 skórze białej, wielkich, giętkich, zgorączkowanych i pogańskich ciałach” .<br />

Rolę kościołów w życiu amerykańskim podmalowuje Fay, opowiadając historię<br />

wielkiego procesu sądowego protestantów ze zwolennikami teorii D arwina,<br />

procesu, w którym „...i religia i nauka zmaltretowane przez swych<br />

obrońców i okryte śmiesznością przez swych wyznawców. ...Z jednego końca<br />

Stanów na drugi rozbrzmiały po dziennikach echa tej afery. Z wysokości<br />

ambon zagrzmieli pastorzy, babtyści, metodyści, presbiterianie. Jedni za ludźmi,<br />

drudzy za małpami, jedni za Mojżeszem, drudzy za Darwinem. Znalazł<br />

się nawet jeden taki, który wstąpił na ambonę z małpką, uwiązał ją na przodzie<br />

ambony, poczem, zwróciwszy się do wiernych swoich parafian, wprost<br />

ich zagadnął, czyli w tym nędznym i brzydkim stworzeniu rozpoznają przodka,<br />

ojca, brata, człowieka W rażenie tej demonstracji było ogromne i wszystkie<br />

dzienniki amerykańskie podały fotografię małpy i jej pastora” .<br />

No i wreszcie ostatnia perełka — fragm ent z charakterystyki roli uniwersytetów<br />

w życiu polityczno - kulturalnym :<br />

„...Profesorem zostawał ten, kto nie mógł zostać niczym lepszym... Opow<br />

iadają, że gdy Teodor Roosevelt przyjmował raz w Białym Dom u sławnego<br />

murzyńskiego pisarza, Bookera W ashingtona, miał wtedy u siebie wśród<br />

gości także kilku białych. Jeden z tych białych czuł się mocno nie w sosie;<br />

pochodził z Południa i nie uśmiechało m u się spożycie śniadania w towarzystwie<br />

kolorowego człowieka, ale na zaproszenie do Białego Domu nie mógł odpowiedzieć<br />

odmownie. Nie chciał jednak Bookera W ashingtona traktować<br />

jako równego sobie. „Nie mogę mówić do niego per „pan” , tłumaczył swej<br />

żonie, ale skoro prezydent zaprasza mnie razem z nim, nie mogę też mówić<br />

do niego per „Żorż” (imię rodzajowe i poufałe, jakie biali zwykle nadają<br />

służącym m urzynom !). „Co robić” powtarzał. Żona była to kobieta z głow<br />

ą — znalazła wyjście. „M ów do niego profesorze” . T ak się stało i sprawa<br />

została rozstrzygnięta...”<br />

M am nadzieję, że czytelnicy znaleźli niejaką przyjemność w lekturze tych<br />

fragm entów „popularnej monografii”, która w moim przekonaniu spełnia<br />

wszystkie warunki epopei — prozą. M a przecież i bohatera — Roosevelta,<br />

którego wspaniałą młodość, pracowite początki, bohaterską walkę z chorobą,<br />

oraz wyczyny kandydackie i prezydenckie obserwujemy na przestrzeni paruset<br />

stronic. M a i „księgi” czy „pieśni” z pięknymi ty tułam i: — Odkrywcy<br />

1 W ynalazcy; Rozbitkowie, trzej królowie drew niani; Prorocy stalow i; Sztaba<br />

złota, czy cielec złoty; Ameryka zgubiona; Roosevelt i Kongres, czyli<br />

sztuka ugłaskiwania zgromadzeń itd. M a w tych „pieśniach” różne zabawne<br />

refreny, powracające jak ten o Hooverze — o parlamencie, o prasie i in.<br />

N o i m a to impoderabilium, drobnostkę — ładunek umysłowy człowieka<br />

kompetentnego.<br />

W tym miejscu ktoś zainteresowany a przewidujący może spróbować takiej<br />

finty: — „Dobrze już, dobrze, choć jak na żarty trochę za długo. Wszyscy<br />

wiemy, że poziom prasy dziennikarskiej, publicystycznej i t. d. podniósł się<br />

znacznie, ale cóż z tego w ynika!” Otóż nie! Zestawianie publicystyki z odpowiednimi<br />

form am i lirycznymi z punktu widzenia środków ekspresji<br />

i celowości gatunków odłóżmy na kiedyindziej. T u chodzi o m odną epikę.<br />

Musimy raz zebrać i unaocznić rzeczy choćby oczywiste, skoro mimo ich oczywistości<br />

mogła powstać m oda tak naiwna i kom prom itująca młodą poezję,

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!