You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
208 ALMAIDA D‘ET REMONT CZIJLI NAMIĘTNOŚĆ SERCA<br />
dreszcz, gdy wchodzi powoli w zieloną i płynną świeżość, gdzie porusza<br />
się cień wierzb. Dyszy, i plecy jej dygocą, kiedy całkowicie<br />
opływa ją fala. Milczenie panuje nad wodami.<br />
Siedząc na żwirze, doznaje radości w poczuciu oddalenia od zam<br />
ku, którego nie cierpi, oddalenia od parku, którego każdy kwiat w y<br />
daje jej się smutny. Często przychodzi tutaj o schyłku dnia, podając<br />
gładką i krągłą pierś słodkiej pieszczocie wód. W ie ona, że nikt nie<br />
pojawia się w tym ustroniu. I nigdy zresztą zbytnia wstydliwość nie<br />
przerażała jej. Strofowano ją w klasztorze, gdy biegła poprzez sypialnię,<br />
roześmiana i obnażona niemal.<br />
Ale tego wieczoru, gdy, ukołysana marzeniami, zabawia się, śledząc<br />
uchodzący z prądem egzaltowany list Eleonory, słyszy szelest na brzegu<br />
rzeki. Spogląda, skrywszy się w zarośla... Jest to pastuszek lat pięt<br />
nastu, który z obnażonym tułowiem i spodenkami z niebieskiego płótna,<br />
podwiniętymi powyżej ud, brodzi, pędząc przed sobą dwie kozy.<br />
Niknie, nie zauważywszy Almaidy, lecz ona widząc go, oblewa się ru <br />
mieńcem.<br />
Powróciwszy wieczoru tego, odczuwa odrobinę gorączkowego smutku<br />
i udaje się na spoczynek dosyć wcześnie po pozdrowieniu wuja,<br />
który nie opuszcza już pokoju swego dla spożycia obiadu i wieczerzy,<br />
i leży tam, wyciągnięty, dzień cały. Almaida nie może usnąć. Kąpiel<br />
była zimna, — myśli. W spomina wodę, złoconą przez cienie, list Eleonory,<br />
który, unosząc za sobą, wznosiła i opuszczała fala, płotki żywe<br />
i małego pastuszka, w bród idącego prze wodę... Miał on zabawną postać<br />
i nogi tak rude, jak kukurydza dojrzała, i mały, wypukły tułów.<br />
Czy często przechodzi tamtędy Nigdy jeszcze nie spotkała go Alm aida.<br />
Jakżeż jest miły! chłopiec ten... Gwizdał wybornie, a obie kozy<br />
jego były czarne.<br />
II.<br />
Almaida d‘Etremont lubi w niedzielne popołudnie przypatrywać się<br />
tańcom, które mieszkańcy wioski wiodą wokół starodawnego kościoła.<br />
Pasterki i pasterze zataczają dnia tego powolne koło. Młode dziewczęta<br />
noszą czepki z Ossau, koloru krwi, a piersi ich uwypuklają się pod<br />
chustami, wyhaftowanymi w kłosy zbóż i górskie kwiaty, błękitne<br />
i kraśne. Stroją się w czarne spódnice, upięte z tyłu, naśladujące skrzy<br />
dła motyli i zdobione barwą nieba. Zwolna krąży korowód, powoli<br />
kołysany psalmodią tak wolną, że wszyscy zdają się usypiać pod wtói<br />
melodii omdlałej. Ci górale m ają oblicza tak spokojne, jak przedmioty.<br />
Tylko ich oczy, podobne agatom, ukazują życie potężne i łagodne.