Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
300 TRESCIOFORM KA ZAKRĘCIE<br />
przygody skołatanego ducha. Jak sama już diagnoza lekarska sprawia choremu<br />
złudzenie ulgi, tak wytoczenie na tem at własny dobrej ćwierci wszystkich<br />
nieszczęść mitologicznych, księgi H ioba i elegij łacińskich, zmniejsza w chorym<br />
uczucie osamotnienia i napaw ając specyficzną pogodą, pozwala wertować<br />
dalej te szacowne księgi — aż znajdzie się jakaś alegoria optymistyczna,<br />
a w najgorszym wypadku przynajmniej proroctwo złowrogie, ale za to na<br />
głowy wszystkieh... W tedy ulga. Jednak chwilowa tylko. Dłuższe obracanie<br />
a la wiewiórka młynka, wylepionego receptam i z przed lat kilku tysięcy<br />
prowadzi do stanów dalekich od stoicyzmu.<br />
Rozważyć w arto również coraz większe jakby zniecierpliwienie samymi<br />
sobą i własną robotą wśród tzw. awangardy, a jeszcze bardziej wśród jej<br />
przyjaciół, komentatorów, taborytów, trzymających świecę itp. Awangarda,<br />
to jak wiemy ci, którzy głosili nowe widzenie świata i nowego człowieka.<br />
A więc now e: świat rzeczy i świat wewnętrzny, wyrażone w ścisłym, funkcjonalnym<br />
(już opatentowane) stosunku. A tu raptem zaczęło się mówić<br />
o antynaturalizmie, o przygodzie w nieznanym, Bóg wie co, byle nie<br />
ścisły kontakt z rzeczywistością, na którym odtąd robiono karierę. Zawinili<br />
tu i „klasycy aw angardy”, rozsiadający się na „zdobyczach formalnych”,<br />
zapowiadający, że zwyciężanie w każdej wojnie jest sprawą stale wzbogacanego<br />
i ulepszanego oręża. Ale nie w tym sedno. Ważniejszy jest pęd do fabuły<br />
(odpowiednia biografia w prozie!), będący niewątpliwie — od strony<br />
artystycznej — ucieczką od konwencjonalizmu szablonów „małej formy” już<br />
w ytartych i wyspekulowanych; istotnym jednakże źródłem jest i tu to samo<br />
co u nowelistów i pseudoklasycznych wieszczbiarzy — utrata równowagi. Stosunek<br />
świata rzeczy i świata wewnętrznego przestał odpowiadać szablonom,<br />
którym zaufali. Czy zmienił się świat zewnętrzny, czy oni, czy może tylko<br />
czas Wszystko potrosze, jak to leży w porządku dziejów. Nie jest natomiast<br />
w porządku to, że żadna grupa, żadna szkółka, żadna sitwa literacka<br />
w Polsce całej nie wykazała czujności. Wszyscy spali, wszyscy obudzili się<br />
zaskoczeni, wszyscy chcą swe spóźnione emocje w jak najm niej obowiązujący,<br />
listowny niemal sposób wygadać, wszyscy, niczem ów Szekspirowski Spodek<br />
ze „Snu nocy letniej” łapią się za głowę, szukają oślich uszu („stygmatu<br />
kary” ) i w ołają w naiw nym przerażeniu „gdzie ja jestem, kim ja byłem !”<br />
3. N O W E P R A W A<br />
Oczywiście, zanim opadnie ten czad przebudzenia, zanim młodzi pisarze<br />
w rzetelnej pracy zawodowej nie odzyskają przyrodzonego zmysłu realizmu,<br />
będziemy musieli jeszcze czas jakiś być świadkami tego szału przymierzania<br />
symbolów i apokaliptycznego krygowania się jednych, a ględzenia<br />
o oczach krowy i rewelacyjnym (po raz setny) pisku czajki czy<br />
wrony innych wierszo-, nowelo-, a właściwie listo-pisów. T a prywatna literatura<br />
pójdzie sobie z czasem na wagę, ale strat w zaniedbanych możliwościach<br />
już dziś odżałować musimy..<br />
Jedno jest pewne. Żadna literatura nie powstała w odurzeniu, somnambulice,<br />
czy zbiorowej hipnozie. Czeka nas gruntowna lekcja trzeźwości. Stosunek<br />
świata wewnętrznego i świata rzeczy musi być na nowo unormowany,<br />
a oba jego człony jasne. Wskazuje na to — jeśli już nawet wydzielać literaturę<br />
— całokształt ewolucji spraw literackich. Powieść, nowa epopeja! — uno-