You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
KRO NIKA 335<br />
granicę ostateczną bogaty kupiec S aw w a M orozow odkupił (do spółki — zapew ne<br />
d o ść<br />
fik cyjn ej — ze Stan isław sk im i N iem irow iczem - D anczenką) w szystk ie akcje,<br />
sta ł się w yłączn ym w łaścicielem teatru i — eksperym entatorem w zakresie tech n iki<br />
•światła scenicznego. C zarujący m aniak, typow y d la tej epoki, w yb u d ow ał za w łasn e<br />
pien iąd ze w sp a n ia ły gm ach ze sceną obrotow ą i w szystkim i w yob rażaln ym i ów cześn<br />
ie n ow aliam i (zw łaszcza aparatury św ie tln ej!). A po otw arciu w r. 1902 zrzekł<br />
się pięknym m ecenasow skim gestem na rzecz itrupy aktorskiej teatru n ie tylko św ie t<br />
n ie w yp osażonego, ale odtąd stale w ysoko dochodow ego.<br />
O koło roku 1905 niepokój rew olu cyjn y u d ziela się artystycznem u sum ieniu S ta n i<br />
sław sk iego. C zuje u w ięzien ie w ślepej u licy. C zechow um arł rok tem u. „M ieszczanie"<br />
m ieli olbrzym ie p ow od zen ie, ale w yraźn ie zn aczyli granicę, poza którą w dążeniu<br />
do ilu zjon izm u czy autentyzm u scenicznego iść d alej n ie podobna. Stan isław sk i<br />
zdobyw a się n a piękny odruch bezin teresow ności artystyczn ej: pom aga byłem u aktorow<br />
i M . T . A . W sie w o ło d o w i M eyerhold ow i w poszukiw aniu now ych<br />
m ożliw ości<br />
wyrazu scenicznego. T ak p ow sta je „studio" na u licy P ow arsk iej. W esp ó ł % p ierw <br />
szym d ialo g iem „O sztuce teatru" Ed. G . C raiga m ożna je uw ażać za punkt zw rotn<br />
y w dotychczasow ej sytu acji teatru europejskiego, za punkt w y jścia reakcji an ty -<br />
natu ralistyczn ej. Z resztą m anifesta cja zew nętrzna tego studia b yła narazie n ie w ie l<br />
ka. P ierw sza próba dokonana na dw u sztukach: „Śm ierć T in tagila" M aeterlincka<br />
i „Schluk u n d Jau “ H auptm anna n ie udał się, potem w ybuchła rew olu cja i studio<br />
zam knięto. A le w p ły w istotn y b ył olbrzym i. T o zaraz po nim M eyerhold, przeszed ł<br />
szy do teatrów cesarskich, zaczął eksperym enty n a d od n ow ien iem w id ow isk ości w te <br />
atrze. N ied łu g o p ow staje „T eatr w olny" M ardżanow a. Jew rein ow , śm iały teoretyk<br />
teatru, zakłada „Starinnyj T ieatr", renow ujący daw ne, p rzednaturalistyczne form y<br />
„praw dziw ego" teatru. O tw iera też sw ój teatr K om isarzew ska, która d ebiutow ała<br />
przed la ty w teatrze „P rzyja ció ł Sztuk i L iteratury". T u ż przed w o jn ą T a iro w tw o <br />
rzy „T eatr K am eralny". W o jn a i rew olu cja październikow a tego rozpędu nie w strzym<br />
uje. P rzeciw n ie przyczynia m u en ergii napędow ej.<br />
T ym czasem M. T . A ., jeszcze n ie sp od ziew ając się przew rotu, który dojrzał w j e <br />
go cien iu i urodził d osłow n ie na jeg o łan ie, z en tuzjastycznej in icja ty w y jed n ego<br />
z dyrektorów — zakończył sw ój pierw szy okres w yja zd em do B erlin a w 1906 r.<br />
Z yskał sobie sukces, zaszczyt w izy ty sam ego W ilh elm a II i uznanie jed n e g o ze<br />
sw oich patronów : n atu ralistyczn o-sym b olistyczn ego G erharda H auptm anna.<br />
D rugi okres, w którym dw aj w spółtw órcy M. T . A . pracują już na w łasn ą rękę —<br />
znaczy się dojrzew aniem system u S tan isław sk iego. W b rew tem u, co się zaczyna<br />
gło sić w okół i coraz ostrzej Stan isław sk i w ierzy, że „teatr istn ieje przede w szystkim<br />
d la aktora i bez n iego istn ieć n ie m oże, że d la n ow ej sztuki p otrzebni są n o w i aktorzy<br />
z zupełnie n ow ą techniką". W y sta w ien ie „D ram atu życia" H am suna, które<br />
w y w o łu je aw anturę, p od w ójn e n ieza d o w o len ie i „lew icy" i „p raw icy teatralnej" (już<br />
się zd ołały uform ow ać) — stan ow i dla n iego eksperym ent, sp raw dzający m echanizm<br />
„sam opoczucia tw órczego", osiągan ego za pom ocą „techniki w ew nętrznej".<br />
W „Ż yciu człow ieka" A n d rejew a, w „N ieb ieskim ptaku" M aeterlincka, eksportow<br />
anym do P aryża — próbuje Stan isław sk i form teatru n ierealistyczn ego, ale ostatecznie<br />
zw ycięża w nim prześw iad czen ie, że n ie m a aktorstw a poza żyw ym , czującym<br />
człow iekiem , poza realizm em psych ologiczn ym . „M iesiąc na w si" T u rgien iew a<br />
znaczy u sta len ie się p sych ologistycznego stanow iska. W tej sztuce form u je się system :<br />
sposoby zd ob yw an ia ow ego „sam opoczucia tw órczego", które stan ow i o artyzm ie<br />
dzieła aktora.<br />
Przecież uczucie dojścia nie b yło znane Stanisław skiem u, który zd aje się n ie<br />
m iał w sobie żadnej skłonności do sam oudręczenia. N ie p o d leg a ł też n ig d y śle-