Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
KRO NIKA 343<br />
w roku pańskim 1939 bierzem y ten dziennik do ręki, zn ajd u jem y tam sporo m iejsca<br />
p ośw ięconego zagadnieniom kuturalnym , w ięceż niż w każdym innym dzienniku p o l<br />
skim . „Czas" u d ziela gościny zarów no pisarzom dem okratycznym , n a cjonalistyczn ym ,,<br />
jak i konserw atyw nym . D ba o to, b y sikupić u siebie m łodych p isarzy, często n iep o <br />
pularnych. I dziw na rzecz. P ism o p rzesiąknięte duchem zachow aw czym , obarczone<br />
ty lo le tn ią tradycją, kulturalnie jest cią g le m łode, żyw e, n ie b oi się n ow atorstw a, id zie<br />
m u chętnie na spotkanie, p o d a je m łodym rew olu cjon istom sztuki przyjazn ą dłoń.<br />
Z pośród now ego p okolen ia poetów , p isarzy, krytyków , w iększość n iejed nok rotn ie<br />
um ieszczała sw e prace na łam ach tego pism a, zn a jd o w a ła w nim gorącego obrońcę<br />
sw ych k oncepcji artystycznych. N a 9 0 -letn i jubileu sz sw ej eg zy sten cji dziennik ten<br />
w y d a ł album , który d aje ży w y i piękny konterfekt je g o d ziałaln ości. W ielu pisarzy<br />
znanych um ieszcza w tym tom ie sw e prace. Obok tego zn ajdu jem y obszerny p rzegląd<br />
d ziałaln ości p olityczn ej pism a. D la dzienników polskich, w których zagad n ien ia sztuki<br />
i kultury spychane są na ostatn i p lan , w yprzedzane przez tanie sensacje, to p ism a<br />
m oże b yć chlubnym przykładem godnym n aślad ow an ia.<br />
h. d.<br />
N asze om ów ien ie kw artalnika artystycznego p.n. „P IÓ R O “ jest n iew ą tp liw ie m ocn<br />
o spóźnione. P ism o to jest przecież do p ew n ego stopnia fantastyczn e. P ierw szy jeg o<br />
zaszyt ukazał się w początkach czerw ca, a następ n ych — m im o zap ow ied zi w y d a w <br />
ców i redaktorów — dotąd n ie m ożem y się doczekać.<br />
D ziś „Pióro" jest ju ż w ięc trochę p o zy cją historyczną, której p rzygląd am y się z p e <br />
w nego od d alen ia czasu. M ia ł to b yć p eriodyk, toru jący n o w e drogi przed sztuką,<br />
polską. N a d ziei tych „Pióro" n ie sp ełn iło . Z a letą teg o p ism a jest w ysoki poziom<br />
osiągn ięty dzięki starannem u doborow i w spółp racow nik ów , którzy, szczególn ie je śli<br />
chodzi o lirykę, reprezentują obecnie n ajw yższą, być m oże, klasę poetycką. Z w ierszy<br />
oryginalnych, zam ieszczonych w tym num erze, n a szczególn e w y różn ien ie zasługu je<br />
„Żal" Józefa C zechow icza, który stan ow i jed n o z czołow ych osiągn ięć teg o p oety<br />
i „W ojna" Jerzego Z agórskiego, utw ór o n iezw yk łym n ap ięciu zarów no tem atycznym<br />
jak i form alnym . D zia ł poetycki „Pióra" łączn ie z przekładam i z A p p olinairea,<br />
zam ieszczonym i tu w dość pokaźnej ilości, to n iew ą tp liw ie n ajlepsza, n ie w yw ołu jąca<br />
zastrzeżeń i sprzeciw ów część num eru. A le w spom n ieliśm y, że „Pióro" m ia ło się stać<br />
p ew nego rodzaju laboratorium n ow ych m yśli, kon cep cji i form artystycznych. W stęp n y<br />
artykuł o dw óch pokoleniach poetyckich L udw ika F ryd ego, to próba realiza cji tych<br />
n adziei. Próba, n iestety, nieudana. R ozpraw iw szy się w kilkunastu zdan iach z p o ezją :<br />
„Skam andra", którą F ryde przekreśla n ie argum entacją, ale dość w ątp liw y m i tezam i<br />
0 „niepoetyckim k anonie konkretności", autor d ochodzi do w niosku, że je d y n ie p o <br />
k olenie aw angardy (ograniczonej do kilku nazw isk), w n io sło w artości n ow e i trwałe;<br />
do liryki. Po obszernych i dość d ow oln ych cytatach z, M aritaina. F ryde w skazuje na<br />
n ow y styl p oezji, będący obecnie w ch w ili n arodzin, a którem u estetyk a M aritain a<br />
d aje jakoby oparcie.<br />
L ecz zarów no spraw a w ew n ętrzn ej w oln ości artysty, jeg o stosunku do d zieła, u n ie <br />
zależn ien ia od t. zw. kom pleksów b iologiczn ych , sztuka oparta n a kreacyjn ej m ocy<br />
w yobraźni, która w ed łu g n iego d ecyd u je o rysunku n ow ego sty lu poetyck iego, przedstaw<br />
ione zostały tu w d ow odzeniach niezbyt jasn ych i p rzekonyw ujących. I g d y autor,<br />
w skazując na realizatorów tego stylu, w y m ien ia nazw isk a P rzybosia, C zechow icza<br />
1 Z agórskiego, m ożna by się z pew nym i zastrzeżeniam i jeszcze na to zgodzić. A le jak<br />
p ołączyć z tą trójką M iłosza, P iętak a i R ym kiew icza, których tw órczość n ie ty lk o<br />
n ie jest oczyszczona z kom pleksów , ale p rzeciw n ie w nich p otężn ie ferm entuje F ry-