You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
ALMAIDA D‘ET REMONT CZIJLI NAMIĘTNOŚĆ SF.RCa 219<br />
czekiwała niegdyś, gdy przez okno, rozwarte w noc, ze swego łóżka nasłuchiwała<br />
wiatru burzliwego, który szeleścił i zamierał w liściach<br />
gęstego figowca — i kiedy już niczego nie wyglądała poza tym jękiem.<br />
— Czy mnie kochasz Powiedz, że mnie kochasz, czy tak, Piotrusiu'1—<br />
zapytuje. A oczy chłopca, jak oczy sroki, świecą na oczach<br />
dziewczęcia, i odpowiada jeno pieszczotami, które ona liczy. Potem<br />
przymyka oczy z pożądania, jak pod przelotem roju pszczół, i upaja się<br />
wonią tego kwiatu borów.<br />
— Gdzie byłeś wczoraj W czoraj nie widziałam ciebie. Powiedz mi,<br />
gdzie byłeś wczoraj Chcę wiedzieć, gdzie byłeś.<br />
— Wczoraj prowadziłem turystów na szczyt Pięciu-gór.<br />
—-T o nieprawda. Założyłabym się, że byłeś u tej małej pastuszki.<br />
Ty byłeś z Mailys. Wynoś się. Nie kocham cię więcej.<br />
— Nie byłem z nią. Byłem na szczycie.<br />
— Kłamiesz. Pocałuj mnie.<br />
I Almaida daje z sobą igrać tej wiewiórce gór. Nie zachowuje wobec<br />
niego jakiejkolwiek powściągliwości. Ona, którą w klasztorze słusznie<br />
oskarżano, że zbytnio okazuje dumę swej rasy, ona — to w y<br />
daje na pocałunki pastuszka niepokalany i doskonały owal swojej<br />
twarzy, który budzi wspomnienie spokojnej wzgardy, zmysłowej powagi<br />
jakiejś posępnej Marii-Antoniny.<br />
Jakże mało żałuje teraz, że nie wyszła zamąż! Jakże to być mogło,<br />
że niedalej jak przed kilkoma dniami marzyła o życiu podobnym<br />
temu, jakie wiedzie Eleonora de Landelay Cóż obecnie obchodzi Almaidę,<br />
że przyjaciółka jej dotarła już do Hiszpanji w towarzystwie<br />
męża, bladego i zużytego Wszystkie palące przestrzenie są w sercu<br />
Almaidy, i wszystkie ich płomienne granaty, wszystkie ich miłości,<br />
i wszystkie ich pieśni. Ach! po stokroć woli ona od najdoskonalszego<br />
z arystokratów tego czarnego pastuszka kóz z doliny, który ją pieści<br />
wybuchającymi ustami.<br />
Kochają się. M ijają pory roku. Po czarnym lecie i krwawiącej jesieai<br />
nadchodzi zima. I z nadejściem zimy, o, jak rozkosznie miło jest<br />
wspominać Almaidzie lasy niebieskie, które chroniły zawiązek ich miłości,<br />
źródła, przy których spoczywałby chętnie gołąb La Fontaine‘a,<br />
łąki ponad zielono - modrym potokiem Aldules, warczenie młockarni,<br />
której towarzyszyło gruchanie turkawek i zamilkanie pocałunków. W y<br />
wołuje też z pamięci owczarnie września, niedostępne białemu ogniowi<br />
południa, przenikanie pieszczot, i wypukły czerwony dzban, z którego<br />
pili wodę, marszczącą się w porowatej glinie.