You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
226 ALMAIDA D‘ET REMONT CZZjLl NAMIĘTNOŚĆ SERCA<br />
psa, który stąpa za nią. Mówi doń: o, jakżeż dobry jesteś, ty...<br />
Gdybyś ty wiedział... I uczuwa, jak ból jej rośnie, niby krzak kolczasty,<br />
z sekundy na sekundę.<br />
Ten stan młodego dziewczęcia napawa troską pana d‘Astin, który<br />
zna, niestety! dziedzictwo ojcowskie, ciążące na młodej dziewczynie,<br />
i który wie, w jak posępnym mistycyzmie utonął niejeden z Alcarezów.<br />
Usiłuje niekiedy rozerwać Almaidę. Pozwala jej zwiedzać starożyt\<br />
ną tę siedzibę, wypełnioną po brzegi, jak powieść awanturnicza. Woń<br />
innego świata włada tutaj. Oglądając przedmioty, przywiezione<br />
z Chin, roi się o Sindbadzie-Żeglarzu. W salonie znajduje się lektyka,<br />
w której zasiada wielka lalka z Niebieskiego Państwa, co, dłoń wysunąwszy<br />
z poza kotary, pozwala zwieszać się malwie czerwonej. Z bliska<br />
podziwia się suknie z lazuru tej kukły uroczej, której głowa, odrzucona<br />
w tył, ukazuje , jak róża wiekuista, uśmiech wzgardliwych nieco ust.<br />
Tu i tam stoją meble rzadkie, krzesła, wykładane masą perłową, łub<br />
fotele, przybrane w materie tak lekkie, że poprzez nie odróżnia się piwonie<br />
koloru mięsa, które rozkwitają na oparciu. Nogi jednego z tych<br />
fotelów opierają się na pantofelkach tak drobnych, tak ślicznych, że<br />
myśli się o Kopciuszku. I na ścianach ogląda się wesołe malowidła, niby<br />
porcelanę, gdzie księżniczki mongolskie kupują kwiaty, albo je sprzedają<br />
drobnymi powściągliwymi ruchami.<br />
Pewnego wieczoru, gdy Almaida bardziej jeszcze posępna jest, niż<br />
zwykle i kiedy pan d‘Astin spostrzega się, że nie może dłużej walczyć<br />
/ tym zagadkowym smutkiem, którego nie podobna przypisać śmierci<br />
w uja samolubnego i stetryczałego, pyta się jej:<br />
— Kochana moja, zdajesz się mieć wielką zgryzotę<br />
Ona trwa, milcząc, pod cieniem lampy.<br />
Siada kolo niej i ujm uje jej ręce:<br />
— Powiedz, co ci jest<br />
Głos starego pana tak jest łagodny i dobry, że młodą dziewczynę<br />
przyprawia o drżenie, jak tchnienie miłosne. Powolutku, jak ten, kto<br />
ma szlochać, wdycha powietrze przerywanym westchnieniem. Oczy jej<br />
zachodzą łzami, nozdrza drżą. Wreszcie pada na kolana na dywan<br />
i, płacząc, opierając swój policzek wilgotny i palący o stare, pomarszczone<br />
ręce, które zatrzymuje w palcach skurczonych, czyni swoją<br />
spowiedź.