30.01.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

.344 KRO NIKA<br />

de n ie w y w ią za ł się z p ostaw ion ego sobie zadania. T ezom jeg o artykułu przeczy<br />

piękna proza M iłosza p. t. „Z ejście na ziem ię", przeczą utw ory poetyckie. Pew nym<br />

n iep orozu m ieniem w p iśm ie jest fantastyczn a ale słabiutka proza, ciekaw ego, przedw<br />

cześn ie zm arłego p oety M ikiew icza. Sporo też zastrzeżeń nasuw a dram at Józefa<br />

C zechow icza p. t. „Bez nieba", p rzeliryzow an y, p ozbaw iony zupełnie dynam iki, to ­<br />

n ący w n astrojach dość kruchych i n iep rzem aw iających w zruszeniow e. P o zycją g o d ­<br />

n ą u w agi jest artykuł W itk iew ic za o „T eatrze artystycznym ", szkoda tylko, że przez<br />

nied b ałość łam acza, czyteln ik po kilku stronicach gubi w ątek dow odzeń, którego<br />

z trudem trzeba się doszukiw ać. W d ziale spraw ozdań zn ajd u jem y w n ik liw ą krytykę<br />

L udw ika F ryd ego o „Ferdydurke" G om brow icza. K rytyka ta dow odzi, że F ryde ja ­<br />

ko interpretator, szczególn ie prozy, m a w ie le rzeczy istotnych do p ow ied zen ia. G dy<br />

natom iast chodzi o lirykę, zaw od zi jeg o in w en cja, a teorie czy też doktryny stw a­<br />

rzane przez n iego, n ie m ają u m ocnienia w utw orach poetyckich. K rytyk ten stara<br />

się do sw ych k oncep cji n agiąć tw órczość poetów , oczyw iście m uszą stąd w yniknąć<br />

kom plikacje, których n ie m oże on opanow ać.<br />

T y le zastrzeżeń, p od n iesion ych w stosunku do „Pióra", m ogłoby w skazać czy teln i­<br />

kow i, że przekreślam y p o zy cję kulturalną tego pism a. B yłb y to jed nak sąd w ielce<br />

niesłu szn y. „Pióro" n ie sp ełn iło sw ych zap ow ied zi odkryw czych.<br />

M ateriał jednak,<br />

zaw arty w pierw szym num erze, w ysuw a je n a czoło p eriodyków artystycznych, które<br />

się w ostatn ich latach ukazyw ały. Szkoda, że n ie p o ja w ił się num er następny tego<br />

pism a, oczekujem y go ciągle n iecierp liw ie, gd yż bądź co bądź w naszym życiu k u l­<br />

turalnym tego rodzaju w y d a w n ictw a są w ydarzeniam i pierw szorzędnej w agi. Ż a ło ­<br />

w ać tylko w yp ad a, że m a ją tak m ały zasięg, że n ie dochodzą do szerszych rzesz in ­<br />

telig en cji.<br />

m.<br />

O statni zeszyt M IE S IĘ C Z N IK A G R A F IC Z N E G O (N r. 4 -5-6) zaw iera artykuły:<br />

St. P. K oczorow skiego — „St. W ysp iań ski1, o d n ow iciel piękna książki polskiej",<br />

E. C hw alew ika — „W sp om n ien ia pośm iertne o K azim ierzu R eychm anie", St. Szenica<br />

—■ „D a n iel C hodow iecki i książka", T . C ieśłew sk iego syna — „K onstanty B randel,<br />

drzew orytnik książkow y" i kronikę.<br />

M iesięczn ik jest w y d aw n ictw em T ow . B ib lio filó w P olskich i D rukarni M ariana<br />

D rabczyńskiego w W arszaw ie. B ohaterem p u b lik acji jest „książka", a że sta je się<br />

ona m im o w szystko coraz p ow szech n iej jed n ą z codziennych potrzeb człow ieka, w ięc<br />

też zjaw isk iem nader pom yśln ym jest istn ien ie czasopism a, w alczącego o estetykę<br />

książki; w alk a ta jest w ażkim fragm entem starań o ukulturalnienie ogóln e sp o łeczeństw<br />

a. M iesięczn ik G raficzn y w y d a w a n y je st pnzez b ib lio filó w i oczyw iście<br />

w pierw szym rzędzie d la nich, ale n atu raln ie pożądane b yło by zyskanie sobie w n a j­<br />

szerszej m ierze czyteln ik ów , których n ie m ożna na razie nazw ać b ib liofilam i, ale<br />

których zalicza się do tzw . lu d zi kulturalnych.<br />

T ych p rzyciągn ie d o b iy artykuł,<br />

a w szelkie n ied om agan ia w tym w zg lęd zie do dalszych kontaktów z pism em ich zrażą.<br />

S tanie się to tym p ew n iej, że tak się już d zieje, iż n ied om agan ia przy pierw szym<br />

zetknięciu w id o czn iejsze są od zalet. K ied y się naprzykład zauw aży, że autor form u­<br />

łu je jakieś tezy o góln e bez żad n ego u zasad n ien ia, albo, co gorsza, przeczy sam sobie,<br />

m ożna m ieć w następ stw ie ten d encję p om in ięcia n aw et i dobrych stron danej pracy,<br />

gdyż polem ik a m yślow a ze słow em drukow anym d a je zad ow olen ie tylko w tedy, jeśli<br />

jest trudna, je śli w ym aga w ysiłk u um ysłow ego. K ied y natom iast argum ent, zb ijający<br />

całk ow icie tw ierd zen ia autora zn ajdu jem y n iejako pod ręką, w ted y dyskusja zupełnie<br />

przestaje nas zajm ow ać.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!