You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
SPRAW O ZDANIA 313<br />
stary G óthe, m ając szczególnie na m yśli kobiety), rozplanow anie fresku daleko poza<br />
treść dość ubogą, bogactw o jaskraw ych szczegółów — w cią g a ją nas w tę sw oistą<br />
m agię. P raw dopodobnie tak zw an y przeciętn y czytelnik pop rzestaje n a tym i — p rzyznać<br />
m usim y — m a do tego praw o.<br />
T o też m oże niezupełnie jest sp raw iedliw e przyk ład an ie do pod ob nego gatunku<br />
m iar krytyki nieco bardziej w ygórow an ych . L ecz chodzi w łaśn ie o sam ro d za j, nie<br />
0 jeg o w yn ik i, niepozbaw ione zalet oczyw istych. W takim pow szechnym bow iem<br />
1 rozlanym irracjonalizm ie jest coś niedorodzonego; jest to jak g d y b y św iat em brion<br />
aln y, n iezd oln y do p ełn ego kształtu, na p o ły kaleki, budzący ciekaw ość, lecz zarazem<br />
odrazę. W ozdobnym takim b ajan iu („odpustow ym ") jest zw yrod n ien ie folkloru.<br />
A tm osfera książki, to ten rodzaj m istycyzm u, który nazw an o słusznie „ogn iw em p o <br />
średnim m iędzy poganizm em a chrześcijaństw em ", a zatem znów coś p ołow iczn ie<br />
n iezd ecyd ow an ego. T o też, jako kom pensata, fo lg u je tu sobie bez m iary zabobonność,<br />
ta b igoteria n a odw rót. Jest to n ie m niej tryw ia ln e i n ie m niej um ow ne, n iż daw ne,<br />
w e w czesnym rom antyzm ie rozplenione „historie o strachach, w idm ach i upiorach"<br />
(u nas np. opow iastki A n n y M ostow skiej). N ied o b ry sm ak autorki przy dużym darze<br />
plastyki skłania ją bezustannie do sztukaterii. Spotykam y tu nierzadko obrazeczki w y <br />
b lak łe i tkliw e, jakie zdarzało się w id zieć n iegd yś na najb ard ziej zm anierow anych<br />
płótnach V la stim ila H ofm an a. Spiżarnia i g o to w a ln ia św ięcą n ieb yw ałe, babskie<br />
trium fy. W szęd zie w łóczą się opary gospodarcze i kuchenne zapachy. B y ć m oże. jest<br />
to tylko m ito lo g ia dzieciństw a, lecz skłonność ta z czasem przeradza się u autorki<br />
w stałą m itom anię. Jest to m itoróbstw o n ie ludu w łaśn ie (tego n ie m ożna podkreślić<br />
dość siln ie) lecz p o sp ó lstw a , niezorgan izow an ej w arstw y, zasied ziałej w drobnych<br />
osadach; te środki i taki poziom , gd zie w ciem nych m ózgach i w oczach p rym ityw ów<br />
lęgn ą się prostackie leg en d y , bardzo b lisk ie b ajan iu dzieciuchów . P rostoduszne takie<br />
„jasnow idzenia" m ogą być znam ienne jako reakcja, zw rócona m im ow ied n ie przeciw<br />
apoteozie „szarego człow ieka", pośrednie ukazanie, że w ca le n ie jest on szary, lecz<br />
zagadkow y dla sam ego siebie. R zadkość pod ob nego u jęcia w now szej prozie polskiej<br />
udziela mu w aloru osobliw ości. L ecz jest to w istocie w artość antykulturalna, jest to<br />
w stecznictw o, jak w szelkie cofan ie się „ku podłożu", w yzb yte u m iejętn ości oceny<br />
i w yboru. Jest to, słow em , jaw n a re g resja .<br />
II<br />
W drugim tom ie („L udzie z wosku") pruje się ten św iat m agiczn y, w y ła żą z niego<br />
szw y. Sprężyny te okazują się proste, jak p od ejrzew aliśm y od daw na. A utorka szczegółow<br />
o i b iegle, jaskraw o zazw yczaj i koloraturow o, m alu je (tak jest: m aluje)<br />
w szystko to, co pozbaw ione jest życia; n ie lu d zie ją w istocie obchodzą, lecz w y <br />
łącznie przedm ioty. T o chaotyczny św iat, p rzyp om inający pokój dziecin n y, p ełen p o <br />
rozrzucanych i okaleczonych zabaw ek. P ostaci u Z arem biny zaw sze przyw odzą na p a <br />
m ięć kukły, jakieś grubo ociosane św iątki, lalk i, ze szm at zestaw ion e, lub figury, przedstaw<br />
iane m odłą ekspresjonistyczną na drugorzędnych drzew orytach. P ociąga ją szych<br />
p seudo-rom antyki, rozm iłow anej w pleonazm ach. T o m a sw oją trad ycję, naw skroś<br />
germ ańską, która zahacza o Selm ę L a g erlo f i w epoce secesji przez reżyserow anie<br />
,sag“ zastępow ała istotny epizm . W szystk o tu stylizow an e jest n a sutość (m ożliw ie<br />
„prasłow iańską"), przebraniem w zn iesione na podium , odrobinę zaw sze d źw ign ięte<br />
ku „odśw iętności". W kółko pow raca kilka jed nak ich g estów „w różebnych", m ających<br />
uśpić naszą czujność, jak p o ciągn ięcia palcam i hipnotyzera. D obroduszna Joanna<br />
i zacna jej autorka ucharakteryzow ane są na zastraszające w ied źm y, których głów -