Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
342 KRO NIKA<br />
Są to: artykuł ks. W yszyńsk ieg o o „P rzem ianach m oraln o -relig ijn y ch p od w p ływ em<br />
bezrobocia" (październik 1937) i rozpraw a ks. Piskorza o „P sy ch o lo g ii religii wsi.<br />
p olskiej" (październik 1938). Ks. W yszyńsk i, p rzejęty głęboką troską ostatniego p on <br />
tyfik atu, ze szczególn ą uw agą, jak w id ać, śle d z ił n ow oczesn e źródła badań so cjo lo <br />
giczn ych n ad bezrobotnym i. W szystk o, co pisze w tej d on iosłej spraw ie, przepojone<br />
jest siln ym instynktem duszpasterza-społecznika w n ajlep szym znaczeniu tego słow a.<br />
N ie łudzi się autor przypuszczeniem , że bez szczególn ych w ysiłk ó w apostolskich uda<br />
się p rzezw yciężyć d ech ristian izację w śród bezrobotnych. W prostych słow ach artykułu<br />
spraw ozd aw czego n ie trudno odczuć echo słyn n ej francuskiej in icja ty w y socjal-<br />
n o -m isy jn ej k anonika C ard ijn, zało ży ciela „J. O. C .“ (K atolickiej m łodzieży robotn<br />
iczej). O d m ien n e w rażenie sp raw ia referat ks. Piskorza. A utor bardzo słusznie<br />
podkreśla potrzebę głębszych stu d iów p sych ologiczn ych i socjologiczn ych , n iezb ęd <br />
n ych d la w ła śc iw eg o rozp ozn an ia cech r elig ijn o ści w si w o góle, a przede w szystkim<br />
w si p olsk iej. C hyba n a w szystk ie n iem al zastrzeżenia, zastosow an e do „przygodnego"<br />
k ierow n ictw a p olitycznego czy duszpasterstw a, n ie w spierającego się o realną,<br />
w ied zę o w si i m iłość d la n iej — zgod zić się trzeba. A le po tak ostro p ostaw ionych<br />
zastrzeżeniach elim in a cy jn y ch czytelnik z tym w iększym zain teresow aniem oczekuje<br />
p ozytyw n ej strony referatu. T o, co dostaje, n ie u sp raw ied liw ia w stępnych zastrzeżeń.<br />
T o w szystko, co o rasow ości, ataw istyczn ości p łytk iej in telektu aln ie, ale głęboko-<br />
uczuciow ej relig ijn o ści p olsk iego chłopa pisize ks. Piskorz, czyni w rażenie raczej p o <br />
stu low an ego „m itu", a n ie realn ego zab iegu p sych ologiczn ego i socjologiczn ego.<br />
W każdym razie duża zachodzi różnica w sam ym sposobie p od ejścia do zagadnienia,<br />
typu relig ijn o ści p oszczególn ych grup społecznych u ks. W yszyńsk iego i ks. P isk o<br />
rza. R óżnica, n ie p o leg a ją ca je d y n ie na pesym istyczn ym n astaw ien iu jed n ego, a optym<br />
istycznym drugiego, ale i na rozm aitym traktow aniu odpow ied zialn ości p ozn aw <br />
czej w stosunku do om aw ianych przez siebie zagad n ień p sych o-socjaln ych .<br />
r. m. b.<br />
T rzecieg o listop ad a 1938 roku „C Z A S" obchodził 9 0 -letn i jubileusz sw ego istn ienia.<br />
D zien n ik ten , założon y w K rakow ie w roku w io sn y ludów , na przestrzeni tego<br />
okresu skupił n a sw oich łam ach p ow ażn y dorobek politycziriy, sp ołeczn y i kulturalny.<br />
B y ł k ied yś pism em grom adzącym najtęższe pióra, dobrze znanym w każdym p o l<br />
skim domu. Jakież to św ietn e n azw iska m ożna w nim b yło spotkać! Sienkiew icz,.<br />
K onopnicka, T etm ajer, Sieroszew ski, A ugust C ieszkow ski, J u lian Klaczko, Szujski<br />
i K alinka, znakom ici historycy, oto tylko drobny przegląd ludzi, którzy zasilali sw ym i<br />
pracam i szp alty dziennika.<br />
P ism o krakow skie sp ełn iało d on iosłą rolę kulturalną. Przym ierze m agnatów , R ad ziw<br />
iłłó w , B nińskich, T arnow skich, P otock ich , z artystam i i profesoram i, daw ało p ięk n e<br />
rezultaty. B y ło to przym ierze m ożliw e do zaw arcia w czasach, g d y m agnaci,<br />
m ając p ien iąd ze, sp ełn ia li rolę m ecenasów , p opierali sztukę b ezinteresow nie, ze szczerego<br />
zam iłow an ia. T e n okres n a leży do przeszłości. Z n ik ły fortuny, zeszczuplały p o<br />
tężn ie, zb lad ły uroki tytu łów . „Czas" p ozostał jed nak w iern y sw ej tradycji kulturaln<br />
ej. Z m a la ła sła w a tego pism a, zg in ęły b ezp ow rotn ie daw ne rzesze czytelnicze. In telig<br />
e n c ja d zisiejsza n ie u zn aje k onserw atyw n ego liberalizm u, który po dziś dzień rep<br />
rezen tu je to pism o. Jest radykalna, skrajna w sw ych dążeniach zarów no dem okratyczn<br />
ych jak i n a cjonalistyczn ych . T en św iat, ta atm osfera, które przez długie<br />
la ta em an ow ały z łam ów dziennika, od p łynęły, zgasły w raz z narostem now ych<br />
zjaw isk, ludzi i zdarzeń.<br />
A jed n ak trudno n ie zauw ażyć, że m im o tak niep om yśln ych w arunków , gdy dziś-