You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
312 SPRAW OZDANIA<br />
elem entem n adrzędnym , p och ła n ia ją cy m p ew n e ofiary, które n ależałob y .ucalić, skoro<br />
przekład n ie jest przeznaczony dla celó w teatraln ych („P en th esileia" , jak w iadom o,<br />
w p ełn ym tekście je st n iem ożliw a do insicenizacji).<br />
W szystk o to, o czym m ó w iliśm y, n ie godzi b ynajm n iej w n iezaprzeczalną poezję<br />
tłum aczenia jako całości, p o ezję zw iązan ą w praw dzie dość często z orygin ałem nadto<br />
luźnie lub sto ją cą o stopień n iżej od n iego, jed nak że w znoszącą się raz po raz na p o <br />
ziom p raw d ziw ego piękna (np. scena k ońcow a lub op ow iad an ie P en th esilei o p o<br />
w staniu i zarysach obyczajiowo-koins-tytucyjnych państw a A m azonek — w scenie p iętnastej<br />
.<br />
3<br />
Obok om ów ionego przekładu, książka — staran n ie w yd an a przez „filom atów " lw o w <br />
skich, zaopatrzona w piękną w in ietę zaczerpniętą ze słyn n ej m onachijskiej „czary<br />
P en th esilei" — zaw iera n ap isan ą przez Z ygm u n ta F alk ow sk iego n iew ielk ą rozpraw ę<br />
in form acyjn o - krytyczn ą o „P enthesilei", sum ienną i p ełn ą trafn ych spostrzeżeń, lec^<br />
grzeszącą p ew n ą ch aotyczn ością w ykładu.<br />
AD O LF SO W IŃ SK I<br />
K IL K A SŁ Ó W O O S T A T N IC H K SIĄ ŻK A C H SZ E LBU R G -ZAREM B IN Ą<br />
I<br />
P ierw szy tom cyklu Z arem biny („W ęd rów k a Joanny") zdobył rozgłos niep rzeciętn<br />
y i zastan aw iającą, jak na nasze w arunki, poczytność. M ieliśm y tam klechdę z cały<br />
m je j repertuarem , z w szystkim i je j trad ycyjn ym i w ątkam i i rekw izytam i. Macocha,<br />
ty p o w y szablon baśni, m ia ła „ ogn iste w łosy" i „oczy zielone". N ie brak było<br />
u ta jo n ej m ocy ziół, zaklęć i zam aw iań. S p otyk aliśm y księżą gosp od yn ię, karczm arza,<br />
piw ow ara, n ie w ied zieć czem u p rzystrojon ego rom antycznie, kuternogę, złe psy, rozsta<br />
je, krzyże przydrożne, zarazę, u p erson ifik ow an ą jako dziew czyna z „kaczą nogą",<br />
złow różbne chm ury w ron, pierścien ie z rubinam i a także turkusam i, kości do gry,<br />
w ieszcze sny, b ia łe św ia tło k siężyca lub purpurow e, jak pożarna łuna, p ościel i suknie<br />
po suchotnicy, w szelak iego rodzaju „czartow skie praktyki", ponoszące konie, burzę,<br />
od której zap ala się p ole, w od n ik i i dziw ożon y, okadzanie i trucicielstw o, p o d ło żen<br />
ie o gn ia i sp ło n ięcie w raz z dzieckiem p ołożn icy —- ten n iep ełn y w yciąg brzm i n iem<br />
al jak ap etyczn y k atalog z „B ajarza polskiego". W y m ow n e to bajdurzenie, m im o<br />
dosyć zd aw k ow ego aparatu, p osiad ało p ew ną sprężoną m oc, n iejaki w yraz dram atyczny,<br />
jakow yś ukryty m iąższ. O glą d a liśm y rozm aite fa zy i gesty opętania. O bcow a<br />
liśm y z m alow niczym i histerycznym św iatem p a sjon atów [który n iezależn ie, zdaje<br />
się, od w o li autorki jest zarazem św iatem m arionetek). P ostaci te m iotane są d zik<br />
im i instynktam i, chuci i zbrodni, są bezradne, przeto żałosne w cudackim sw ym<br />
urzeczeniu. Jest to św iat pogań sk i w ram ach sakralnych. B au d elaire m ów i gdzieś:<br />
„ id io ci lub m aniacy w uroczystych apartam entach, w szystko o fiary okropnych n a <br />
m iętności". M n iejsza z tym , że n ie bardzo w iem y, jakich w istocie nam iętności;<br />
w reszcie przyw yknąć m ożna do tego, że każda osoba i w szelk i przebieg są tu n a p la <br />
n ie jed nak im , jakob y znaczącym, a m a być to n a jw id oczniej p lan cudow ności G o <br />
to w i jesteśm y przystać na taką su gestię bez w zględ u n a to, ile w n iej uzurpacji.<br />
I tak w iem y, że atm osfera p ółsen n a i półm roczna, jako w ylęgarn ia tajem niczości,<br />
jest typow o zastępcza, a feeria klasycznym surogatem , lecz u legam y im bez niechęci,<br />
początkow o n ie p y ta ją c o źródła. Ł atw ość pisarska i potoczystość, szeroki rozm ach<br />
„od ręki", n iew yczerp an y dar n arracyjn y („die L ust zu fabulieren", jak pow ied ział