30.01.2015 Views

Pokaż treść!

Pokaż treść!

Pokaż treść!

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

ZA KlEWIDOMyM 257<br />

czy słuchać, przyjmować, a przez to narzuci mi się i znów będę się biedził,<br />

układał, szukał, gdzie by coś umieścić i z rozdrażnieniem przyjmował<br />

zupełne niebaczenie na to, co moje. Ale gdy już znaleźliśmy się razem,<br />

okazywało się, że nie potrafię wytrwać. Bo też stykaliśmy się nie<br />

w tym jednym punkcie. On we mnie uruchomił jakąś dążność o wiele<br />

zupełniejszą, olbrzymią, zasadniczą. Przepieraliśmy się cali, a nie tylko<br />

jakby parą palców, nie o te jedne żarty, n a które tu wyłącznie zeszły<br />

moje wspomnienia. Mówić o tym tak trudno, bo chyba nigdy dość nie<br />

uwydatnię, że o nic nie stałem, że nie chciałem niczego ponad sobą, nie<br />

piąłem się do żadnego szczebla. Ale nie mogłem też pogodzić się z tym,<br />

by się pode mną obsuwało, a ja — coraz niżej. Gdyż co innego jest poprzestać<br />

na małym, a co innego wytrzymać, gdy ktoś wciąż swoją<br />

wielkość podtyka. Tego już nie potrafiłem. Zbyt wiele, aby żyć, by móc<br />

oddychać — nie potrzebowałem. I mówię, że nie popychało mnie do<br />

jakichś osiągnięć, do szczytów, ale to nie jest jednoznaczne z tym, aby<br />

mi było obojętne, że komuś koło mnie udaje się wystrzelić aż pod niebo.<br />

Tyloma szczelinami przewija się droga podobnej niechęci, przedostaje<br />

się jaz z jednych miejsc do drugich. Ucisk tu wywarty odzywa<br />

się dalej. Cudze powodzenie więc musi mnie obchodzić, nie jest z mojej<br />

strony próżnym zainteresowaniem, jeśli czuję, że właśnie przez to<br />

się we mnie nerw zapalny, zatruwający mi każdą chwilę, tamujący<br />

mnie — przewleka. Przytoczyłem może tylko błahostkę — te żarty, bo<br />

smi się nawinęły, gdy tak nagle samo z siebie mimowolnie przekręciła<br />

mi się nazwa ulicy. Mogłoby się komuś wydać na nieznane, że to tylko<br />

zachwiało się słowo, "bo nie uważałem, zajęty tym jedynie, jak się wydostać.<br />

Ale ja już po prostu ująć nie mogłem, bo czułem jak mnie leciuteńko<br />

niepokój opływa i naciska. To z tych spotkań z Szymkiem i z prób<br />

pozwolenia sobe na żarcik. W drożenie działało dalej. Miąłem i naciągałem<br />

wyrazy i wraz rodziło się oczekiwanie oraz lęk, jak też to przyjmie.<br />

Mechanizm, którym pogardzałem, nawet gdy miał jakiś sens,<br />

dziś, obrócony przeciw pustce, przeciw miejscu, gdzie już nikogo nie<br />

było, uraził mnie. Uwidoczniło mi się jak to dawniej, już rozstawszy<br />

się, wracałem z tym mnóstwem niedopowiedzień, jakichś słów przygotowanych,<br />

ale nie pewny ich, nawpół uruchomionych zdań, na które napierała<br />

potrzeba, aby się wykazać, a które lęk, nieśmiałość, pamięć o tym<br />

jak się zachowa wobec nich Szymek, czym i innych też pociągnie — odpychała<br />

od brzegu, nie dopuszczała, aby zostały wypowiedziane. Ten<br />

lęk i to pragnienie — dwie siły przeciwstawne — nie odpadały od siebie<br />

zaraz, niosłem je nadal, zsuwały się na spód, lecz silące się, wciąż<br />

napięte, aż póki z mego dna nagle nie odprysło coś z ich zwarcia, nie-

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!