26.04.2023 Views

HMP 56

New Issue (No. 56) of Heavy Metal Pages online magazine. 69 interviews and more than 150 reviews. 140 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Sabaton, Helstar, Satan’s Host, Hirax, Flotsam And Jetsam, Battleaxe, Manowar, Virgin Snatch, E-Force, Suicidal Angels, Hatriot, Meliah Rage, Realm, Grand Magus, Benedictum, Hellion, Slough Feg, Vicious Rumors, Mekong Delta, Kill Ritual, Leviathan, Metal Inquisitor, Stormzone, Edguy, Sonata Arctica, Nightmare and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 56) of Heavy Metal Pages online magazine. 69 interviews and more than 150 reviews. 140 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Sabaton, Helstar, Satan’s Host, Hirax, Flotsam And Jetsam, Battleaxe, Manowar, Virgin Snatch, E-Force, Suicidal Angels, Hatriot, Meliah Rage, Realm, Grand Magus, Benedictum, Hellion, Slough Feg, Vicious Rumors, Mekong Delta, Kill Ritual, Leviathan, Metal Inquisitor, Stormzone, Edguy, Sonata Arctica, Nightmare and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

brych, słabych i przeciętnych kawałków

wyłania się obraz klasycznej dla Szwedów

płyty, ubranej w typowe dla nich

rozwiązania, momentami tak typowe,

że wydają się skopiowane z poprzedników.

Niemniej jednak jest to krążek ratujący

honor grupy po nieudanym "Carolus

Rex", raczący nas porcją rzetelnego

sabatonowego stylu. Co więcej,

sam pomysł uhonorowania bohaterów

jest naprawdę wspaniały, a koncepcja

ukrycia ich nazwisk zmusza słuchacza

do zainteresowania się tą tematyką samemu.

Piękna idea na pomnik, który

długo będzie żył i odnawiał się za każdym

razem gdy "odpalimy" "Heroes".

(4)

Strati

Sacral Rage - Deadly Bits of Iron

Fragments

2013 Eat Metal

Sacral Rage to grecki zespół założony

w 2011 roku w Atenach i od początku

tworzący w tym samym składzie, czyli

Dimitris (v), Marios (g), Spyros (b) i

Vagelis (d). Co ciekawe nie grają epickiego

metalu w klimatach Manilla Road,

a typowy US power/speed metal. Opisywany

tutaj materiał nie jest najnowszy,

bo został wydany na początku 2013

roku, ale ponieważ jest na tyle dobrym i

jak do tej pory ostatnim wydawnictwem

Sacral Rage to wypada o nim skreślić

parę słów. Na jego program składa się

pięć utworów własnych plus mówione

intro i cover Nasty Savage "Gladiator",

który wpasował się świetnie w styl grupy.

Całość jest utrzymana w większości

w szybkich tempach, utwory są skonstruowane

w dość prosty (nie mylić z

prostackim) sposób, ale są słucha się ich

naprawdę dobrze. Słychać wpływy Judas

Priest, Mercyful Fate i całej palety

amerykańskich zespołów. Najjaśniejszym

punktem płytki jest jak dla mnie

wokalista Dimitris, który balansuje pomiędzy

drapieżnym śpiewem w średnich

rejestrach, a przejmującym falsetem,

który przywodzi na myśl takich

śpiewaków jak John Arch (Fates Warning)

czy John Stewart (Slauter Xstroyes).

Jak na początkującą kapelę Sacral

Rage brzmi profesjonalnie i słychać w

nich ogromny potencjał. Jeśli zespół dalej

będzie się rozwijał kompozytorsko i

technicznie to już niedługo mogą sporo

znaczyć w metalowym podziemiu. O ich

rosnącej pozycji świadczy to, że zostali

zaproszeni do udziału w przyszłorocznym

Keep it True co nie przytrafia

się każdemu. Powinniście mieć na nich

oko. (4,5)

Maciej Osipiak

Saxon - St. George's Day Sacrifice -

Live In Manchester

2014 UDR Music

Saxon jako bodaj jedyny zespół z czołówki

nurtu NWOBHM trzyma formę,

co podkreślają liczne albumy studyjne i

koncertowe. "St. George's Day Sacrifice

- Live In Manchester" jest najnowszym

z nich i dokumentuje doroczny

koncert upamiętniający św. Jerzego.

Oprócz obowiązkowej porcji nowych

numerów z promowanego wówczas LP

"Sacrifice": mocarnego numeru tytułowego

na otwarcie, zagranego zaraz po

nim "Wheels Of Terror", lekko irlandzkiego

w klimacie "Made In Belfast", poprzedzonego

skandowaniem fanów

"Night Of The Wolf" czy "Guardians Of

The Tomb" mamy też na tym podwójnym

wydawnictwie sporo saxonowej

klasyki. Świetnie wypada rozpędzony

"Power of The Glory" z piekielnie precyzyjną

grą Nigela Glocklera, równie

czadowe są "I've Got To Rock (To Stay

Alive)" i "And The Band Played On".

Bardziej przebojowe dokonania Saxon

reprezentują "Rock 'N' Roll Gypsy i

cover "Christophera Crossa "Ride Like

The Wind" oraz uwielbiamy przez polskich

fanów "Broken Heroes". Druga płyta

zestawu to już wręcz "greatest hits live",

bo zespół dociska gaz do dechy z każdym

kolejnym utworem, wieńcząc

dzieło piorunującą trójcą: "Strong Arm

Of The Law", "Denim And Leather" i

"Princess Of The Night". I tak jak orkiestrowo-akustyczne

eksperymenty na

"Unplugged And Strung Up" niezbyt

przypadły mi do gustu, to "St. George's

Day Sacrifice - Live In Manchester"

można brać w ciemno. (5)

Wojciech Chamryk

Scream Maker - Livin' In The Past

2014 Self-Released

Maj 2014 - to miesiąc wielu wydarzeń

muzycznych w Polsce i na świecie.

Przede wszystkim premier płytowych. Z

wielką ciekawością czekałem na premierę

najnowszego wydawnictwa ziomali

z W-wy. Uwagę przykuwa mocna

okładka, zaprojektowana przez samego

Rosława Szaybo - tak, tak, to ten sam,

który jest autorem okładki "British

Steel" Judas Priest! Dobre skojarzenie

z zawartością... Początek zaskakujący!

Świetne klawiszowe intro zagrane przez

samego Jordana Rudessa z Dream

Theater! Ktoś by pomyślał, że będzie

cicho i spokojnie - nic bardziej mylnego.

"In The Nest Of Serpents" od początku

wali po czaszce mocnym riffem. Często

w takich przypadkach wokal ucieka do

tyłu i staje się mało słyszalny. Na szczęście

Alessandro Del Vecchio, który zadbał

o produkcję postarał się, aby głos

Sebastiana Stodolaka był wystarczająco

mocny i klarowny. Może się mylę,

ale momentami wokal przypomina

mi Jamesa LaBrie. "Glory Of The Fools"

to mieszanka Iron Maiden, Judas

Priest i Hammerfall. To dobrze - bo

jak brać wzorce to tylko z najlepszych

przedstawicieli gatunku. Mamy więc tutaj

typowy heavy z domieszką power

metalu. Kolejny jest utwór tytułowy

czyli "Livin' In The Past". Wolniejsze

tempo, dobrze współpracujące gitary .

Wokal momentami zachrypiony dodaje

dodatkowego pazura. W tym kawałku

słychać, że Seba jest naprawdę niezłym

metalowym wokalistą. Numer pięć to

"Fever". Na początku utworu wokal jest

dość niski. I powiem szczerze, bardzo

mi się to podobało. Niestety wielu metalowych

wokalistów nadużywa górnych

dźwięków, co nie zawsze dobrze wpływa

na ogólny obraz danego utworu. Rozumiem,

że konstrukcja utworu tego

wymagała, aby później wokalista wszedł

w górne rejestry. Mam jednak nadzieję,

że w przyszłości Scream Maker pomyśli

nad tym aby wykorzystać pełnię możliwości

wokalnych Sebastiana. W "All

My Life" od początku jest mocno i konkretnie,

chociaż momentami monotonnie.

"Angel" to bardziej hard rockowy

kawałek z trochę spokojniejszym wokalem.

Są tutaj zmiany tempa, dzięki czemu

ten kawałek jest ciekawszy. "Spacestone"

to nietypowe intro - na szczęście

bardzo krótkie. Słychać tutaj nawet namiastkę

chórków. Ciekawa konstrukcja

z falującym riffem. Trochę mi przypomina

początkowe nagrania Queen.

"Stand Together" ma bardzo ładny początek

- przypominający mi trochę ballady

Hammerfall. Czas na moje ulubione

nagranie z płyty czyli "Confessions".

Inny od reszty. Inne tempo, riff

przypominający trochę Saxon, niemuzyczne

wstawki w postaci policyjnych

syren, odgłosów helikoptera, które zostały

bardzo dobrze wplątane w całość.

Utworów numer 10 i 11 nie będę szczegółowo

opisywał. Trzeba zostawić takie

małe niedomówienie. Podsumowując:

przyznam się, że po pierwszym przesłuchaniu

płyta nie trafiła w mój gust.

Po drugim i trzecim razie znalazłem w

niej wiele bardzo dobrych punktów. Na

pewno będę do niej wracał. Cieszy

mnie, ze w Polsce jest coraz więcej kapel

grających na bardzo dobrym światowym

poziomie. Myślę tu nie tylko o Scream

Makerze, ale też o Exlibris, Night

Mistress, Night Rider czy Vincent.

Ocena 4,5 na 6. Stay heavy!

Tomasz Kwiatkowski

Shadow Host - Apocalypse Within

2013 Metalism

Do grona najlepszych kapel ze wschodu,

trzymających światowy poziom, zaliczyć

należy bez wątpienia Shadow

Host. Założona w 1993 roku formacja

sukcesywnie wydawała swoje albumy i

podbijała serca fanów heavy/ power/

thrash metalu. Ich ostatnie wydawnictwo

zatytułowane "Apocalypse

Within" potwierdza ich klasę. Od samego

początku styl zespołu kreował gitarzysta

Alexey Arzamazov, który stawia

na agresję, szybkość, melodyjność,

podane w pomysłowy sposób. Nie tak

łatwo jest połączyć heavy/power i thrash

metal, ale tej formacji się to udaje. W

tym roku Savage Messiah ma silną

konkurencję. Jest nią właśnie Shadow

Host. Kapele grają w podobny sposób i

w tym roku nagrały świetne albumy.

Shadow Host mimo upływu lat wciąż

trzyma wysoki poziom: soczyste brzmienie,

to jedna z wielu atrakcji na tej

płycie. Ten aspekt sprawia, że płyta ma

więcej z thrash metalu, a to w/g mnie

jest korzystne rozwiązanie. Pasuje to do

wokalu Alexeya Markova, który nie

kryje fascynacji Jamesem Hetfieldem.

W takich agresywnych kawałkach jak

otwieracz "Lunacy Divine" jego wokal

sprawdza się znakomicie. Właśnie w

takiej stylizacji Shadow Host imponuje

swoją dynamiką, agresją i zapałem.

Niektóre kapele mogą im tylko pozazdrościć

zaangażowania i pomysłowości.

Gitary brzmią ostro i nie ma w ich

brzmieniu zbędnych słodkości czy prób

złagodzenia tego brzmienia. To samo

powoduje, że "Treason" to kolejny killer.

Rzadko kiedy można spotkać zespół,

który tak mocno z kopyta rozpoczyna

płytę, a to dopiero początek. Power

metal w nieco nowoczesnej formule jaki

zespół prezentuje w "Empty Eyes" przedstawia

się okazale i nie przeszkadza

fakt, że słychać tam wpływy Persuader.

Szybki, rozpędzony "Silent Killing"

przypomina mi to co Gamma Ray.

Czasami kapela zbliża się do thrash metalu

i żeby się o tym przekonać wystarczy

odpalić "Reborn in Hate", który oddaje

najlepiej ten charakter grania. Brak

słabych punktów, brak zbędnych zwolnień,

a to akurat kolejny atut tej płyty.

W dodatku płyta kończy się z mocnym

uderzeniem w postaci "Apocalypse

Within". Wiem, płyta ukazała się w grudniu

roku 2013, a ja przeżywam jakby

to była nowość. Jakimś cudem przegapiłem

ten album, czego bardzo żałuję,

bo jest znakomity. Shadow Host pokazuje,

że power metal wcale nie musi być

nudny i można uczynić z niego narzędzie

do siania zniszczenia. A czy ty jesteś

gotowy na apokalipsę przygotowaną

przez Shadow Host? (5,5)

Shakin' Street - Psychic

2014 HNE

Łukasz Frasek

Trudno określić ten francuski zespół

mianem legendy, ale ich dwa albumy:

"Vampire Rock" (1978), a zwłaszcza

drugi "Shakin' Street" (1980) to kawał

dobrego hard rocka. Co prawda już wtedy

Fabienne Shine nie była jakimś

wybitnym talentem wokalnym, ale była

młoda i miała dość pary w płucach by

wszystko brzmiało jak należy. W 2014r.

nie ma o tym niestety mowy. Dlatego

kolejny, po wydanym pięć lat temu,

"21st Century Love Channel", album

Shakin' Street, należy rozpatrywać

dwojako. Muzycznie jest to bardzo udana

i urozmaicona płyta. Ross The Boss

rządzi i dzieli, wspierany przez dwóch

innych gitarzystów. Mamy więc na

"Psychic" potężnie brzmiące rockery,

szybkie, dynamiczne numery oraz liryczne

ballady. Nie brakuje też smaczków,

takich jak blues rockowy, ozdobiony

partiami harmonijki, "Kinky Sex",

mroczny "Mount Sinai" czy bardziej popowy,

przebojowy "Got A Date With

My Man". Niestety, Fabienne Shine

jest najsłabszym punktem tej płyty i

pod względem wokalnym "Psychic" to

totalna porażka. Shine śpiewa nijako,

płasko, bez mocy, dosłownie w dwóch -

trzech utworach, gdy wchodzi na wyższe

rejestry, przypomina nieco tę Fabienne

sprzed lat. Najczęściej brzmi zaś

tak, jakby parodiowała Juttę Weinhold

("Mount Sinai") czy Debbie

Harry z ostatnich, nie najlepszych dla

Blondie lat ("Got A Date With My

Man"). Producent zdawał sobie zapewne

sprawę z formy wokalistki, bo w

124

RECENZJE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!