26.04.2023 Views

HMP 56

New Issue (No. 56) of Heavy Metal Pages online magazine. 69 interviews and more than 150 reviews. 140 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Sabaton, Helstar, Satan’s Host, Hirax, Flotsam And Jetsam, Battleaxe, Manowar, Virgin Snatch, E-Force, Suicidal Angels, Hatriot, Meliah Rage, Realm, Grand Magus, Benedictum, Hellion, Slough Feg, Vicious Rumors, Mekong Delta, Kill Ritual, Leviathan, Metal Inquisitor, Stormzone, Edguy, Sonata Arctica, Nightmare and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 56) of Heavy Metal Pages online magazine. 69 interviews and more than 150 reviews. 140 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Sabaton, Helstar, Satan’s Host, Hirax, Flotsam And Jetsam, Battleaxe, Manowar, Virgin Snatch, E-Force, Suicidal Angels, Hatriot, Meliah Rage, Realm, Grand Magus, Benedictum, Hellion, Slough Feg, Vicious Rumors, Mekong Delta, Kill Ritual, Leviathan, Metal Inquisitor, Stormzone, Edguy, Sonata Arctica, Nightmare and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Foto: Metal On Metal

rch, Ronny Munroe gościnnie wystąpił na naszej

plycie "Masquerade", gdzie zaśpiewał w utworze

"Last Rites".

Jak wyglądała metalowa scena w Bostonie?

Wszakże to całkiem blisko NY, gdzie była jedna z

największych thrash metalowych świata.

Bostońska scena metalu była tak samo dobra jak

każda inna. Prawda, nie mamy bostońskiej Metalliki,

choć największym bostońskim zespołem jest

Aerosmith. Uwierz mi, nasze miasto wypuściło kilka

znakomitych undergroundowych kapel. Na początku

i w połowie lat 80-tych Steel Assasin był jednym

z najciekawszych bostońskich zespołów i zresztą

byli oni idolami ówczesnych metalowców, także

moimi. Tak się złożyło, że nigdy się nie rozwiązali i

do dziś nagrywają świetne metalowe albumy. Patrząc

jeszcze wstecz na te wszystkie kapele późnych lat

80-tych i początku lat 90-tych, trzymaliśmy się z

Formicide i Wargasm. Nie chodzi o to, że byliśmy

naprawdę dobrymi kumplami, ale w moim odczuciu

debiut Wargasmu "Why Play Around" jest jednym

z najbardziej niedocenionych albumów w historii.

Nowsze kapele takie jak Ravage, Revocation, Unearth

czy Shadows Fall też są naprawdę warte zainteresowania.

Wiesz, ciągle się porównuje Boston do

Nowego Jorku w tej metalowej gierce... mimo, że

nasze nazwy nie są aż tak wielkie, to tak bym postawił

"Why Play Around" Wargasmu, "War of

the Eights Saints" Steel Assasin czy nawet "Masquerade"

mojego Meliah Rage wyżej niż cokolwiek

Anthraxu, Overkilla czy Nuclear Assault!

Brutalne, ale tak właśnie to czuję. Mogą mi przecież

naskoczyć! (śmiech)

Jak sobie radzicie z muzyką w dobie Internetu. Teraz

sprzedaje się coraz mniej płyt, wszyscy wszystko

ściągają, jest dużo trudniej niż kiedyś. Nie irytuje

cię to?

Patrzę na to, trochę z góry, znad opuszczonych do

połowy nosa okularów. Każdy medal ma dwie strony.

Tę jasną i ciemną. Na pewno kupowanie płyty

przy pomocy kliknięcia zamiast ruszenia dupy do

sklepu, zgarnięcia go z półki zabija całą magię… brakuje

mi jej. Pamiętam jednak, że kiedyś kupowałem

mnóstwo płyt, na których był najwyżej jeden

kawałek, który mnie interesował, podczas gdy resztę

najchętniej bym wyrzucił do kosza. Teraz mogę

usłyszeć to co chcę usłyszeć, i dopiero kupić. Nawet

odpowiadanie na taki wywiad jest dużo łatwiejsze!

Mimo to, brakuje mi tej magii towarzyszącej wyprawie

do sklepu i kupowaniu nowego wydawnictwa, by

w podskokach wrócić do domu i zapuścić go w odtwarzaczu...

to już niestety nie wróci.

Jaki był najlepszy i najgorszy koncert jaki dotychczas

zagraliście?

Było kilka znakomitych koncertów, a ja nie nienawidzę

wybierać tego jednego. (śmiech) Mieliśmy kiedyś

występ z Manowar, Nuclear Assault, Wargasm

i Hades w bostońskim The Bayside Expo

Center gdzieś w 1989 roku i to była zajebista noc.

Dobrze wspominam też wyprzedany do ostatniego

biletu koncert w nowojorskim The Ritz, gdzie zagraliśmy

z Overkill. David Bowie, James Hetfield i

Kirk Hammett byli tamtej nocy wśród publiczności

i skopaliśmy im tyłki co pewnie długo pamiętali.

Najgorszym... chyba ten z 2005 roku, podczas którego

w sporym klubie w Baltimore zagraliśmy dla

jednej osoby...

Należycie raczej do rzadko koncertujących kapel,

dlaczego tak jest?

Nie ma żadnego konkretnego powodu dla którego

tak się dzieje. Starzejemy się, dopadają nas choroby,

mamy rodziny i kiedy wreszcie pojawia się coś na

horyzoncie nie zawsze możemy sobie pozwolić na

wyruszenie w trasę. W zeszłym roku złamałem nadgarstek

podczas końcówki nagrywania "Warrior'a",

więc nie będę zdolny do grania przez jakiś czas, a

przynajmniej tak długo jak moja ręka będzie potrzebować

by wrócić do formy.

W 2010 mieliście zagrać na Headbangers Open

Air. Dlaczego odwołaliście ten koncert? Nie

uważasz, że powinniście zrobić jakąś europejską

trasę koncertową?

Tak jak już wspomniałem, złamałem nadgarstek u

lewej ręki, więc za nim nie wrócę do pełnego zdrowia,

żaden koncert nie dojdzie do skutku. Planowany

koncert na Headbangers Open Air nie doszedł

do skutku, ponieważ tak się złożyło, że pewne obowiązki

uniemożliwiły Paulowi Souza dołączenie do

nas. Próbowaliśmy pozyskać na ten wieczór Mike'a

Munro, ale i on miał już inne zobowiązania, których

nie mógł przełożyć. Zagranie koncertu w pełni instrumentalnego

w ogóle nie podlega żadnej dyskusji.

Skąd pomysł na nazwę Meliah Rage? Wiem co to

oznacza, ale czy ktoś z was miał indiańskie korzenie,

że ją zastosowaliście?

Wzięliśmy Meliah z zespołu Meliah Kraze, w

którym Jim Koury grał za nim dołączył do nas. Dodaliśmy

Rage żeby brzmiało bardziej zadziornie.

Nic specjalnego się za tą nazwą nie kryje.

Dzięki wielkie za wywiad, mam nadzieje że do

zobaczenia pewnego dnia na koncercie. Może ostatnie

słowo do fanów?

Cóż, skoro wciąż nie jesteśmy jakoś szczególnie rozpoznawalną

grupą, posłuchajcie nas jeśli wciąż nie

wiecie kim jesteśmy. To jedna z tych dobrych zalet

Internetu, zwłaszcza dla młodych fanów metalu.

Macie taką możliwość by sprawdzić sobie nie tylko

nowe, ale i stare kapele, o których nigdy nie śniliście,

jak na przykład Meliah Rage!

Mateusz Borończyk

Tłumaczenie: Krzysztof "Lupus" Śmiglak

HMP: Muszę powiedzieć, że jest mi niezmiernie miło

przeprowadzać wywiad z kimś, kto był związany z

taką kapelą jak Realm. Czy możesz nam powiedzieć

w jakim stopniu gra w tym zespole wpłynęła na twoje

życie?

Steve Post: Realm odcisnął na mnie swój ślad na

wielu różnych płaszczyznach. Byliśmy niezmiernie

ciężko pracującą ekipą. Ćwiczyliśmy po cztery czy pięć

razy w tygodniu, w międzyczasie pracując na pełnych

etatach. Przez większość czasu trwania naszej aktywności

to my sami dbaliśmy o promocję naszego zespoły.

Byliśmy takim zespołem "zrób to sam". Przyjaźniliśmy

się z innymi kapelami z naszego rejonu, by

nawzajem się wspierać i organizować wspólne koncerty.

Myślę, że taki sposób działania towarzyszył mi w

każdym zespole w którym grałem. Realm był świetnym

doświadczeniem życiowym dla wszystkich, którzy

byli z nim związani. Definitywnie byliśmy zespołem

zorientowanym na koncerty. Zdarliśmy palce na wielu

występach na Środkowym Zachodzie, sami sprzedawaliśmy

swój merch, kasety i sami płaciliśmy za swe koncerty.

Czy to złożoność materiału Realm determinowała

takie częste próby?

Intensywny grafik prób na pewno się opłacił. Byliśmy

szerzej znani jako zespół koncertowy, a nasza muzyka

była całkiem techniczna, więc wszystko musiało być

naprawdę dobrze zgrane i dopracowane.

Jak wyglądało u was tworzenie kompozycji? Siadaliście

całym zespołem do tworzenia czy też określona

osoba przynosiła pomysły na próby?

Przeważającą część naszych utworów napisaliśmy

wspólnie. Naturalnie każdy dorzucał swoją część pomysłów

na które wpadł samodzielnie.

W waszych utworach aż gęsto od świetnych pomysłów,

riffów i przejść takich jak w "Slay the Oppressor",

"Root of Evil" i wielu innych. Czy takie smaczki

w kompozycjach powstawały już po napisaniu

kawałka, na przykład ktoś wtedy wpadał na pomysł

by może jeszcze coś dodać?

Podczas komponowania naszym celem nie było jedynie

to, by riffy do siebie pasowały. Gdy mieliśmy już

koncepcję na jakiś motyw, musiał on brzmieć gładko i

muzycznie razem z innymi. "Slay…" praktycznie napisał

się sam z tym swoim intro i poszczególnymi riffami.

Wiele naszych utworów powstało równie spontanicznie.

Grając znajdywaliśmy coraz więcej motywów,

które dobrze się ze sobą zgrywały i dobrze razem

brzmiały.

"Endless War" było bodajże pierwszym, a na pewno

jednym z pierwszych wydawnictw R/C Records. Jak

wspominasz pracę z nimi? Czy według twojej opinii

Roadracer był uczciwy w stosunkach z waszą kapelą?

Nie pamiętam już za wielu szczegółów z naszego kontraktu

z Roadracer. Pierwotnie chcieli wydać też nasze

pierwsze demo "Perceptive Incentive", jednak byliśmy

niechętni takiej inicjatywie. Jakość tamtego nagrania

była za słaba i według nas nie reprezentowałaby

dobrze muzyki naszego zespołu. Poza tym na tym

nagraniu grał inny perkusista i basista. Ja z Mikem

dołączyliśmy wkrótce po nagraniu tej taśmy. Nagraliśmy

wspólnie z Paulem, Dougiem i Takisem "Final

Solution" niecały rok później. Gdy już Doug Parker

był poza zespołem, skontaktował się z nami Cees

Wessells z Roadrunnera poprzez Monte Connera.

Wtedy też nawiązaliśmy współpracę z naszym managerem

Erikiem Griefem oraz zatrudniliśmy prawnika.

Ponieważ nasz wokalista - Mark Antoni - był świeżakiem

w zespole, Roadrunner domagał się więcej nagrań

demo. Dlatego nagraliśmy trzecią demówkę, która

nie została nigdy wydana. Wysłaliśmy ją do nich, im

się spodobał nasz materiał i podpisaliśmy wspólny

kontrakt na jakąś śmieszną sumę. Skończyło się na

tym, że to my zapłaciliśmy za większość nagrań do

"Endless War". R/C pokryło może jedną ósmą ogólnych

wydatków. No, ale trochę popromowali nas tu i

tam.

Wieść niesie, że pierwotny rysunek, który miał widnieć

na okładce "Endless War" koniec końców wylądował

na płycie Obituary "Slowly We Rot". Coś o

tym wiesz?

Okładka do "Endless War" została wybrana przez

R/C, a my ich wybór zatwierdziliśmy. Nie pamiętam

już dokładnie jak wyglądał nasz pierwszy wybór okładki,

jedynie to, że przypominała nieco okładkę do "Final

Solution", lecz wyglądała bardziej profesjonalnie.

Chyba przypominała nieco tę Obituary, jednak nie

22

MELIAH RAGE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!