HMP 56
New Issue (No. 56) of Heavy Metal Pages online magazine. 69 interviews and more than 150 reviews. 140 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Sabaton, Helstar, Satan’s Host, Hirax, Flotsam And Jetsam, Battleaxe, Manowar, Virgin Snatch, E-Force, Suicidal Angels, Hatriot, Meliah Rage, Realm, Grand Magus, Benedictum, Hellion, Slough Feg, Vicious Rumors, Mekong Delta, Kill Ritual, Leviathan, Metal Inquisitor, Stormzone, Edguy, Sonata Arctica, Nightmare and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 56) of Heavy Metal Pages online magazine. 69 interviews and more than 150 reviews. 140 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Sabaton, Helstar, Satan’s Host, Hirax, Flotsam And Jetsam, Battleaxe, Manowar, Virgin Snatch, E-Force, Suicidal Angels, Hatriot, Meliah Rage, Realm, Grand Magus, Benedictum, Hellion, Slough Feg, Vicious Rumors, Mekong Delta, Kill Ritual, Leviathan, Metal Inquisitor, Stormzone, Edguy, Sonata Arctica, Nightmare and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Wszystkie australijskie kapele grają szybko.
Jak widać dorastanie z kangurami i graczami rugby
wykształca w mieszkańcach tego kontynenty instynkt
dążenia do prędkości. Dlatego thrash metal z tamtych
ziem zawsze był dość miły dla ucha, mimo jego przewidywalności.
Wzięliśmy w krzyżowy ogień pytań młodą
kapelę z Melbourne. Ich debiutancki krążek, z którego trochę
po niewczasie straszy kalendarz Majów, stanowi dość
ciekawy kompozyt agresji i nieco nowoczesnego, lecz wciąż mięsistego thrashu. Dzięki temu
znajdą się koneserzy, którzy zainteresują się poczynaniami tych chłopaków.
HMP: Przykuliście wiele uwagi swoim debiutanckim
krążkiem. Czy zanim wydaliście "Origin" mieliście
na koncie jakieś inne wydawnictwa - dema, EPki,
splity?
Andrew Hudson: Przed "Origin" mieliśmy jeszcze
dwa osobne wydawnictwa typu EP. Dzięki nim mogliśmy
świadomie wyklarować własne brzmienie, a
przy okazji mieliśmy coś co maniacy mogli zabrać ze
sobą z naszych koncertów. Pierwsze, zatytułowane
"Virus" było dość słabo nagrane i zawierało sześć
utworów. Trzy z nich potem zostały ponownie nagrane
i znalazły się na "Origin". Ta płyta zrobiła też nam
trochę miejsca na scenie thrash metalowej w Melbourne.
Utwory były szybkie, konkretne i miały tę agresję
w brzmieniu. Następnie nagraliśmy czteroutworowe
"None". Jakość produkcji dźwięku na tym nagraniu
była naprawdę wielkim krokiem naprzód dla nas, a
utwory na nim zawarte, choć nadal agresywne, posiadały
więcej melodii, która w końcu przylgnęła do nas
na stałe.
Zastanawiam się w jaki sposób fani mogą w fizyczny
sposób dostać waszą płytę. Rozumiem, że na razie
została wydana tylko w Australii? Czy zamierzacie
wydać krążek także w innych krajach?
Wydaliśmy album w listopadzie w Australii. Najlepszym
sposobem na dostanie go, było przyjście na nasz
koncert. Ustawiliśmy w Sieci sklep, w którym można
było kupić naszą płytkę także za granicą, jednak dzięki
Punishment 18 "Origin" zostało fizycznie rozdystrybuowane
w innych krajach od 31 marca. Myślę, że
w dobrych sklepach muzycznych można znaleźć naszą
płytę.
Czy możesz nam powiedzieć czy Punishment 18 zaoferowało
wam także kontrakt na drugą płytę?
Oczywiście o ile nie jest to pilnie skrywana tajemnica.
Nie wiem czy jest to jakaś tajemnica czy nie, jednak
Punishment 18 zaoferował nam druk i dystrybucję
"Origin". Dostaliśmy oferty od innych wytwórni muzycznych
na kilka płyt studyjnych, jednak goście z Punishment
18 są tak wkręceni w thrash, że nie mogliśmy
się powstrzymać przed podpisaniem z nimi umowy.
Oni mają tak wyczepisty katalog zespołów pod
swymi skrzydłami i w dodatku są bardzo oddani muzyce,
którą wszyscy kochamy. Ale bez obaw, piszemy już
album numer dwa i mamy w planach nagranie go jeszcze
w tym roku.
Co spowodowało, że przyjęliście taką a nie inną nazwę
zespołu?
Nazwa zespołu powstała ze słowa, które po prostu według
mnie brzmiało fajnie. Jest krótka, jest ostra i kojarzy
się z rzeczami podłymi i niegodziwymi. Dodaliśmy
drugie T ponieważ ludzie mieli problem z wymawianiem
naszej nazwy. Zakładali, że T w harlot jest nieme.
Tak więc zostało w końcu Harlott.
Jak myślisz, jak bardzo rozwinęliście się jako kompozytorzy
i pisarze na przestrzeni lat?
Pisanie utworów jest dla nas czymś co jeszcze nie udało
nam się do końca zrozumieć. Po latach składania
ścieżek razem doszliśmy do punktu w którym utwory
po prostu się nam zdarzają. Uporządkowanie poszczególnych
segmentów ma sens w pewnym stopniu,
zwłaszcza wtedy, gdy wszystko się najpierw spisuje.
Teraz potrafimy stworzyć utwór od początku do końca,
nie zmieniając potem w nim zupełnie nic. Po prostu
wiemy, że kompozycja brzmi świetnie i czuje się ją
w odpowiedni sposób. Ma to swoje dobre i złe strony,
ponieważ nie zawsze sprzyja aura do tworzenia utworów
w jednym podejściu. To może być czasem prawdziwe
zmaganie, jednak jesteśmy bardzo zadowoleni z
tego co tworzymy, a fajni także się przy tym nieźle
bawią.
Jak myślisz, co sprawia, że wasza muzyka jest wyjątkowa
i charakterystyczna?
To trudne pytanie, ponieważ słyszymy nasze inspiracje,
gdy słuchamy swojej muzyki. Czasem naprawdę
Pragniemy świata
trudno jest to nam przeoczyć. Myślę, że to, co sprawia,
że Harlott brzmi jak Harlott to chwytliwe riffy,
które ubóstwiamy. Kto nie przepada za refrenami, w
których może śpiewać razem z zespołem? Zawsze mamy
to na uwadze, gdy piszemy utwory. Na "Origin"
można znaleźć parę dobrych tego przykładów.
Foto: Harlott
Gdy piszecie materiał i już macie gotowy podstawowy
szkielet kompozycji, jakie kroki podejmujecie w
późniejszym etapie tworzenia muzyki, by ukończyć
swoje dzieło?
By dokończyć utwór, gdy jego struktura jest już gotowa,
lubimy zagrać wszystko jeszcze raz, a nawet kilka
razy lub ewentualnie nagrać to, co już mamy i potem
przesłuchać jeszcze raz. Wszystko to po to by wyszukać
partie, które wręcz błagają o trochę więcej naszej
pracy. Może coś powinniśmy zagrać staccato, może coś
wymaga skrócenia, może coś wymaga przejścia, może
wokale potrzebują więcej mocy, harmonii lub dopełnienia
gangowymi chórkami. Staramy się utrzymywać
utwory w interesującym stylu, a także wstawiać w nie
różnego rodzaju fajne smaczki, tak by słuchacz naprawdę
był zaciekawiony tym, co akurat słucha.
Jakie thrashowe i nie thrashowe inspiracje towarzyszą
wam podczas tworzenia własnej muzyki?
Trudno jest mi pomyśleć o jakiś nie thrashowych
wpływach przy pisaniu materiału, gdyż chyba takich
nie mamy. Thrash metal jest niesamowitym gatunkiem,
w którym można znaleźć nieprzebraną ilość
świetnych zespołów, które grają piorunującą muzykę.
Także nie widzę sensu w szukaniu muzyki poza thrashem.
Gdy pisaliśmy "Origin" słuchaliśmy dużo Slayera
i Kreatora. W sumie to my zawsze słuchamy dużo
Slayera i Kreatora. Można tez znaleźć na naszym
debiutanckim albumie dużo motywów, które mogą się
kojarzyć z Exodusem, Testamentem, Overkill, Guillotine,
Havok lub Mortal Sin.
Co mógłbyś już wskazać jako wasz najjaśniejszy
punkt w waszej młodej karierze muzycznej?
Najważniejszym punktem dla każdego muzyka jest
moment, w którym jego praca jest doceniana przez
innych. Gdy wydaliśmy "Origin" zaczęliśmy otrzymywać
maile i listy od ludzi z całego świata, którym bardzo
spodobała się nasza płyta. Ludzie pisali, że czekali
na taki album od lat. To było trochę surrealistyczne i
wcześnie nie potrafiliśmy sobie wyobrazić, że od kogokolwiek
usłyszymy takie słowa. Gramy już razem od
jakiegoś czasu. Gramy, bo chcieliśmy się dobrze bawić
i grać muzykę, którą kochamy. Gdy odkrywasz, że inni
też ją kochają, wszystko to nad czym pracowałeś nagle
nabiera nowego sensu i nowej wartości. Nie mogliśmy
uwierzyć, gdy otrzymaliśmy propozycje kontraktów od
różnych wytwórni muzycznych. Nie spodziewaliśmy
się tego i nadal próbujemy sobie poradzić z przeświadczeniem,
że naprawdę nam się poszczęściło.
Pierwsza rzecz jaka przychodzi do głowy, gdy myśli
się o australijskim thrashu to Hobbs' Angel of
Death. Co myślicie o tym zespole i o samym
Hobbise? Czy jego muzyka miała wpływ na waszą
twórczość?
Mieliśmy to szczęście, by zagrać z Hobbsem kilka razy
w Melbourne i okolicach. Oprócz tego, że jest świetnym
gościem, Peter jest także niesamowitym frontmanem.
Aż warto robić notatki z tego jak się odnosi do
publiczności. Jego muzyka jest mroczna, agresywna i
przemyślana. To jest coś, co sami zamierzamy uczynić
na albumie numer dwa. Mam nadzieję, że będzie w
nim jeszcze więcej zła!
Jak wyglądają wasze plany na najbliższe lata?
Harlott jest cierpliwe. Pragniemy świata, jednak jeszcze
go aż tak nie potrzebujemy. Mamy już ułożone
trasy po Australii, na których zagramy z największymi
nazwami z australijskiej sceny metalowej. W naszych
umysłach powoli rodzi się idea trasy międzynarodowej,
jednak musimy przed nią wykonać kupę pracy, zanim
będziemy mogli sobie na nią pozwolić. Przez najbliższe
kilka lat będziemy się starać zasiać nasze imię w świadomości
metalowców i zamierzamy to osiągnąć poprzez
nagrywanie i wydawanie dobrych albumów z wysokiej
jakości thrash metalem. Tak jak mówiłem, muzyka
na album numer dwa jest już praktycznie przyszykowana,
dopracowujemy każdy jej aspekt. Więcej
prędkości, więcej agresji, więcej melodii, więcej żwiru.
Wszystko to, co jest na "Origin" tylko, że podniesione
do nowego poziomu.
Jakie były największe wyzwania jakie napotkaliście
na drodze swego zespołu?
Wyzwania jakie napotykamy są wyzwaniami, które w
dzisiejszych czasach napotyka każdy zespół. Istnieje
tak wiele kapel, że trzeba robić coś naprawdę niezwykłego,
by się wyróżnić spomiędzy wszystkich. Dobra
muzyka już nie wystarczy, potrzebne są zapadające w
pamięć koncerty, odpowiednia promocja i odpowiednie
rozplanowanie występów. Koncerty warto grać w
odpowiednich miejscach i z odpowiednimi zespołami.
No i nie zapominajmy o najważniejszym - to wszystko
wymaga pieniędzy, gdyż jest kosztowne i wyczerpujące.
Jednak na koniec dnia, możesz odetchnąć szczęśliwy,
że robisz to, co kochasz, a my naprawdę uważamy
siebie za prawdziwych szczęściarzy, że mamy
taką możliwość.
Aleksander "Sterviss" Trojanowski
HARLOTT 45