HMP 56
New Issue (No. 56) of Heavy Metal Pages online magazine. 69 interviews and more than 150 reviews. 140 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Sabaton, Helstar, Satan’s Host, Hirax, Flotsam And Jetsam, Battleaxe, Manowar, Virgin Snatch, E-Force, Suicidal Angels, Hatriot, Meliah Rage, Realm, Grand Magus, Benedictum, Hellion, Slough Feg, Vicious Rumors, Mekong Delta, Kill Ritual, Leviathan, Metal Inquisitor, Stormzone, Edguy, Sonata Arctica, Nightmare and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 56) of Heavy Metal Pages online magazine. 69 interviews and more than 150 reviews. 140 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Sabaton, Helstar, Satan’s Host, Hirax, Flotsam And Jetsam, Battleaxe, Manowar, Virgin Snatch, E-Force, Suicidal Angels, Hatriot, Meliah Rage, Realm, Grand Magus, Benedictum, Hellion, Slough Feg, Vicious Rumors, Mekong Delta, Kill Ritual, Leviathan, Metal Inquisitor, Stormzone, Edguy, Sonata Arctica, Nightmare and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
najważniejsza. Byliśmy szczęściarzami, bo nigdy
nie mieliśmy w składzie debila żądnego sławy. Powiedziałeś
o początkach Judas Priest i oto właśnie
chodzi. Tak trzeba postępować. Grać ile się da i
gdzie się da.
Jesteście gdzieś nielubiani? Palestyna?
Joakim Broden: Zagrałbym tam, czemu nie?
Argentyna?
Joakim Broden: No tak mogłyby być problemy
(śmiech). Nie robiłbym z tego problemu. Jak graliśmy
w Turcji to przyjechało tam mnóstwo Arabów
i Irańczyków. To był jedyny kraj, do którego mogli
dostać wizy. W Istambule sotkaliśmy Irańczyka,
który dał mi naszyjnik z orłem z rozpostartymi ramionami.
To starożytny perski symbol...
Joakim Broden: A ja wtedy nie miałem o tym
pojęcia. "Czy właśnie spotkaliśmy irańskiego nazistę?".
Dopiero potem poczytałem o tym herbie.
On nie ma nic wspólnego z islamem.
Par Sundstrom: Co do Argentyny. Problemy były
tylko na początku. Potem ludzie poznając cały
kontekst naszych utworów zrozumieliby, że nie jesteśmy
kapelą polityczna. Utwory "Counterstrike"
czy "Back In Control" nie są skierowane przeciwko
nikomu.
Joakim Broden: Ludzie pytali mnie czy jestem
anty-islamski. A z czyjej niby perspektywy miałem
napisać o wojnie sześcio dniowej? Izrael pokonał
trzy kraje szykujące się do ofensywy na raz i to
wydało mi się dość spektakularne z militarnego
punktu widzenia.
Par Sundstrom: Nawet Niemcy zrobili się normalni
gdy tylko przesłaliśmy im nasze teksty z wyjaśnieniem
kontekstu.
Ostatnio mieliście kłopoty nu siebie w związku z
państwową symboliką na okładce "Carolus Rex"?
Joakim Broden: Przepytywały mnie mass media.
Pytania w stylu: "Czy słyszałeś kiedyś kolędę w
TV? A zatem jesteś wierzący?". Graliśmy hymn
szwedzki i kilku dziennikarzy zaczęło wypytywać
czy jesteśmy nazistami lub nacjonalistami. Przecież
ci ludzie powinni wiedzieć, że Karol X znany z
naszej okładki akurat rozpierdolił nasze imperium.
(śmiech). Byli na tyle jednak fair, że pozwolili nam
jednak mówić.
Czy to prawda, że u was prawie nie ma lekcji historii?
Par Sundstrom: Są ale bardzo mało o naszej.
Ludzie mają małą wiedzę o swoim własnym kraju.
O Połtawie nie słyszeli.
Jest u was kilka kapel, których teksty mocno nawiązują
do dawnych dziejów. Znacie Unleashed?
Par Sundstrom: Spotkaliśmy się kilka razy ale
jesteśmy z kompletnie różnych środowisk.
A Qurtohon, jak jeszcze żył?
Joakim Broden: Nigdy go nie spotkałem ale znam
dobrze jego młodszą siostrę. Ma prawie 40 lat. Poznaliśmy
się na Sweden Rock, rozmawiając o tym
i owym. Dopiero po pół roku znajomości dowiedziałem
się z kim rozmawiam. Miała inne nazwisko,
ożeniła się. Ktoś potem zawołał ja po starym i
wtedy zakumkałem o kogo chodzi. Najlepsze, że
wcześniej mówiła mi o zmarłym bracie ale nie nazywała
go Quorthon tylko Ace.
Par Sundstrom: W pierwszej mojej kapeli graliśmy
sporo przeróbek Bathory, głównie z "Blood on
Ice".
Na koniec pora na przaśność. Te miejskie kamuflaże
które zawsze nosicie na gigach to te same
egzemplarze co na pierwszej trasie?
Joakim Broden: (Śmiech) O nie. Łażenie w starych
śmierdzących ciuchach jest fajne tak długo jak
nie musisz siedzieć z pięcioma spoconymi facetami
w jednym dusznym pomieszczaniu. Jak wiesz sporo
biegamy po scenie. Te gacie po czterdziestu koncertach
tak śmierdzą, że nadają się tylko do wyrzucenia.
Jakub "Ostry" Ostromęcki
HMP: Od czasu "The King of Hell" tworzycie nową
sylwetkę power/speed metalu. Słychać wyraźnie, że
odchodzicie od klasycznego brzmienia, z którego słyną
pierwsze płyty Helstar. Czy według ciebie jest to
wyłącznie dalszy krok w naturalnym rozwoju waszego
brzmienia?
Larry Barragan: Nie uważam, że jest to jakiekolwiek
odejście od przeszłości. Myślę o tym raczej jako o rozwoju.
Z biegiem lat moje podejście do tego tematu uległo
zmianie. Teraz podobają mi się inne rzeczy niż kiedyś
i nie jestem usatysfakcjonowany tym, jak kiedyś
brzmieliśmy.
Mimo to istnieją zespoły, jak choćby Battleaxe, Satan
czy Minotaur, które nagrywają nowe albumy
wciąż brzmiące jak żywcem wydarte z lat osiemdziesiątych
- wciąż posiadające tamten klimat, mimo
nowoczesnej produkcji.
Nie twierdzę, że już nie będę tworzył niczego, co brzmi
jak to, co pisaliśmy w latach osiemdziesiątych. Ja tylko
stwierdziłem, że to, co się dzieje, przyszło do nas w
sposób naturalny. Nie będziemy wymuszać na sobie
grania w określonym stylu, tylko dlatego, że ludzie tego
chcą. Zawsze robiliśmy to, na co mieliśmy ochotę
my, a nie inni. Myślę, że gdybyśmy starali się narzucić
sobie sztywne ramy na to jak chcemy brzmieć, efekt
końcowy byłby bardzo sztuczny. Robimy to co robimy
i jesteśmy bardzo zadowoleni z tego gdzie się teraz
znajdujemy.
Na szczęście nadal pozostajecie wierni szybkości i
agresji w muzyce. To zadziwiające, że ciągle jesteście
w stanie włożyć tyle furii i emocji w wasze kompozycje.
Czy zastanawiałeś się kiedyś, co takiego sprawia,
że tworzysz muzykę tak bogatą w złość i nienawiść?
Cóż, kiedyś byliśmy młodzi, to byliśmy też bardzo
gniewni w stosunku do świata. Do dziś niewiele się w
naszym nastawieniu zmieniło. Nadal nie jesteśmy zadowoleni
z tego, co się dzieje na świecie, z sytuacji politycznej
i środowiskowej. Zdecydowanie jednak nie zapominamy
o tym, że kochamy heavy metal, a tak właśnie
należy go grać.
Nowy album, zatytułowany "This Wicked Nest"
jest solidną metalową robotą. Można się przy nim
nieźle bawić i znajdują się na nim niezłe utwory. Co
na tym albumie sprawia, że czujesz się szczególnie
dumny ze swojej pracy?
Trudno jest na to pytanie odpowiedzieć. Gdy wkładasz
w coś takiego bardzo dużo wysiłku, na koniec jesteś
dumny ze wszystkiego. Tak mi się wydaję. Jestem bardzo
zadowolony słuchając tego albumu. Byliśmy w stanie
stworzyć coś nieco innego od wszystkiego, co do tej
pory nagraliśmy. Taki jest zazwyczaj cel tworzenia nowego
albumu. Nie na tyle by zwieńczyć naszą twórczość,
lecz po prostu by się nie powtarzać.
Słuchając nowego albumu zauważyłem, że daliście
jeszcze więcej thrashowych riffów niż wcześniej.
Czy to tak samo wyszło?
Tak, to właśnie w tych rejonach aktualnie siedzimy.
Nie ośmielam się twierdzić, że jesteśmy całkowicie
thrash metalowym zespołem, ale na pewno elementy
takiej muzyki są u nas widoczne. To jest bardzo duża
składowa naszego brzmienia.
Czy sesja nagraniowa należała do gatunku tych cięższych?
Natrafiliście na jakieś większe przeszkody?
Nie powiedziałbym żebyśmy mieli jakoś bardzo pod
górkę podczas rejestrowania materiału. Większość zrobiliśmy
w naszym studio domowym. Najtrudniejszą
częścią była nauka tych wszystkich aspektów inżynierii
dźwięku do nagrań. Był lekki zakręt z nauką obsługi
programu Pro Tools. Jesteśmy zaznajomieni z tą aplikacją,
ale wcześniej zawsze towarzyszył nam doświadczony
dźwiękowiec, który zajmował się sesją nagraniową.
Pierwszy utwór na płycie różni się w sposób zdecydowany
od pozostałych numerów. Czy dlatego właśnie
"Fall of Dominion" zostało wybrane na otwieracz?
Gdy słuchasz tego utworu, słychać że nie można go
było wstawić w żadne inne miejsce niż numer jeden na
płycie. Gdy Rob przyniósł do mnie to intro, wiedziałem,
że właśnie to będzie otwieraczem. Nawet się przy
tym nie wahałem.
Głos Jamesa Rivery nadal jest znakomity. Co takiego
robi, by zachować swoje struny głosowe w takim
świetnym stanie?
James tak naprawdę wiele nie robi. Głównie śpi. Odpoczynek
jest kluczowy dla dobrej barwy jego głosu.
Może śpiewać każdego wieczoru, a powiem, że nawet
brzmi lepiej, kiedy śpiewa codziennie. Musi jednak
każdego dnia się dobrze wysypiać.
Jak dokładnie wygląda proces tworzenia nowego materiału
w Helstar. Czy warstwy tekstowe i muzyczne
są budowane oddzielnie? W jaki sposób muzyka
łączy się z tekstami na albumie?
W gruncie rzeczy wszystko zaczyna się od gitarowych
riffów wysyłanych mailowo między nami. Od tego wywodzi
się cały proces budowania utworu. Tekst przychodzi
mi do głowy zwykle po tym jak już stworzymy
warstwę muzyczną. W ten sposób jest mi łatwiej pracować.
Podobnie jest z Jamesem. Preferuje, gdy utwór
jest już praktycznie skończony, z bębnami i basem,
gdy zabiera się za pisanie tekstu. Koniec końców nie
powiedziałbym, żeby to nam komplikowało pracę.
"Isla De La Munecas"... dlaczego hiszpański tytuł
dla tego instrumentalnego utworu? Jaka historia kryje
się za tą kompozycją?
Tłem dla tego tytułu jest wyspa położona niedaleko
Mexico City. Na drzewach, które na niej rosną są powieszone
lalki, które podobno są nawiedzone. W tej
okolicy utonęła tam kiedyś mała dziewczynka i od
tamtej pory ludzie zostawiają tam lalki, by ukoić jej
zbłąkaną duszę. Podobała mi się ta nazwa. James nas
osobliwie nękał, byśmy w końcu zrobili jakiś utwór instrumentalny.
Tutaj do gry wszedł Jeff Loomis, nasz
dobry przyjaciel, który od zawsze chciał dla nas coś
fajnego napisać. Gdy zacząłem tworzyć muzykę do tego
wałka, stwierdziłem, że będzie to znakomita okazja
do wspólnej pracy z Jeffem. Zadzwoniłem do niego,
przedstawiłem sytuację, a on od razu się zgodził. Efekty
widać na płycie. Jestem niezmiernie dumny z tego
motywu.
Uważam, że "Defy the Swarm" jest najbardziej
chwytliwym, a przy okazji najbardziej agresywnym
utworem na nowym albumie. To czysta brutalność,
zwłaszcza z tymi dzikimi wokalami Jamesa. Aż
muszę spytać, dlaczego to nie ten utwór został wybrany
na otwieracz? Czyż taka kompozycja nie zasługuje
na to, by stać w pierwszym rzędzie?
Na dobre trzeba trochę poczekać (śmiech). Ułożyliśmy
utwory w ten sposób, by album miał stopniowo narastającą
dynamikę. Znaczenie jakie jest schowane za tym
utworem dotyczy tego, by niezależnie od okoliczności
zawsze upierać się przy swoim zdaniu, być sobą i samemu
o sobie decydować. Nie można dopuścić do sytuacji,
gdy to ktoś inny stanowi o naszym losie. Zbyt
często ludzie chcą ograniczać ciebie oraz to kim jesteś.
Czasem trzeba takie negatywne jednostki wyeliminować
ze swojego życia.
W "Cursed" nieco zwalniacie. Czyżbyście się przestraszyli
własnej prędkości i agresji czy po prostu
chcieliście dodać trochę różnorodności do zawartości
muzycznej płyty?
Ha, to ci dopiero (śmiech). Nie, po prostu chcieliśmy
zrobić coś, co miało by taki złowieszczy klimat w sobie
i zawierało by jakieś doomowe elementy. Jest to dla
nas zupełnie odmienny sposób pisania utworów i poniekąd
tak jak powiedziałem wcześniej, jest to element
naszego rozwoju i chęci zrobienia czegoś odmiennego.
"Magormissabib"... Mógłbyś nam co nieco opowiedzieć
o tym utworze? Ma bardzo interesujące outro.
No i dość dziwny tytuł.
Pierwszy raz trafiłem na to słowo oglądając CNN. Bardzo
mnie zaintrygowało. Tego słowa użył Kościół Baptystyczny
Westboro w kontekście Stanów Zjednoczonych.
Może kojarzysz, to ci od tych tekstów, że bóg
nienawidzi tego i tamtego, bóg nienawidzi pedałów,
bóg nienawidzi wojska i tak dalej. Słowo pochodzi z
Biblii i oznacza "strach z każdej strony". Zacząłem
drążyć temat i okazało się, że związana jest z nim dość
krwawa historia w Biblii, w której prorok prosi boga o
zniszczenie jego wrogów i ich ziemi. Jednak, jeżeli
przyjrzysz się tekstowi utworu, to zauważysz, że można
go także zinterpretować od strony politycznej.
Outro do tego utworu nagrałem przy pomocy efektu
Electro-Harmonix Ravish Sitar. Jest tam nałożonych
na siebie z piętnaście czy szesnaście gitar. Chciałem by
brzmienie było bardzo mroczne i pełne zadumy. Wyszło
całkiem nieźle.
Gitarę basową na albumie nagrał Matej Susnik, z
którym już mieliście okazję pracować wecześniej.
Czy wszystkie partie basowe, które słyszymy na
"This Wicked Nest" są jego autorstwa? Co się aktualnie
dzieje z Jerrym i kto będzie grał na basie podczas
waszych występów?
Matej nagrał cały bas na płytę, gdyż Jerry trochę nie
domaga. Jerry bardzo pragnie być częścią naszego
6
SABATON