HMP 56
New Issue (No. 56) of Heavy Metal Pages online magazine. 69 interviews and more than 150 reviews. 140 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Sabaton, Helstar, Satan’s Host, Hirax, Flotsam And Jetsam, Battleaxe, Manowar, Virgin Snatch, E-Force, Suicidal Angels, Hatriot, Meliah Rage, Realm, Grand Magus, Benedictum, Hellion, Slough Feg, Vicious Rumors, Mekong Delta, Kill Ritual, Leviathan, Metal Inquisitor, Stormzone, Edguy, Sonata Arctica, Nightmare and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 56) of Heavy Metal Pages online magazine. 69 interviews and more than 150 reviews. 140 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Sabaton, Helstar, Satan’s Host, Hirax, Flotsam And Jetsam, Battleaxe, Manowar, Virgin Snatch, E-Force, Suicidal Angels, Hatriot, Meliah Rage, Realm, Grand Magus, Benedictum, Hellion, Slough Feg, Vicious Rumors, Mekong Delta, Kill Ritual, Leviathan, Metal Inquisitor, Stormzone, Edguy, Sonata Arctica, Nightmare and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
miały okres swej dominacji, miały swój czas, jednak
zniknęły nagle z powierzchni ziemi. To tak jakby ktoś
grał naszymi cywilizacjami w grę, a ty się zastanawiasz
kto teraz podzieli los tych, które upadły lata temu?
Gdy komponowaliście "B.Y.H." mieliście w zamyśle
to, by ukształtować ten utwór w taki właśnie hymn?
Rozumiem, że zapewne gracie ten utwór na żywo?
Zgadza się. "Bang Your Head" to prosty, acz efektywny
nakaz, który znajduje się na samym wstępie do każdego
heavy metalowego podręcznika. Tekst utworu opisuje
nasze uczucia jako zespołu, który właśnie ma wyjść
na scenę… oczekiwania, adrenalinę, nawet strach,
gdyż gdy światła już rozbłysną, muzyka, którą mamy
dostarczyć musi wprawić głowy i zaciśnięte pięści w
ruch. Refren mówi o tym, że musimy robić to, co do
nas należy i grać muzykę, którą kochamy, dla najbardziej
lojalnych i oddanych fanów. Nie będziemy poddawać
się modom i trendom. Choć taka filozofia może
oznaczać, że nie staniemy się nigdy znani, jednak umrzemy
w spokoju, wiedząc, że graliśmy muzykę, którą
kochamy!
Zwróciłem uwagę na to, że bas jest
bardzo widoczny w miksie albumu.
Kto był odpowiedzialny za brzmienie
Stormzone na "Three Kings"?
Producentem i osobą odpowiedzialną
za miksy był nasz gitarzysta Steve
Moore i jego studio Fire Machine w
Belfaście, jednak wszyscy mieliśmy
wgląd w to wszystko w trakcie postępów
prac. Można więc przyjąć, że
za brzmienie basu jesteśmy odpowiedzialni
wszyscy. To stu procentowo
naturalne brzmienie Stormzone, nie
chcemy by nasze brzmienie małpowało
jakiś inny zespół. Niesamowite
jak wielu recenzentów porównuje nas
do NWOBHM. Nie przeszkadza
nam to, gdyż Saxon, Iron Maiden,
Judas Priest to jedne z naszych ulubionych
zespołów, które w dodatku
ustanowiły bardzo wyraźny styl w
muzyce. Nie widzę nic złego w opisaniu
Stormzone jako klasycznego
metalu z nowoczesnym podejściem
do kwestii produkcji. Zawsze staramy
się tworzyć takie utwory, które będą
tętnić mocą zarówno na nagraniach
studyjnych jak i podczas koncertów,
więc unikamy nakładania dodatkowych
ścieżek czy innych takich trików
z branży. Uwielbiam power metal
czy metal symfoniczny i byłem na
wielu takich koncertach, lecz czasami
bywały one nie lada rozczarowaniem.
Pewnie dlatego my wybraliśmy trochę
inną ścieżkę. Niedawno koncertowaliśmy
na trasie z Saxon. Oni są
dla nas bezwzględną inspiracją. Istnieją
już ponad trzydzieści lat i stale
utrzymują swoje klasyczne brzmienie
podczas swych występów. Promieniują
pasją i energią, tak charakterystyczną
dla ówczesnego NWOBHM.
My też chcemy przeć do przodu
przez wiele, wiele lat, niosąc wysoko
sztandar naszej muzyki.
Jakie jest znaczenie tytułu "Three
Kings"?
Na początek muszę przyznać, że to ja Foto: Metal Nation
ponoszę całą odpowiedzialność za to,
co znajduje się na okładce oraz za tytuł, ponieważ to
ja ją namalowałem. Od kilku lat chłopcy zachęcali
mnie do stworzenia artu dla Stormzone. Zawsze byłem
temu niechętny, ponieważ okładka jest ważną częścią
promocji płyty, a ja nie czułem się na sile by wziąć
na swe barki taką odpowiedzialność. Okładki dotychczas
tworzyli dla nas znakomici artyści, tacy jak
Rodney Matthews, lecz w tym roku mieliśmy dużo
wydatków - na trasy i na merch, więc nie mogliśmy sobie
pozwolić na zawodowych artystów. Wziąłem więc
w końcu byka za rogi, choć trochę z konieczności, i
stworzyłem okładkę do naszego nowego albumu.
Chciałem na niej zawrzeć sugestię wpływów celtyckich,
które są naszym dziedzictwem kulturowym, oraz
odniesienia do jednego z utworów z płyty. Utwór
"Three Kings" jest kontynuacją opowieści, którą zaczęliśmy
w "Death Dealer" z albumu o tym samym
tytule i pociągnęliśmy przez "Last Man Fighting" oraz
"This Is Our Victory". Sama postać Death Dealera została
oparta na sławnym obrazie stworzonym przez
legendarnego Franka Frazettę. Chodzi o ten wręcz już
ikoniczny wizerunek wielkiego, zahartowanego w boju
wojownika, dzierżącego tarczę i topór, siedzącego na
czarnym rumaku. Na głowie wojownika siedzi "hełm",
jego prawdziwe źródło siły. Ten "hełm" jest tak naprawdę
żywym symbiontem, który przejął kontrolę nad
ciałem wojownika, dzięki czemu ten może samodzielnie
wygrywać bitwy czy całe wojny. To właśnie hełm
jest Death Dealerem, który pasożytował na wielu
wspaniałych wojownikach! W "Three Kings" hełm
został odkryty między wielkimi korzeniami mistycznego
drzewa. Zanim zdołał on opętać duszę wojownika,
który go znalazł, został okryty magiczną peleryną,
przez którą jego moce nie mogły się przebić. Następnie
przetopiono go w piekielnych ogniach w górze podobnej
do Góry Przeznaczenia na trzy korony. Korony te
zostały ofiarowane trzem książętom, którym potem
nadano trzy królestwa, by rządzili całym światem, kiedy
obecnie panujący król odejdzie. Król ofiarował je
swym synom w wierze, że po jego śmierci korony
ochronią jego królewską linię władającą całym światem
i związane z nią dziedzictwo. Na zawsze rozdzieleni
przez granice swoich królestw bracia, już koronowani,
nie mogliby się spotkać, lecz moc hełmu nie może być
wiecznie tłumiona. Zew trzech koron dąży do ich zjednoczenia,
co w końcu wywołuje wojnę. Trzej nowi królowie
spotkają się w końcu na polu bitwy, a trzy korony
znów będą mogły scalić się w jedno, lecz ten z
Trzech Króli, który wyjdzie z bitwy zwycięsko będzie
dzierżyć trzy korony, które na powrót staną się hełmem,
odrodzonym jako Death Dealer!
Czy możesz nam powiedzieć co nieco na temat waszej
trasy z Saxon w lutym tego roku?
Graliśmy już z Saxon w zeszłym roku w Belfaście i w
Dublinie. Praktycznie natychmiast wytworzyliśmy z
nimi wielką więź. Wszyscy w zespole jesteśmy wielkimi
fanami Saxon i był to dla nas wielki zaszczyt.
Obejrzeli nasze występy i zgodnie stwierdzili, że Saxon
i Stormzone bardzo do siebie pasują na koncertach.
Dzięki temu zostaliśmy zaproszeni do zagrania z
nimi trasy w listopadzie. Niestety te koncerty zostały
odwołane z powodu choroby Lemmy'ego z Motorhead,
a bez nich Saxoni nie uważali tej trasy za opłacalną.
Straciliśmy przez to pieniądze, gdyż mieliśmy
już zabookowane przeloty samolotowe. Taka jest wada
koncertowania po Zjednoczonym Królestwie - przebywanie
tego podłego pasa wody zwanego Morzem Irlandzkim.
Jednak powody stojące za odwołaniem trasy
były całkowicie zrozumiałe, Lemmy był naprawdę w
fatalnym stanie! Na szczęście trasa została przeniesiona
na luty 2014! Postanowiliśmy podróżować tym
razem promami i vanem, zamiast latać samolotem,
dzięki temu mogliśmy być bardziej elastyczni, zwłaszcza
że zdrowie Lemmy'ego nie poprawiało się. Nadal
wisiało nad trasą widmo jej odwołania. Jak się okazało,
znowu czarny scenariusz się sprawdził - Motorhead
znów anulował swój udzał. Wyglądało na to, że
Saxon, choć niechętnie, lecz postąpi
tak samo. To dlatego, że cały sprzęt
oraz ekipa techniczna Saxon jest z
Niemiec, tak samo jak ich management.
Fani mogą tego nie zrozumieć,
ale Saxon mógłby się stamtąd ruszyć
dopiero dokoptowując się do trasy
takiej kapeli jak Motorhead. Przeprowadziłem
długą rozmowę telefoniczną
z Biffem. Zasugerowałem, że
skoro my już płyniemy do Anglii z
własnym backlinem, dlaczego niby
Saxon nie mógłby zagrać na naszym
sprzęcie z naszą pomocą? Dzięki temu
udało nam się wypracować satysfakcjonujący
wszystkich kompromis.
Wiedzieliśmy, że dla nas to będzie
trochę więcej roboty niż gdybyśmy
tylko mieli wyjść na scenę i supportować
Saxon. Oznaczało to, że po każdym
występie musieliśmy wrócić na
scenę by pomóc Saxonowi się rozstawić,
nastroić bębny, gitary i ustawić
wzmacniacze. Znaczy, oznaczało
to dla reszty zespołu, ja tutaj miałem
niewiele do roboty. Dzięki temu mogłem
dzielnie powspierać zespół spod
baru, dbając o nasz PR. (śmiech) Muszę
przyznać, że podczas naszej trasy
z Saxon sprzedaliśmy o wiele więcej
płyt niż kiedykolwiek wcześniej! Wytworzyła
się także duża zażyłość między
nami i ludźmi z Saxon. Pod koniec
tego roku znów będziemy ich
supportować na trasie!
Kiedy zamierzacie rozpocząć prace
nad kolejnym albumem studyjnym?
Prawdę mówiąc nigdy nie skończyliśmy
pisać materiału. To nie jest dobry
pomysł, by robić sobie przerwy w
tworzeniu, aby potem nagle do tego
wrócić, bo jest potrzeba napisania
czegoś na nowy album. Nie zamierzamy
zmieniać kierunku, w którym podążamy.
Technicznie rzecz ujmując w
momencie, gdy skończyliśmy nagrywać
"Three Kings" rozpoczęliśmy
pracę nad naszym kolejnym albumem!
Utwory z "Three Kings" mogą
się trochę różnić od naszego poprzedniego
materiału, gdyż akurat uchwyciły
taki moment w naszym procesie twórczym. Nie
chcieliśmy świadomie tworzyć czegoś co miało być na
siłę inne. Proces kreowania materiału jest ciągle taki
sam. Zaczyna się od tego, ze któryś z nas ma pomysł i
przynosi go na próbę. Siadamy nad tym, tworzymy
partie, które stają się intrem, zwrotką, refrenem. Następnego
wieczoru idziemy do studia naszego gitarzysty
Steve'a, gdzie są nagrywane wszystkie nasze albumy)
i rejestrujemy partie instrumentowe. Następnie
Steve przesyła mi zgrywki mailem i ja zaczynam do
tego pisać tekst i nagrywać wokale w moim studio.
Zwykle przesyłam to, co dograłem jeszcze tego samego
dnia. Ten epizod tworzenia utworu zwykle zajmuje
nam jakieś trzy dni. Następnie dajemy utworom trochę
poleżeć, a potem myślimy nad potencjalnymi zmianami
- może tu należy wydłużyć zwrotkę, może tu należy
dodać jakieś przejście i tak dalej. Po zanotowaniu
wszystkich sugestii powtarzamy proces nagrywania i
STORMZONE
65