HMP 56
New Issue (No. 56) of Heavy Metal Pages online magazine. 69 interviews and more than 150 reviews. 140 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Sabaton, Helstar, Satan’s Host, Hirax, Flotsam And Jetsam, Battleaxe, Manowar, Virgin Snatch, E-Force, Suicidal Angels, Hatriot, Meliah Rage, Realm, Grand Magus, Benedictum, Hellion, Slough Feg, Vicious Rumors, Mekong Delta, Kill Ritual, Leviathan, Metal Inquisitor, Stormzone, Edguy, Sonata Arctica, Nightmare and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 56) of Heavy Metal Pages online magazine. 69 interviews and more than 150 reviews. 140 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Sabaton, Helstar, Satan’s Host, Hirax, Flotsam And Jetsam, Battleaxe, Manowar, Virgin Snatch, E-Force, Suicidal Angels, Hatriot, Meliah Rage, Realm, Grand Magus, Benedictum, Hellion, Slough Feg, Vicious Rumors, Mekong Delta, Kill Ritual, Leviathan, Metal Inquisitor, Stormzone, Edguy, Sonata Arctica, Nightmare and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
35 latach wreszcie wydać upragniony debiutancki
krążek? Uzyskać tyle pozytywnej energii w zamian?
Jak to się mówi, lepiej później niż wcale…
Dokładnie! Co ciekawe: większość wracających po
latach zespołów ma znacznie odmłodzony skład,
tymczasem u was nie było jak widać problemu, by
znowu skrzyknąć starych kumpli do grania?
To, co nas najbardziej cieszy w tym albumie, że
udało się nam to po tylu latach, że byliśmy w stanie
powstać na nowo i zrobić kolejny krok, tak jakby nie
było żadnej luki w naszej karierze. Trzydzieści pięć
lat to bardzo długi okres czasu, ale znaleźliśmy w
sobie dość siły, by wznieść się jeszcze wyżej, zaczynając
dokładnie w tym samym punkcie w którym daliśmy
sobie spokój. Wszyscy jesteśmy całkiem niezłymi
muzykami i włożyliśmy sporo pracy w pracę
gitar i wokale. Mimo to, smutne jest podkreślanie
przez wielu recenzentów, zdanie, że gdybyśmy zrealizowali
go w latach 80-tych byłby to klasyk gatunku.
Ja z kolei podkreślę, to co powiedziałem wyżej: lepiej
później niż wcale…
Pomysł nagrania albumu, w dodatku debiutanckiego,
pojawił się od razu, czy też ta decyzja dojrzewała
stopniowo?
Pomysł na nowy album narodził się po sukcesie "Use
Your Weapons Well". Zdaliśmy sobie sprawę, że
nadal mamy dusze prawdziwych rockowców i mamy
coś do udowodnienia choćby samym sobie. Udało
się nam to. Miałem pomysły na siedem nowych kawałków,
z kolei Snake napisał "Arrow", który pamięta
jeszcze czasy lat 80-te, później Snake razem z
Karlem napisał "Time". Klasyczny "Angel Of Death"
dopełnił album dając dziesięć kawałków na wydanie
CD, tak jak stało się z "Death To Disco" pastiszem
starego funku, który z kolei nie znalazł się na wersji
winylowej. To był taki heavy metalowy sik na ten gatunek
i przy okazji znakomita zabawa przy jego nagrywaniu.
Praca w studio kiedyś i obecnie to pewnie dwa całkowicie
odmienne doświadczenia? Teraz pewnie
zdecydowanie łatwiej jest być muzykiem, zwłaszcza
jeśli potrafi się naprawdę grać?
Wszyscy jesteśmy spełnionymi muzykami, ale wciąż
wracamy do ducha lat 80-tych. Wciąż kochamy
Black Sabbath, Judas Priest i Motörhead, ale
mamy własny styl, który łatwo jest rozpoznać. Byliśmy
zdeterminowani aby nagrać płytę utrzymaną
jak najbardziej w stylu i duchu lat 80-tych, dlatego
wszystko zyskało odpowiedni retro szlif, który było
nam łatwo uzyskać. Recenzenci często podkreślają,
że udało się nam zachować nie tylko ducha dawnej
Sparty, ale także ducha ówczesnego NWOBHM.
A na jakim etapie powstawania "Welcome To
Hell" zdecydowaliście, że premierowe utwory
wzbogacicie wybranymi, starszymi utworami z
waszego dorobku? Według jakiego klucza je dobieraliście?
Zdecydowaliśmy się na ponowne nagranie "Angel Of
Death" by w pełni wykorzystać współczesne możliwości
techniki jakie są teraz dostępne, ale muszę
podkreślić, że cały album został nagrany w lokalnym
studiu i wyprodukowany przez nasz zespół i Andy'ego
z Superfly Studios. Świetnie się bawiliśmy
nagrywając ten materiał i wciąż mamy oryginalne
miksy i produkcje, która została zmiksowana raz jeszcze
przez Thomasa Engela z Temple of Disharmony
w Niemczech. Zostały trochę unowocześnione.
"Arrow" był w pełni kawałkiem z lat 80-tych,
uzyskał więc bogatsze brzmienie, podobnie jak "Soldier
Of Fortune", oparty na oryginalnym numerze z
tamtych lat i mający w nowej wersji niewiele wspólnego
z oryginałem.
Dlatego obok znanego z singla "Angel Of Death"
mamy tu ten nigdy dotąd nie nagrany "Soldier Of
Fortune" sprzed 30 lat?
"Angel of Death" zawsze należał do naszych ulubionych
kawałków i bardzo chcieliśmy go zrealizować
ponownie przy wykorzystaniu najnowszych
możliwości technicznych. Możliwości jak mieliśmy
w 1981 roku to zupełnie inna bajka w porównaniu z
dzisiejszymi i przypuszczam, że wykonaliśmy kawał
znakomitej roboty uwspółcześniając ten numer.
"Soldier Of Fortune" zawiera oryginalne słowa z wersji
z roku 1981, ale ostateczna wersja nie przypomina
oryginału. Jest teraz znacznie cięższy i po prostu
lepszy.
Było też tak, że pomysły z tamtych lat dopracowaliście
dopiero teraz, czego efektem jest na
przykład "Arrow"?
"Arrow" także jest utworem napisanym w latach 80-
tych, który nigdy nie został nagrany i pomyśleliśmy,
że jest na tyle wartościowy by mógł trafić na ten
album. Sadzę, że to był świetny dodatek i on także
został nagrany z wykorzystaniem technologii niedostępnych
w tamtych czasach.
Podstawą nowej płyty są jednak zupełnie nowe,
świeżutkie i premierowe utwory, jak mocarny numer
tytułowy, skoczny "Rock 'N' Roll Rebel" czy
pięknie się rozpędzający "Dreaming Of Evil". To
chyba duża satysfakcja dla twórcy widzieć, że jego
nowe utwory cieszą się nie mniejszą popularnością
niż te starsze, klasyczne numery z wczesnych lat
80-tych?
Ja bardzo lubię kawałek tytułowy i uważam, że to
najlepsza rzecz jaką kiedykolwiek napisałem. Cieszę
się też, że podobają ci się "Rock "N" Roll Rebel" i
"Dreaming Of Evil". My również wolimy prostsze
piosenki z prostymi riffami, ku uciesze naszej publiczności.
Kolejnym numerem, który bardzo lubię
Foto: High Roller
jest "Wild Night", który został bardzo doceniony
podczas koncertów. Nie mamy wiele grup heavy metalowych,
które piszą utwory z tak dużą rolą gitary,
ale według nas to się sprawdza.
Lubujecie się w mocnym i szybkim graniu, ale nie
zapominacie też o klasycznej balladzie. "Kingdom
Of The Sky" wieńczy płytę i lepszego zakończenia
"Welcome To Hell" nie mogliście wymyślić - bez
takiego utworu metalowa płyta nie byłaby kompletna?
Napisałem "Kingdom Of The Sky" jako kontynuację
"Angel Of Death" i jako łącznik pomiędzy starym a
nowym. W tekście do "Angel Of Death" jest
powiedziane: Idź i umrzyj w Królestwie Niebieskim,
nadszedł czas byś umarł w Królestwie Niebieskim".
Właśnie ten utwór jest łącznikiem między 1981 a
2013 rokiem. Nowy album kontynuuje myśl oryginalnego
"Angel Of Death". Mam też własną teorię
odnośnie piekła i wyróżniam jego trzy rodzaje.
Pierwszy rodzaj to piekło ziemskie, odzwierciedlone
w "Welcome To Hell", opowiadającym o piekielnej
bitwie na Ziemi. Mówi się w nim o zmartwychwstaniu
spartańskich wojowników do ponownego boju
oraz, że powrócą z piekieł by znów walczyć. Wreszcie
to piekło w Królestwie Niebieskim, w którym
Bogowie rozgrywają swoje śmiercionośne igrzyska.
Jeśli spojrzysz dokładnie na okładkę, zauważysz
właśnie Spartan wracających do życia, bitwę o Ziemię
i grafikę prezentującą Królestwo Niebieskie. Kapitalny
zresztą projekt Aleksandra von Weidinga.
To także jeden z moich najbardziej ulubionych numerów
na płycie.
Trudno też sobie wyobrazić, że po wydaniu tak dobrej
płyty nie będziecie koncertować. Planujecie
większą ilość występów, promujących "Welcome
To Hell"?
Zawsze staraliśmy się szukać dobrych okazji do promowania
naszej muzyki na żywo. Będziemy też grać
nadal i zamierzamy zrealizować następcę "Welcome
To Hell". Jesteśmy szczęśliwi, że możemy grać
wszędzie tam, gdzie docenia się naszą twórczość.
Zagraliście już na festiwalu Brofest 2014, z wieloma
innymi legendami NWOBHM - to było pewnie
dla was coś wspaniałego?
To było świetne! Cieszę się, że po tym wszystkim,
mogliśmy zagrać na tak prestiżowym festiwalu.
Przecież my też tworzyliśmy NWOBHM! Bardzo
miło było widzieć, że po tak długim czasie, tak wielu
fanów nadal cieszy się muzyką Sparty. A fani byli z
całego świata, przez co to całe doświadczenie było
jeszcze bardziej emocjonujące. Rewelacja!
Graliście pewnie sporo starszych numerów, a jak
publiczność przyjęła wasze nowe utwory?
Zagraliśmy wszystkie stare numery, co było niezwykle
ważne dla naszych fanów. Zagraliśmy więc,
"Tonight", "Welcome To Hell", "Wild Night", "Angel of
Death" i "Fast Lane". To było niezwykle istotne, żeby
właśnie zagrać te stare numery z nowymi. Wiele
osób pośród publiczności miało już nasz "Welcome
to Hell" i mogła śpiewać razem z nami nie tylko nowe
utwory, ale także te starsze.
W takich chwilach ma się pewnie ostateczne potwierdzenie,
że warto było zaryzykować i wrócić do
grania po tylu latach przerwy?
Sparta zdecydowanie wróciła do gry. Uzyskaliśmy
szansę na nagranie nowego albumu, co zaowocowało
"Welcome To Hell". Nie sądziliśmy jednak, że odniesie
on tak ogromny sukces, skoro pozostawaliśmy
niezauważeni przez całe lat 80-te aż do dziś.
NWOBHM obecnie jest niszą, ale my byliśmy tam
kiedy wszystko się zaczęło, dlatego zamierzamy nieść
ten kaganek tak długo, jak długo ludzie będą
chcieli nas słuchać. Na chwilę obecną mogę zdradzić,
że noszę się z konceptem trylogii i chciałbym ją
skompletować. Tymczasem zachęcam do śledzenia
naszych poczynań na naszym facebooku, który znajdziecie
jako Sparta UK.
Wojciech Chamryk &
Krzysztof "Lupus" Śmiglak
SPARTA 75