You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
stanowiła pożądaną paszę dla koni. W jednym z prześwitów tryskało z ziemi źródło, którego<br />
woda w niezbyt dużej odległości spływała do laguny, gdzie natychmiast mętniała. Dzia~o się<br />
tak dlate-go, że woda laguny nigdy nie stała spokojnie, tylko wciąż była poru-szana przez<br />
krokodyle, które polowały na podobne do siebie, a także inne zwierzęta, rozgrzebując przy tym<br />
muł. Zwierząt tych było w lagunie bardżo dużó. Gdy doktor Morgenstern je ujrzał, zawołał<br />
przerażony:<br />
-To okropne! Widzę tu naraz dwadzieścia, trzydzieści zwierząt, które na siebie napadają! Co<br />
ty na to, Fritz?<br />
- Co ja na to? Nic. Rozdziawiłem gębę ze zdumienia. Ciekaw<br />
W<br />
jestem tylko, czym te bestie się odżywiają.<br />
- Jeśli się pan dobrze przyjrzy, będzie pan wiedział - rzekł brat Jaguar. - Jesteśmy w pobliżu<br />
Rio Salado, znajdujemy się w okolicy,<br />
~:~,.”:’<br />
184 do której każdegó roku dociera powódź.’Ib najdogodniejsza pora dla tych zwierząt, mają<br />
wtedy pod dostatkiem jedzenia. Gdy powódź ustępuje, dla riich przychodzi pora postu. Najpierw<br />
żreją ryby i inną zwierzynę, która dostała się z rzeki do laguny. Gdy to się skończy, głód zmusza je<br />
do tego, że napadają na siebie, duże pożerają małe.<br />
- A kiedy już nie ma małych, to co robią duże?<br />
- Wtedy nie pozostaje im nic innego, jak tylko... Ale, ale - przerwał sam sobie - zaraz pan zobaczy.<br />
Niech pan uważa! Niedaleko od nich w pobliżu brzegu walczyły ze sobą dwa potężrie<br />
krokodyle. Rzucały się na siebie, aż muł i woda pryskały wysoko 1v górę. Po krótkiej walce<br />
wpakowały w siebie nawzajęm ostro uzbrojo-ne szczęki tak mocno, że wydawało się, iż sięjuż<br />
nie rozerwą. Wówczas podpłynął trzeci, odgryzł jednemu z walczących nogę i znikł w wodzie<br />
ze swoją zdobyczą. Ranna bestia wydała niesamowity ryk bólu i natychmiast zjawiły się inne<br />
krokodyle, by go ostatecznie pokonać, został rozszarpany na kawałki.<br />
- Teraz pan widzi, czym one się żywią - rzekł Hammer. - Jeśli jeden z nich, choćby był największy<br />
i najsilniejszy, zostanie zraniony, to koriiec z nim. Zostaje natychmiast pożarty przez inne, a<br />
przy tym te zwierzęta są ogromnie tchórzliwe. Zaraz to panu udowodnię. Zdjął strzelbę z<br />
ramienia i wystrzelił. Gdy rozległ się huk, wszystkie krokodyle natychmiast znikły. Woda<br />
marszczyła się przez kilka minut, a potem stała spokojnie, jakby nigdy nie było w niej życia. Z<br />
brzegu natomiast uniosło się z krzykiem kilka brodźców, które mimo obe-cności krokodyli<br />
szukały w mule łupu; a z gałązi drzew wyfrunęla gromada papug.<br />
Fritz przyłożył strzelbę do policzka i chciał wystrzelić, lecz Ham-mer odsunął go, pytając:<br />
- Po co to panu? Po co niepotrzebnie marnować proch?<br />
- Niepotrzebnie? Chciałem do naszych ryb ustrzelić pieczyste z drobiu.<br />
- Niech pan da spokój ! Jeśli nie ma pan zębów jak krokodyle, nie<br />
185<br />
radzę panu. Papuga żyje bardzo długo i nawet kiedy jest młoda ma mięso tak twarde, że trudno<br />
je pogryźć.<br />
- Może takie jak struś, którego chcieliśmy kiedyś upiec, jak to panu opowiadałem?<br />
- Tak. Musimy zadowolić się naszymi rybami, a później, kiedy znów znajdziemy się w lesie<br />
u zaprzyjaźnionych Camba, będziemy się lepiej odżywiać.<br />
Rozsiodłano konie, napojono je i puszczono na trawę. Jeźdźcy zjedli obiad, po czym<br />
powtórzyło się dokładnie to samo, co było nad Źródłem Pijawek. Szukano kryjówki z<br />
bronią,,znaleziono ją, wydoby-to zapasy i znów zasypano. Podczas tej pracy zapadł zmierzch