Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
- Miejsce to znajduje się o dzień jazdy za naszą wioską.<br />
-Nie podoba mi się to. Proponuję, abyśmy zaraz wyruszyli. Do-prawdy ńie rozumiem, czemu<br />
tkwimy tu tak długo!<br />
- Powoli, powoli - roześmial się brat Jaguar. - Najpierw chce pan tu pozostać, a teraz nie może się<br />
pan doczekać wymarszu. Mamy jeszczę sporo do zrobienia i przed południem stąd nie<br />
wyjedziemy.<br />
- Co takiego do zrobienia? Doprawdy nie wiem, co tu jest jeszcze do zrobienia!<br />
- Niech pan pomyśli o koniach i o naszym ładun~Cu. Musimy sporządzić siodła na ładunek.<br />
- Przecież nie mamy skbry ani żadnych innych materiałów.<br />
230<br />
-r-Matesiału jest dośe.’Iizeba umieć dostosować się do okoliczno-ści. Siodła zrobimy z gałęzi,<br />
trzcin, i trawy, wytrzymają dłużej niż trzy dni. Z pnączy ukręcimy sznury, którymi powiążemy<br />
ze sobą konie. Wtedy jazda pójdzie o wiele sprawniej i szybciej. A więc bierzmy się do roboty.<br />
Kazał narwać trawy, trzciny i wkrótce wszyscy zabrali się do spo-rządzania miękkich podkładów<br />
dla koni pod ładunek oraz uzd z pnączy. Gdy zwierzęta wypoczęły, nałożono ńa nie ładunki i<br />
powiąza-no ze sobą. Wówczas można było wyruszyć. Było właśnie południe, kiedy opuszczali<br />
osiedle o tak okropnej nazwie, a które dało im schronienie przed straszliwą nawałnicą.<br />
Dzisiejszym celem było Jezioro Palmowe, położone w kierunku ‘ południowo-zachodnim od<br />
Osiedla Wymordowanych. ‘Ii.varda Czasz-ka jako przewodnik jechał na czele ze swymi Camba.<br />
Dalej podążały konie w długich szeregach, trzymane w ryzach przez jeźdźców. Wzgó- ‘ rza, które<br />
mijali nocą, pozostały po lewej stronie, okolica, przez którą _ jechali, przypominała łąkę. Tylko tu i<br />
ówdzie miękką trawę przecinały piaszczyste miejsca. Wreszcie po południu wkroczono do dzikiej<br />
okolicy, która, jak powiedział wódz, kończyła się dopiero przy Jezio-rze Palmowym.<br />
Brat Jaguar jechał dziś na końcu. Dał znak Anciano i <strong>In</strong>ce, by trzymali się w pobliżu. Kiedy więc<br />
znaleźli się po obu jego bokach, rzekł do starszego:<br />
-‘Iiwoje usta dziś rano omal nie stały się bardziej wymowne, niż to było twoim zamiarem. Omal<br />
nie zdradziłeś tajemnicy.<br />
- Sądzi pan, że posiadam jakąś tajemnicę? Cóż by to mógło być?<br />
- zapytał Anciano.<br />
- Nie znam jej, ale przeczuwam. Haukaropora nie jest twoim synem ani wnukiem!<br />
- Skąd to panu przyszło na myśl, senior? Przecież zawsze znał go , pan jako mojego wnuka.<br />
- Już od dłuższego czasu podejrzewałem, że łączy was coś innego.<br />
231<br />
W swym podnieceniu powiedziałeś nam, że spinka, o której mówił porucznik, nie jest z żelaza, lecz<br />
ze złota. Są jeszcze inne przedmioty, które wydają się z żelaza, a przecież wykonano je ze złota.<br />
- Jakie, senior?<br />
- Na przykład maczuga, którą Hauka nosi u boku.<br />
. - Ońa ma być ze złota, senior? Bylibyśmy wówczas bogatymi ludźmi!<br />
- Nie udawaj! Jestem waszytn przyjacielem i wiecie, że nie musicie się mnie obawiać. Nie chcę być<br />
natrętny. Ale jeśli chcecie zachować waszą tajemnicę, musicie być bardziej ostrożni. Hauka<br />
zabił wczoraj wrogiego <strong>In</strong>dianina maczugą. Brofi widocznie natrafiła na coś twar-dego, ostrego<br />
lub spiczastego, wskutek czego ciemna żywiczna pole-wa została uszkodzona. To małe miejsce<br />
błyszczy złociście. Spójrzcie na nie!<br />
Haukaropora wziął maczugę do ręki, obejrzał ją i zarumieniony powiesił u pasa.<br />
- No i co? - zapytał brat Jaguar z uśmiechem: