Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
- Więc niech mi pan powie, kim oni są i gdzie ich mogę znaleźć.<br />
- W Salina del Condor. Pana ukochany Anton jest z bratem Jaguarem, który ma przy sobie<br />
dwudziestu dzielnych ludzi. Widzi pan więc, że nie ma się czego obawiać.<br />
Z twarzy Engelhardta znikł wyraz niepokoju, klasnął radośnie w dłonie i zawołał:<br />
- Jest z bratem Jaguarem? A więc w Salina del Condor, które leży wcale nie tak daleko stąd?<br />
-‘Idk.Tam na górze brat Jaguar miał go przetransportować przez granicę, ałe teraz odda go w<br />
pańskie objęcia.<br />
- Co za przypadek, co za szczęśliwy zbieg okoliczności.<br />
-To nie przypadek - odezwał się doktor. - Zawdzięcza to pan dobroci swego serca. Gdyby pan. nas<br />
minął i nie dopomógł nam, byłby pan długo jeszcze rozdzielony z synem. Wszystko panu<br />
opowiemy. Poczciwy doktor miał zamiar zacząć długą przemowę, która zapew-ne zaczynałaby<br />
się od stworzenia świata, lecz rozsądny Fritz przyha-mował go.<br />
- Nie teraz, moi panowie. Widzicie przecież, że pozostaliśmy<br />
356 daleko w tyle. ‘Idmci zatrzymali się i czekają na nas. Jedźmy dalej. W drodze możemy także<br />
rozmawiać, a kiedy rozbijemy obóz; będzie dość czasu na długie opowieści.<br />
Obaj musieli przyznać mu rację i ruszyli za nim. Jechali teraz z podwójną szybkością. Słofice<br />
zaszło za górami i arriero, który teraz był przewodnikiem, bardzo naglił. W górze unosił się<br />
kondor. Arriero wskazał na niegc~.<br />
- Leci do swego gniazda, bo za niespełna pół godziny będzie ciemno.<br />
- Czy już niedługo natrafimy na właściwą drogę? - zapytał En-gelhardt.<br />
- Będziemy tam za kilka minut.<br />
- A miejsce, gdzie możemy przenocować?<br />
-Także jest niedaleko. Tylko niestety położone jest nie na połud-nie, gdzie jutro pojedziemy, lecz<br />
na północ, przez co znów stracimy czas. ,<br />
- A więc w kierunku Salina del Condor?<br />
-Tak.<br />
- Wobec tego nie stracimy czasu, bo jutro rano nie pojadę wprost dc! Salta, lecz do Salina. Proszę<br />
sobie wyobrazić, senior, że właśnie się dowiedziałem, iż mój syn znajduje się z bratem<br />
Jaguarem. W kilka minut później doszli do piaszczystej równiny i przewodnik rzekł:<br />
- Seniores, widzicie tu ślady w piasku? Są stare i już zatarte, ledwo dostrzegalne.1b droga do<br />
Salina. Pojedziemy tędy. Droga jest dobra, popędzimy nasze muły.<br />
Jechali szybko przez równinę, wreszcie arriero zatrzymał muła, wskazał szeroki, ale niezbyt<br />
wysoki otwór i rzekł:<br />
- ‘Iii możemy przenocować. Tb rodzaj jaskini, która ma dwa wejścia. Wiatr tu nie dociera, a kiedy<br />
rozpalimy ognisko i owiniemy się w koce, będziemy tak dobrze spali jak w ranczo. Zsiedli, by<br />
obejrzeć jaskinię. Miała długość około dwudziestu 357 kroków i kształt półkola. Przed vejściem<br />
rosła niska, ale gęsta trawa, znakomite pożywienie dla mułów. Rozsiodłano je i uwiązano tak, by<br />
nie mogły się zbytnio oddalaE.<br />
Krótki czas do zapadnięcia zmierzchu wykorzystano, by przygoto-wać posłania. Rozpalono<br />
ognisko, a zebrane po drodze gałęzie wy-starczyły na kilka godzin. - Po jednej stronie ogniska<br />
siedzieli obaj arrieros i peon, rozmawia-jąc po hiszpafisku, po drugiej trzech Niemców, którzy<br />
mówili w swym ojczystym języku. Fritz i doktor Morgenstern opowiadali bankierowi, co zaszło od<br />
owego dnia w Buenos Aires. Żaden z nich nie pomyślał o wystawieniu posterunku. Gdyby tu był<br />
brat Jaguar, na pewno by tego nie zaniedbał, ponieważ w takiej okolicy należy przestrzegać<br />
wszelkich reguł ostrożności.<br />
Jak powiedzieliśmy, gambusino i Antonio Perillo pojechali w stro-, nę doliny Guanaco, by do<br />
swych celów zwerbować kilku Mojosów. Zabrali ze sobą co prawda z Salta zapas żywności, ale<br />
nie tyle, by starczyło im na dłuższy czas. Gambusino bowiem postanowił pozo-stać tam tak długo,