11.04.2013 Views

Karol May - Skarb In.. - zayo.pl

Karol May - Skarb In.. - zayo.pl

Karol May - Skarb In.. - zayo.pl

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Morgenstern znów szczęśliwie się wymknął, ale grożący mu koniec roga minął go zaledwie o trzy<br />

cale. ‘I~raz dopiero uświadomił sobie, że grozi mu wielkie niebezpieczeństwo; a niepokój o własne<br />

życie podsunął mu nagle dziwaczny pomysł. Mógł się uratować tylko wów-czas, jeśli uda mu się<br />

umknąć niebezpiecznym rogom. Byk miał rogi z przodu, tak więc bezpieczny byłby tylko za nim.<br />

Tę myśl mały człowieczek natychmiast zamienił w działanie; skdoczył na byka. ‘I~n znowu się<br />

odwrócił i ujrzał, że jego przeciwnik nie stoi tam, gdzie stał, ale jest za nim. Znów się odwrócił<br />

starając się go dosięgnąć, ale uczony był szybki i zrobił unik, by zostać za wrogiem. Powtarzało się<br />

to kilkakrotnie i tak szybko, że gauczowie nie mogli użyć lasso ani 84 bolas, bo mogło to zagrozić<br />

Niemcowi. Uczony poczuł, że długo tak nie da rady, bo się męczy. Czy nie było żadnego ratunku,<br />

czegoś, czego można by się uchwycić? Owszem było i to tuż przed nim! Chwycił się więc obiema<br />

rękami ogona byka. Dopóki tak wisiał, rogi nie mogły go dosięgnąć.<br />

Gdy byk poczuł,.że złapano go za miejsce, gdzie jeszcze nikt nie ważył się go chwycić, przez kilka<br />

sekund stał zaskoczony, czekając. Potem dał susa w bok, by strząsnąć przeciwnika, ale mu się to<br />

nie udało i dał za wygraną, jakby zrezygnował z walki. Wydał żałosńy ryk i popędził do swego<br />

stada.<br />

Gauczowie, którzy przed chwilą wrzeszczeli ńa całe gardło, by odpędzić zwierzę od uczonego,<br />

teraz na widok jaki mieli przed sobą, wybuchnęli gromkim śmiechem. Byk oszalał z przerażenia.<br />

Wykony-wał najdziksze skoki na prawo i lewo, wyrzucając do góry tylną czę~ć ciała. Słychać było<br />

strach w jego ryku. Morgenstern trzymał się moc-no. Nie mógł się tak szybko poruszać, więc<br />

stracił grunt pod nogami, ópadł z sił, puścił ogon i wywinął kozła.<br />

‘I~raz śmiech gauczów przeszedł w taki ryk, że byk jeszcze bardziej się przerazif i jak strzała<br />

pomknął do swojego stada. Przepchał się do samego kąta i niewąt<strong>pl</strong>iwie poprzysiągł sobie, że jui<br />

nigdy nie zadrze z uczonym z Jdterbogk.<br />

Morgenstern wyszedł cało z opresji. Wstał, pomacał swoje członki i powoli wrócił tam, gdzie<br />

uprzednio stał. Podeszli do niego gauczo-wie, wciąż jeszcze się zaśmiewając, by mu pogratulować.<br />

Główny peon rzekł jednak bardzo poważnie:<br />

- Był pan w najwyższym stopniu nieostrożny. Wida~ nie zdaje pan sobie sprawy, że narażał<br />

własne życie. Jak panowie mógli ważyć się podejść w ten sposbb do bydła!<br />

- Mb z powodu problemu zoopsychlogicznego - odparł Morgen-stern.<br />

- Nie rozumiem.<br />

- Chciałem się przekonać, czy rzeczywiście czerwony kolor<br />

85<br />

doprowadza gatunek przeżuwaczy do takiego gniewu.<br />

- Achl I dlatego ryzykował pan życie? Mógł pan to mieć znacznie taniej. Wystarczyło nas<br />

zapytać, chętnie udzielilibyśmy panu informa-cji.<br />

- Czy pan jest zoologiem?<br />

- Nie, jestem gauczem.<br />

- Wobec tego pafiska odpowiedź by mi nie wystarczyła. ‘Iiu muszą się wypowiedzieć znane<br />

autorytety.<br />

- Senior, cho~ nie należę do autorytetów, to w każdym razie jestem caballero! - rzekł gaucho<br />

urażony. - Czy sądzi pan, że bym pąna okłamał?<br />

- Nie. Powiedziałby mi pan to, co pan uważa za prawdziwe. A , rzeczywistą prawdę może<br />

stwierdzić tylko fachowiec.<br />

- Nie jestem uczonym i nie chcę pana posądzać, że chce mnie pan obrazić. Pan jest<br />

fachowcem i cieszę się, że pan własnym doświadcze-niem poznał prawdę, którą my znaliśmy

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!