Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
- Co się dzieje! Chce pan stąd odjechać? -.zapytał Fritz. - Czy to może odjazd do podziemnego<br />
przedpotopowego świata?<br />
- Głupie żarty - lamentował Morgenstern. - Tkwię w jakiejś okropnej studni, po łacinie puteus.<br />
Wiszę nad okropną głębią; po łacinie vorago albo barathrum, a jeśli sznur puści, jestem<br />
zgubiony. Ważył nie więcej niż dziewięćdziesiąt funtów, a że kamiefi, do którego był<br />
przywiązany, ważył o wiele więcej niź cetnar, więc go utrzymywał. Mimo to Morgenstern<br />
wrzeszczał tak, że gam6usino i Perillo go usłyszeli. Przybiegli i byli bardzo zdziwieni, widząc,<br />
że ich więzień wpadł do połowy w dół. Wyciągnęli go, a przy tym ukazał się kawałek skóry<br />
muła.<br />
- Co to jest? - zapytał Perillo. - Skóra przykrywa jamę? A może...<br />
- Milcz! - szepnął mu gambusino. - Jesteśmy u celu... przez szczęśliwy przypadek. Oby więźniowie<br />
nie zauważyli, co tu robimy. Usufimy ich stąd.<br />
Powlekli więźniów kawałek dalej, by ich nie obserwowali, po czym wrócili do jamy i odsunęli<br />
skórę. Rzucili kamienie w dół i przekonali się, że nie jest głęboki. Więc gamóusino zszedł na dół.<br />
- Udało się! - zawołał po chwili. - ‘Ii’afiliśmy! Leżą tu swiece.<br />
Zejdź szybko,na dół, ja tymczasem zapalę jedną.<br />
3’85<br />
Gdy Perillo skoczył na dół, świeca już się paliła. Nie zwracali na nic uwagi, takźe na to,.że jedna<br />
świeca leżała na półwypalona i widać było, że dopiero niedawno była używana. Powoli wchodzili<br />
do pożiomej sztolni. Po drodze dzielili się uwagami i nadziejami. Byli niezwykle podnieceni i omal<br />
nie oszaleli z wrażenia, gdy dotarli do tylnego pomieszczenia i ujrzeli jego zawartość. Stanęli jak<br />
urzeczeni, spoglą-dając błyszczącymi oczami na ten przepych. Wreszcie gambusino zawołał:<br />
- Odkryliśmy skarbiec! ‘Iiz leżą miliony: Mnie to zawdzięczasz!<br />
- Nie, to ty mnie! - odparł Perillo. - Spróbujmy to oszacować.<br />
W tych rowkach tkwi dużo świec, chyba po to,~ aby przy ich blasku można było lepiej widzieć te<br />
cuda. Czy mam je zapalić?<br />
- Tak, bo przy tym ogarku nic nie widać:<br />
Perillo wyrwał gambusino świecę z ręki i przytknął do jednego z knotów, który się zapalił jak<br />
zwykła świeca. Mały płomyk na razie palił się spokojnie, potem zaczął pełzać, przybierając<br />
jednocześnie barwę błękitną, nagle rozprysł się na wszystkie strony sypiąc iskrami i zapa-lając<br />
dalsze knoty, aż wreszcie w górę wystrzelił wielki płomiefi. Rozszedł się ostry, okropny zapach.<br />
W wyżłobieniach paliło się już ponad dwadzieścia świec. Ogiefi pełzał, iskrzył się i głośno syczał.<br />
- Co to jest? - zapytał Perillo zaskoczony. - Czy ktoś widział kiedy takie ognie?<br />
- Co to jest? - odparł gambusino. - To nasza zguba, jeśli natychmiast nie uciekniemy. Te światła<br />
przeznaczone są dla włamy-waczy. A więc musimy...<br />
Przerwał mu trzask, po czym ze świec wyskoczyły ogniste węże, które jak błyskawice okrążyły<br />
pomieszczenie i podpaliły odzież obu mężczyzn.<br />
- Uciekajmy! - krzyczał gambusirzo i pobiegł d^ ~sztolni, by jak najszybciej wydostać się na<br />
zewnątrz.<br />
Perillo biegł za nim. Odzież na nich płonęła. Obaj obijali się o ściany. Jeszeze nie doszli do<br />
wyjścia, gdy rozległ się głośny huk, od 386 którego zadrżała ziemia.<br />
- Palę się, palę się! - ryczał Perillo.<br />
-Ja też! -wołałgambusino pędząc naprzód. -Prędzej, prędzej, skała się rozstępuje!<br />
Dobiegł do szybu i wydostał się na zewnątrz, Perillo tuż za nim. Na dole ich odzież ledwie się<br />
paliła, teraz jednak na powietrzu wybuchły niebieskie płomienie, które natychmiast zamknęły się<br />
nad nimi. Ry-cząc z przerażenia obaj padli na ziemię i tarzali się, by zdusić ogień. Wówczas