11.04.2013 Views

Karol May - Skarb In.. - zayo.pl

Karol May - Skarb In.. - zayo.pl

Karol May - Skarb In.. - zayo.pl

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Po pewnym czasie ukazał się sierp księżyca, zrobiło s~ię widniej i wtedy stary Anciano spostrzegł,<br />

że brat Jaguar idzie obok niego przygarbiony i zatopiony w myśla~ch. ‘I~go zazwyczaj tak silnego<br />

i 282 dzielnego człowieka najwidoczniej coś gnębiło. Mijał kwadrans za kwadransem, a on nie<br />

odzywał się ani słowem, tylko od czasu do czasu słychać było, jak zgrzyta zębami. Wreszcie stary<br />

przerwał milczenie, pytając półgłosem:<br />

- Widzę, że coś pana gnębi, czy powie mi pan, co to takiego?<br />

- Powiem ci, Anciano - odparł. - Szukałem tego człowieka od wielu lat, lecz nigdy go nie<br />

spotkałem.<br />

- Szkoda! Gdyby pan mi powiedział o swoim życzeniu, dawno byłoby spełnione.<br />

- To by nic nie dało, bo nie wiedziałem, że gambusino jest tym człowiekiem, którego poszukuję.<br />

Ale teraz go rozpoznałem. I to nie dopięro dziś, kiedy go zobaczyłem, ale już wcześniej, kiedy<br />

go usłysza-łem. Gdy spotkaliśmy się najpierw tam, nad Rio Salado i z rąk Abiponów<br />

uwolniliśmy tych dwóch, których i dziś ocaliliśmy od śmierci, usłyszałem donośny, rozkazujący<br />

głos. Jego brzmienie spra-wiło, że mimo wielkiego pośpiechu zatrzymałem się, ale mieliśmy las<br />

po prawej i po lewej stronie, wskutek czego głos miał inną barwę. Ale teraz go rozpoznałem.<br />

- Gzy to pański wróg?<br />

- Mam z nim rachunek do wyrównania, a pokwitowanie wypiszę krwią, mam nadzieję, że już jutro.<br />

- A więc krew za krew?<br />

- Tak. Zamordował mojego brata tam na Północy. Nie chcę opowiadać, jak to się stało. Było to tak<br />

okropne, że aż osiwiałem. Zacząłem go tropić i dowiedziałem się, że pojechał do Ameryki<br />

Południowej. Ojczyzną jego jest Argentyna. Przybyłem tu, by go odszukać. I dziś go znalazłem,<br />

teraz już mi nie ujdzie, dopóki... nie wypiszę pokwitowania.<br />

- Więc pan weźmie jednego, a ja drugiego.<br />

- Kogo?<br />

- Tego toreadora. Zapytarn go o skalp, który pokazywał porucz-nikowi Verano. . Tajemnica<br />

toreadora<br />

Ogniska przy bagnach wygasły. Czerwonoskórzy i biali położyli się spaE, bo jutro z samego<br />

rana mieli wyruszyć. Wartownik stał przy koniach. Ale nie on jeden czuwał, poza nim jeszcze<br />

trzech ludzi nie spałó, mianowicie gambusino, toreador i kapitan Pellejo.<br />

‘ Pellejo odczuwał wobec tamtych dwóch to samo co porucznik<br />

Verano wobec brata Jaguara. Był oficerem, a tamci nie byli wojsko-<br />

wymi, więc uważał, że stoi wyżej od nich. Ostatnio często się z nimi<br />

sprzeczał i zawsze musiał ustępować, ponieważ wpływ gambusina na<br />

Abiponów był większy niż jego. Stał się wfęc podejrzliwy i zniechęco-<br />

ny.<br />

Dziś, kiedy obaj więźniowie zniknęli; siedział z żołnierzami, którzy<br />

zgromadzili się nad Jeziorem Palmowym, a za których przywbdcę się<br />

uważał. Gambusino podszedł do nich z Perillem i powiedział:<br />

- Panie kapitanie, j utro dotrzemy do dużej wioski Camba i od razu na nich napadniemy,<br />

udzielę teraz panu instrukcji.<br />

- Mnie?... <strong>In</strong>strukcji? - źapytał Pellejo zdziwiony. - Przyjmuję je tylko od zwierzchnika.<br />

- Więc według pana nie jestem jego zwierzchnikiem?<br />

- Nie.<br />

284<br />

- Wiedziałem o tym, ale dotąd milczałem. Jeśli jednak jutro ma dojść do walki, muszę pana<br />

uświadomić. Proszę to przeczytać. Wyjął z torby małą blaszaną kapslę. Otworzył ją, wyjął<br />

papier, rozłożył i podał kapitanowi. ‘I~n czytał przy świetle ogniska, po chwili zbladł i zwrócił<br />

rnuvkartkę.<br />

- No i co? - zapytał gambusino. - Kto tu jest zwierzchnikiem?<br />

- Przekonał mnie pan, że mam mu się podporządkować.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!