Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Będziemy musieli większość dalszej drogi do Barranca del Homicidio odbyć piechotą. Mądrze<br />
postąpiłeś, że ukatrupiłeś kapitana. ‘I~raz ci dwaj nie mają pojęcia, dokąd zmierzamy. Posłuchaj!<br />
Przekonasz się, że miałem rację!<br />
Rozległy się dwa strzały, po czym oba konie padły pod kulami Hammera. Gambusino przejrzał<br />
zamysł brata Jaguara. Gdy obaj zbiegowie zeskoczyli z koni i wpadli do lasu, stary Anciano<br />
zawołał zadowolony:<br />
- Widzi pan, że ich dopadniemy, ukryli się w zaroślach. ‘I~raz ich mamy. Szybko, trzeba ich<br />
złapać!<br />
Chciał zmusić końia do szybszego biegu, by jak najprędzej dotrzeć do miejsca, gdzie tamci dwaj<br />
zniknęli, lecz Hammer, jadący tuż przy nim, ująłjego cugle i po chwili udało mu się poskromić<br />
konia.<br />
- Co ci przyszło do głowy? - rzekł. - Chcesz jechać na pewną śmierć? Musimy się zatrzymać.<br />
- Zatrzymać? - odparł stary ze zdziwieniem. - Przecież nam umkną! W tym łeśnym gąszczu ukryją<br />
się tak głęboko, że nie zdołamy ich znaleźć.<br />
- Nie, nie zagłębią się w las. Założę się, że zatrzymali się na skraju<br />
312 i czekają na nas ze strzelbami w rękach. Jeśli się zbliżymy, będą do nas strzelać.<br />
-Ma pan rację, o tym nie pomyślałem. Ale czy pozwolimy umknąE tym łajdakom?<br />
Brat Jaguar przez chwilę patrzył ponuro przed siebie, po czym rzekł:<br />
- Niepozostaje nam nic innego niż zawrócić.<br />
- Ale ja ~ńszę schwytać tego mordercę.<br />
-Ja też chcę ich dopaść, ale jeśli teraz damy się ponieść emocjom i zaniechamy ostrożności, to oni<br />
nas będą mieli, nie my ich.<br />
- Czy nie ma żadnego sposobu, senior? Ma pan takie doświadcze-nie i wie zawsze, jak należy<br />
działać. Czyżby właśnie teraz, kiedy jesteśmy tak blisko, zawiodła pana bystrość umysłu?<br />
-Nie, nie tak całkiem, jak ci się wydaje-odparł Hammer, a twarz mu się trochę rozpogodziła. -<br />
Musimy ich puścić, ale tylko na razie. Znamy miejsce, gdzie się teraz znajdują i pójdziemy ich<br />
‘śladem.<br />
- Ale teraz nie możemy, dopiero później.<br />
- Owszem! Teraz musimy wrócić do doliny, gdzie moja obecność będzie bardziej potrzebna niż<br />
tutaj.<br />
- Wtedy oba łotry wyjdą, dosiądą koni, które stoją na skraju i odjadą. W ten sposób wysforują się<br />
tak, że nie zdołamy ich dogonić.<br />
-Będą musieli iść pieszo. Ja się tym zajmę.<br />
Wziął swoją dubeltówkę i wycelował w miejsce, gdzie stały konie zbiegów. Obie kule trafiły tak<br />
celnie, że zwierzęta od razu padły. Brat Jaguar zawrócił konie, nie oglądając się. Anciano podążył<br />
za nim. Gdy przyjechali do Doliny Wyschniętego Jeziora, przywitała ich gromada Camba, ktbrzy<br />
mieli pilnować wejścia do doliny. Dówodził nirni ‘Iiwarda Czaszka. Na pytanie brata Jaguara, co<br />
się dzieje w dolinie, odparł:<br />
-Dzieje się tak, jak się spodziewali~my, senior. Jesteśmy zywcięż-cami.<br />
- Zb zrozumiałe, bo Abiponi nie mieli możliwości nas pokonać.<br />
313<br />
Czy po moim odjeździe więcej nie strzelaliście?<br />
- Tylko kilka razy, senior.<br />
- Dlaczego? - unibsł się Hammer. -To istne morderstwo.<br />
- Przecież to nasi wrogowie, gdyby zwyciężyli, wybiliby nas co do jednego. 0