You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Czy jest pan bogaty?<br />
363<br />
- Bardzo. -<br />
- Może pan zapłacić okup?<br />
- Oczywiście.<br />
-Ale nie ma pan pieniędzy przy sobie?<br />
- Niestety nie. Są u mojego bankiera.<br />
-To nic nie szkodzi. Da mi pan tylko polecenie: A pafiski towa-rzysz?<br />
Fritz odpowiedział:<br />
-‘I~n biedak nie ma nic prócz tego, co znajduje się wjego torbie, gar~ć peso, to wszystko.<br />
- Więc umrze. Mogę go uwolnić tylko za okup.<br />
- On nie ma zamiaru umierać, bo wie, że ja za niego zapłacę. Ile wynosi okup?<br />
- Dziesięć tysięcy peso za obu, to najmniejsza suma, jakiej mogę żądać.<br />
- Świetnie! Otrzyma ją pan. Proszę o atrament, pióro i papier, to napiszę zlecenie.<br />
- Powoli, powoli! Tb nie takie pilne. Muszę jeszcze pornówić z tamtym panem. ; Stanął naprzeciw<br />
Engelhardta .<br />
- Czy pan mnie zna? - zapytał.<br />
- Nie = odparł Engelhardt z ulgą, że nie chodzi o jego życie tylko 0 okup.<br />
,<br />
- Nie? To nic; pozna mnie pan, a jeśli będzie pan równie gotów do płacenia jak pafiski towarzysz,<br />
to nasza znajomość możesię okazać miła dla nas obu.<br />
- Ile pan żąda za uwolnienie mnie?<br />
- Tb się okaże, kiedy się dowiem, ile wynosi pafiski majątek. Liczę bowiem procentowo i... ‘<br />
Przerwał, bo wbdz wszedł szybkim krokiem i dał mu znak, by się zbliżył.<br />
- Nie jesteśmy bezpieczni, - szepnął - ktoś nas obserwuje. Jeden 364 z moich ludzi widział<br />
czołgającą się postać.<br />
- Może to jakieś zwierzę?<br />
- Nie, senior, to był człowiek, bo kiedy zauważył, że go spostrze-żono, zerwał się i uciekł.<br />
- Nie goniliście go?<br />
- W takich ciemnościach? Człowiek znika w jednej chwili.<br />
-Que disgusto! Musimy stąd uciekać. Kto wie, jacy ludzie się tutaj włóczą?<br />
-To na pewno brat Jaguar - rzekł Perillo, który stał tak blisko, że słyszał rozmowę.<br />
- Nie, to na pewno nie on, bo by nas natychmiast zaatakował, aby uwolnić więźniów. Ale<br />
ktokolwiek to jest, nic nam nie zrobi, wypro-wadzimy go w pole.<br />
Podszedł do ogniska i wydał po cichu parę rozkazów. Kilku <strong>In</strong>dian wzięło muły zabitych i jeficów,<br />
inni wzięli Niemców i zanie~li na miejsce, gdzie jeden <strong>In</strong>dianin pilnował zwierząt. Wkrótce po<br />
małym zamieszaniu, grupa odjechała, ale nie w kierunku Salina del Condor, lecz w przeciwną<br />
stronę. W tak ożywionym przedtem miejscu pano-wały teraz cisza i spokój.<br />
Ale czy naprawdę? Nie całkiem, bo niedaleko od jaskini uniosły się dwie ciemne postaci i jakiś<br />
głos szepnął:<br />
- Oni cię widzieli, dlatego odjechali. A tak łatwo mogli cię ująć, o panie!<br />
- Mnie? Nigdy, drogi Anciano - odparł Haukaropora, syn <strong>In</strong>ki:<br />
- Obrali fałszywy kierunek, by nas zmylić, ale nic z tego. Nasze stopy są szybsze od kopyt ich koni.<br />
Oni na pewno jadą do Salina del Condor. Biegnijmy tam, by uprzedźić brata Jaguara o ich<br />
nadejściu. Obaj potomkowie dawnych Peruwiaficzyków zniknęli w ciemno-~ciach. Brat Jaguar<br />
wysłał ich jako zwiadowców, by zameldowali mu o zbliżaniu się gambusina.