Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
- Do Gran Chaco, do ‘Ii~cuman, a może jeszcze dalej.<br />
- Mam bardzo dobre konie na sprzedaż. Niech wasza miłość pofatyguje się za mną na<br />
dziedziniec.<br />
‘= Otworzył boczne drzwi prowadzące na dziedziniec. Obaj przybysze<br />
poszli za nim. W jednym hamaku leżał mężczyzna, który usłyszawszy<br />
o kupnie koni, zeskoczył i poszedł za nimi. Stało tam dwanaście<br />
68 wymizerowanych, na wpół zagłodzonych szkap, o tak żałosnym wyglą-dzie, że nawet doktor,<br />
który w ogóle nie znał się x~a koniach, rzekł, kręcąc głową;<br />
- I to mają być konie? Uważałbym te zwierzęta raczej za coś, co po łacinie nazywa się caper albo<br />
hirvus.<br />
- A co to znaczy? - zapytał oberżysta.<br />
- ~p’ r<br />
- No to nie ma o czym mówić. Moje konie to nie capy.<br />
Odwrócił się z dumą, by wrócić do izby. Stał tam mężczyzna z hamaka i z uwagą spoglądał na obu<br />
małych ludzi. Był ubrany na czerwono tak jak oni, ale nosił wysokie buty, których cholewy zakrywały<br />
kolana. ‘li~arz miał całą zarośniętą, widać było tyll~o oczy i nos. Włosy pod kapeluszem<br />
sięgały <strong>pl</strong>eców. Mimo to sprawiał wrażenie człowieka, którego nie należy się obawiać. Ukłonił się<br />
i rzekł:<br />
Seniores, słyszałem, źe chcecie się udać do Gran Chaco, więc może mógłbym służyć radą. Skąd<br />
przybywacie?<br />
- Z Buenos Aires:<br />
- Czy pan tam mieszka?<br />
- Nie, jestem obcy w tym kraju.<br />
- Obcy...?<br />
- Jestem Niemcem.<br />
- A kim pan jest? Proszę nie brać mi za złe moich pytafi, mam jak najlepsze intencje.<br />
- Jestem uczonym zoologiem i chcę się udać do Gran Chaco; by wykopywać przedpotopowe<br />
zwierzęta.<br />
- Ach! Może mastodonty?<br />
, - Tj~ch też się spodziewam.<br />
- A może megatheńum?<br />
- Zna pan nazwy tych zwierząt?<br />
- Oczywiście, jestem pańskim kolegą.<br />
- Co? Pan także jest uczonym? - zapytał Morgenstern zdziwiony, gdyż mężczyzna ten wyglądał jak<br />
prawdziwy gaucho. - Czy jest pan 69 także zoologiem? -<br />
-‘I~kże, gdyż studiowałem wszystko. Właściwie jestem lekarzem, chirurgiem, za pozwoleniem.<br />
- A więc lekarzem!<br />
-Tak. Pozwoli pan, że się przedstawię. Znają mnie tu wszyscy i tylko dlatego, ,że jest pan tu obcy,<br />
nie słyszał pan jeszcze mego nazwiska. Jestem doktor Parmesan Rui el Tberio de Sargunna y<br />
Castelguardiante.<br />
-Bardzo mi miło. Aja nazywam się Morgenstern, a to mój służący Kiesewetter.<br />
- Dwa piękne nazwiska, ale chyba wolno mi stwierdzić, że moje brzmi lepiej i łatwiej się<br />
wymawia. Pochodzę z,e starokastylijskiej rodzin~y szlacheckiej. Jak pan się zapatruje na<br />
amputację całej nogi, mianowicie w ten sposób, żeby najpięrw odciąć części miękkie, a<br />
następnie wyjąe kość udową z miednicy?<br />
- KośĆ udową, czyli os femońs? Z miednicy, czyli pelvis? Nie rozumiem pana, senior. Dlaczego<br />
nieszczęśnikowi trzeba amputować nogę? Czy jest ranny? A może ma gangrenę?<br />
- Nie. Jest zdrów jak ryba.<br />
- Więc po co amputować mu koficzynę?