Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
dopiero do Gran Chaco, abywykopywać kości, byłjego zdaniem szaleńcem. Zrozumiał, że nie da<br />
się tu nic zrobić, więc zrezygnował z odradzania mu tego przedsięwzięcia i ciągnął dalej:<br />
- W kaźdym razie pozostanie pan chyba tutaj, by czekać na towarzyszy, którzy do pana dołączą?<br />
- Nie. Mam tylko jednego towarzysza, seniora Parmesana, no i służącego. Tb jest właśnie Fritz<br />
Kiesewetter.<br />
- Jak to? - zapytał oficer zdziwiony. - Więc nikt nie dowiezie panu rzeczy niezbędnych w Gran<br />
Chaco?<br />
- Nie. Tb, czego mi potrzeba, mam przy sobie.<br />
- Pan się myli. Czym pan chce się tam odżywiać? Czy ma pan mąkę?<br />
- Nie.<br />
- A suszone mięso, słoninę?<br />
- Nie.<br />
Kawę, herbatę? Kakao, tytoń?<br />
- Nie.<br />
- A proch, zapałki i wszystkie inne drobiazgi, bez których cywili-zowany człowiek nie może się<br />
obejść? Odzież, obuwie, nożyczki i inne narzędzia?<br />
- Odzież mam na sobie. A prochu mam pełen skórzany worek.<br />
- Tb nie wystaiczy. A co chce pan jeść i pić? Ma pan naczynie do gotowania?<br />
- Nie jest mi potrzebne; bo nie będę gotował. Będę pił wodę i jadł mięso.<br />
- Ale tego nie znajdzie pan wszędzie.<br />
- Ależ tak. Woda jest wszędzie, a mięso upoluję.<br />
- Czy jest pan dobrym strzelcem?<br />
- Fritz strzela znakomicie.<br />
- Więc muszę panu powiedzieć, że nie wszędzie jest woda. Po tamtej stronie Rio Salado dotrze pan<br />
do montes impenetrables sin aqua, do nieprzebytych, pozbawionych wody obszarów leśnych.<br />
‘Tdm przez całe tygodnie nie natrafi pan nawet na jedną kro<strong>pl</strong>ę wody. A mięso? Jeśli nie jest<br />
pan dobrym myśliwym, zginie pan z głodu.<br />
- Chyba nie. Czytałem, że setki traperów i kłusowników żyją z polowania na dzikie zwierzęta. Na<br />
pewno nie będziemy głodować.<br />
- Ameryka Południowa to nie Ameryka Północna. Poza tym <strong>In</strong>dia-nie!<br />
- Oni mi nic nie zrobią, bo i ja nie wyrządzę im krzywdy.<br />
-Myli się pan. Co jakiś czas musimy im składać daninę, nazywamy to dobrowolnym darem, a więc<br />
konie, bydło i owce, aby nie rabowali naszych stad. Mimo to często przekraczają granice i<br />
upr~owadzają setki sztuk. Uprowadzają przy tym także ludzi, zabierają do Chaco, by tam żądać<br />
za nich okupu. Przychodzą w tym celu śmiało do naszych urzędów.<br />
- Więc nie dawajcie im pieniędzy, tylko ich ukażcie.<br />
- Nie możemy, senior. Gdybyśmy ukarali takiego posłańca, biali<br />
103 jeńcy byliby straceni. A co by było, gdyby porwali pana?<br />
- Mnie nie por,wą. Jestem bardzo przebiegły i ostrożpy, po łacinie astutus i catus albo prudens.<br />
- Możliwe. Nie zamierzam tego sprawdzać. Ale pafiska odzież!<br />
Jak długo pozostanie taka porządna? W dzikich ostępach bardzo szybko pozostaną z niej strzępy.<br />
- Będę ją szanował. .<br />
ř - A buty? Ma pan buty gauczów bez podeszew. Czy sądzi pan, że przejdzie pan boso po kolcach<br />
Gran Chaco?<br />
- Przecież jadę konno.<br />
- Koń może paść.<br />
- Mamy konie zapasowe. O wszystkim pomyślałem. Zresztą nie będziemy sami. Ódnajdziemy<br />
przyjaciół.