11.04.2013 Views

Karol May - Skarb In.. - zayo.pl

Karol May - Skarb In.. - zayo.pl

Karol May - Skarb In.. - zayo.pl

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Mimo woli zatrzymał konia, tamci dwaj uczynili to samo: Wówczas spostrzegli za bratem<br />

Jaguarem lekki obłok dymu i zaraz potem rozległ się strzał. Tb, co teraz nastąpiło, nie da się opisać<br />

nawet w czasie dziesięciokrotnie dłuższym, niż się wydarzyło. . Brat Jaguar obserwował zza<br />

krzaków przybycie Abiponów. Ale właśnie te krzaki, które były tak gęste, że całkowicie go<br />

zasłaniały, uniemożliwiły mu dalszą obsenwację. Nie mógł rozpoznać rysów 308 twarzy<br />

poszczegó<strong>In</strong>ych osób, a nawet ich postaci. Zobaczył, że przyszli czerwonoskórzy, po nich biali<br />

jeźdźcy, a kiedy pochód się zatrzymał, sądził, źe wszyscy już się zgromadzili w dolinie. Nie<br />

wiedział, że gambusino, Perillo i Pellejo pozostali na zewnątrz. Dlatego też rzu-cając ostrzegawczy<br />

okrzyk porucznikowi Verano, wyszedł zza krza-ków. Dopiero w tej chwili zobaczyłgambusino i<br />

jego obu kamratów, ale nie mógł się już cofnąć. Verano natomiast uznał, że nadeszła pora jego<br />

działania. Uniósł strzelbę, wycelował w wodza Abiponów i wy-strzelił. Rozległ się huk, wódz padł<br />

tfahony w głowę. Po chwili prze-rażenia Abiponi podnieśli taki krzyk, że odbijał się echem od<br />

ścian doliny. Na odgłos strzału brat Jaguar odwrócił się. Zobaczył porucz-nika z uniesioną jeszcze<br />

strzelbą i w kilku szybkich susach znalazł się przy nim.<br />

- Łajdak, zdxajca, morderca! - wrzasnął na niego. - To tak wygląda posłuszeństwo, jakiego od<br />

ciebie wymagałem?<br />

- Nie muszę nikogo słuchać, odpaxł porucznik z uporem.<br />

- Czy Boga także nie, chociaż zabronił mordować? Nie jesteś zwykłym mordercą, tylko mordercą<br />

masowym!<br />

- Zastrzeliłem tylko wodża.<br />

-Tak, ale twój strzał to sygnał do dalszych sześciuset! Słyszysz?<br />

Z obu stron doliny grzmiały teraz strzały Camba. Widać było, jak Abiponi padają, a z przodu u<br />

wejścia roziegł się donośny głos:<br />

- Ratuj się, kto może! Jesteście zewsząd otoczeni!<br />

Słowa te wykrzyknął gambusino. Potem zawrócił konia i pognał przed siebie, za nim pogalopował<br />

António Perillo. Minęli przy tym kapitana Pelleja, który jako ostatni zamierzał wjechać do doliny.<br />

Szatafiski śmiech wydobył się z gardła toreadora. Wyrwał nóż zza pasa, uniósł się w siodle i<br />

wpakował ostrze w pierś oficera.<br />

-‘I~raz już nic nie wypa<strong>pl</strong>esz, ty szpiclu! - zawołał uciekając.<br />

W tej samej chwili brat Jaguar krzyczał na porucznika Verana:<br />

- Co najmniej stu już poległo, a tam uciekają ci, których muszę pojmać. Powiedziałem ci... 309<br />

Przerwał. Porucznik pochylił się do przodu i padł. Brat Jaguar ujrzał ranę na jego czole. ~afiła go<br />

kula uciekającego Abipona. ~Vstrząśnięty rzucił ostatnie spojrzenie na tego cżłowieka, którego<br />

natychmiast po popełnieniu zbrodni dosięgnęła kara. Właśnie rozleg-ła się nowa salwa, to strzelali<br />

Camba. Ich strzały były wielokrotnie groźniejsze, ponieważ strzelali z ukrycia, Abiponi padali jak<br />

muchy. Co robić? Pozwolić, by tamci mu się wymknęli, czy też pozostać tu, by źapobiec dalszej<br />

strzelaninie? Właśnie nadbiegł Geronimo ze swymi ludźmi, to zadecydowało. Brat Jaguar podbiegł<br />

do jednego z koni Abiponów, które przerażone strzelaniną biegały po dolinie i wskoczył na niego.<br />

Jednocześnie nadbiegł stary Anciano i wymachu-jąc strzelbą skoczył na drugiego konia, wołając:<br />

- Senior, Antonio Perillo, morderca mojego <strong>In</strong>ki, ucieka! Muszę go dogonić, muszę go mieć!<br />

- Jadę z tobą! - krzyknął brat Jaguar.<br />

Obaj popędzili w stronę wejścia do doliny. ‘Pam brat Jaguar zatrzy-mał na chwilę konia i zawołał<br />

do Geronima:<br />

- Czy widziałeś dwóch uciekających jeźdźców?<br />

-Tak. Nie mogli~my ich zatrzymać, bo nie mieliśmy broni.<br />

- W którą stronę pojechali?<br />

- Na lewo od doliny.<br />

- Postaraj się zapobiec dalszemu rozlewowi krwi. Niech zaprze-staną walki aż do mojego powrotu.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!