Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Iberio, ponieważ sądził, że teraz będzie mógł olśnżć wszystkich swoją wiedzą i umiejętnościami<br />
chirurgicznymi. Zwrócił się do wodzów Abiponbw, aby mu pozwolili zająć się rannymi, ale<br />
odprawiono go z niczym, ponieważ <strong>In</strong>dianie znają się na leczeniu ran o wiele lepiej niż niejeden<br />
biały lekarz. Zirytowany wrócił i rzekł do Morgensterna, z którym najchętniej przebywał:<br />
- Czyż te głuptaki nie zasłużyły na chłostę, senior? Odprawili mnie, chociaż zaproponowałem im<br />
swoją pomoc. Czy pan nie sądzi, że mógłbym uratować wielu z ich rannych?<br />
- Jestem o tym przekonany - odparł uczony.<br />
-Tak, wielu bym uratował! Leżą teraz wykrwawieni, z poszarpa-nymi członkami. Należy je usunąć,<br />
bo istnieje groźba zakażenia. A kto uczyniłby to lepiej ode mnie? Chyba jest pan przekonany, że<br />
potrafię wszystko ciachnąć?<br />
- Wcale w to nie wątpię.<br />
Zapadł wieczór, a wraz z nim zjawili się goście, kobiety i dzieci Camba. Wiedziały, kiedy miała się<br />
odbyć walka i teraz przyszły, aby dowiedzieć się,’jaki jest jej wynik. Przyniosły ze sobą dużo<br />
jedzenia i , napojów. Ponieważ zawarto pokój, pokonani mogli także wziąć udział w posiłku. Paliły<br />
się ogniska, przy których w osobnych grupach zgromadzili się przyjaciele i wrogowie.<br />
Choć już nie zagrażało niebezpieczfistwo, brat Jaguar wystawił przy wejściu do doliny podwójny<br />
posterunek. Był to raczej skutek 318 przyzwyczajenia nii konieczność. ‘Idk też obaj <strong>In</strong>dianie<br />
potraktowali to polecenie, bo po jakimś czasie znudziło im się stanie i wrócili do ogniska. Brat<br />
Jaguar tego nie zauważył. Ton brak posłuszeństwa, pozornie tylko drobne zaniedbanie, miał potem<br />
poważne skutki. Gambusino i Antonio Perillo mianowicie pozostali w zaroślach chyba godzinę,<br />
zanim odważyli się wyjść.<br />
- Nikogo nie widzę - rzekł Antonio. - Odjechali.<br />
- Nie byłbym taki pewien. Może się schowali gdzieś w pobliżu w zaroślach, by zaczekać, aż<br />
wyjdziemy.<br />
- Wówczas widzielibyśmy ich konie.<br />
,<br />
- Nie. Las jest co prawda gęsty, ale na brzegu są rzadkie zarośla, gdzie można ukryć konie.<br />
- Jeśli będziesz taki przesadnie ostrożny, to możemy tu tkwić do dnia sądu ostatecznego!<br />
- Tak długo to nie. ‘I~raz jeszcze nie chcę wychodzić na otwartą przestrzefi, bo mógłbym dostać<br />
kulę w łeb. Ale kiedy się ściemni, nie będzie żadnego ryzyka. Może nawet wrócimy do doliny.<br />
- Oszalałeś? Żeby nas złapali?<br />
- Skądże! Tylko przyszła mi do głowy dobra myśl.<br />
- Jaka? ^<br />
- Nie mamy koni i przez wiele dni ich nie zdobędziemy. A w dolinie konie są.<br />
- I chcesz sobie wziąć?<br />
- Nie wszystkie, tylko dwa.<br />
-To byłoby szalefistwo!<br />
- Skądże! Wiemy, że zwyciężyli Camba i zapewne nasi sprzymie-rzeficy zostali wybici do nogi. Po<br />
takim sukcesie <strong>In</strong>dianie południowo-amerykafiscy są jak pijane dzieci. Będą hałasować, cieszyć<br />
się, jeść, pi~ i myśleć tylko o tym; że nas pokonali. Wówczas mogą zapomnieć o pilnowaniu<br />
wejścia do doliny. A jeśli nawet wystawili posterunki, to się je unieszkodliwi. Musielibyśmy<br />
mieć wyjątkowego pecha, gdyby-śmy nie zdobyli dwóch koni.<br />
319<br />
- A jeśli nie są osiodłane?<br />
- Głupiec z ciebie. Spójrz tam! Czy nie widzisz, że brat Jaguar co prawda zastrzelił nasze konie, ale<br />
zostawił siodła i uzdy. Jeśli znaj-dziemy dwa nie osiodłane konie, wrócimy tu i zabierzemy to,<br />
co nam potrzebne.