You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
215<br />
zaprowadził go do uprowdzonych koni, które Camba z trudem mogli utrzymać w ryzach,<br />
ponieważ czuły zbliżającą się nawałnicę. Zdobycie tylu koni jak się później okazało,<br />
przechyliło szalę zwy-cięstwa na ich korzyść. W tej jednak chwili brat Jaguar uznał to za<br />
wielce niedogodne.<br />
Konie były co prawda ujarzmione, ale nie osiodłane. Nie można więc było obciążyć ich<br />
sprzętem, toteż brat Jaguar zarządził:<br />
- Weźmiemy je ze sobą, ale nie będziemy się nimi zajmowali. Jeśli dobrowolnie pójdą za<br />
nami, to dobrze, jeśli nie, to niech robią, co chcą.<br />
Sześć z nich dosiedli Camba i porucznik Verano. Wyrazili oni ponadto gotowość wzięcia<br />
jeszcze po dwa konie na cugle. Gdy poru-cznik ujrzał strzelby, które ludzie brata Jaguara<br />
załadowali, zapytał, skąd je mają.<br />
- Wykopaliśmy je - odparł Geronimo.<br />
- Gdzie?<br />
- Po drodze, w różnych miejscach.<br />
- Tiempo tonitroso! ‘R~ są te, których szukam! Konfiskuję je.<br />
- Z jakiego powodu?<br />
- Należą do nas. Zostały skradzione ż arsenału.<br />
- DQprawdy? Brzmi to jak bajeczka dla dzieci. Niech pan ją opowie bratu Jaguarowi, on<br />
udzieli panu właściwej odpowiedzi.<br />
- Czyżby nie dawał pan wiary moim słowom, senior? Ale teraz mamy co innego do roboty.<br />
Niech pan posłucha! Wskazał na jezioro. Rozlegały się tam dziwne ryki. Abiponi odkryli<br />
trupy, a także brak koni i więźniów. Brat Jaguar nie zważał na to, bo niebezpieczefistwo było<br />
blisko. Rozpocżęła się nocna jazda z pięcio-ma Camba na czełe.<br />
Przywódcy trzymali się dokładnie kierunku północnego, gdzie jak<br />
*<br />
~ sądził brat Jaguar, ciągnęla się rozległa pustynia. Niejechali galopem,<br />
tylko kłusem i nie musieli się zajmować pozostałymi kofimi Abipo-<br />
nów, bo dobrowolnie podążały za nimi. <strong>In</strong>stynkt podpowiadał im, że<br />
yEy’. :<br />
216 nawałnica nadciąga z południa, a więc ratunku należy szuka~ na pbłnocy.<br />
Kiedy po upływie pół godziny zwolnili trochę tempo, by nie zmę-czy~ zbytnio koni, żółtawe<br />
pasmo na południowej stronie nieba zna-cznie się rozszerzyło tak, że nocny mrok nie był już taki<br />
gęsty jak przedtem. Po upływie dalszej pół godziny żółte pasmo rozszerzyło się na cały<br />
pohtdniowy horyzont i tworzyło teraz trójkąt; którego wierz-chołek znajdował się w zenicie. W<br />
środku trójkąta ukazała się ciemna <strong>pl</strong>ama. Ti~ójkąt był tak jasny, że na dole powstał półmrok, przy<br />
którym widać było na odległość kilkuset kroków.<br />
- Tb jest ta dziura, z której nadejdzie orkan - rzekł brat Jaguar do doktora Morgensterna, wskazując<br />
na tę <strong>pl</strong>amę.<br />
- Czy to będzie niebezpieczne?<br />
- Nie wiem, czy dla nas, ale na pewno wyrządzi szkody. Taka nawałnica spiętrza fale na ogromną<br />
wysokość, wyrywa drzewa z ko-rzeniami i przewraca najmocniejsze domy.<br />
- I my mamy schronić się przed nią w jakimś osiedlu, a więc w domach? Boże, zlituj się nad nami!<br />
Domy te zawalą się nam na głowy i pod ich gruzami znajdziemy nieuchronny koniec, po łacinie<br />
exitium.<br />
- Właściwie należałoby się nad tym zastanowić. Ale ja polegam na wodzu, który zna warunki w<br />
tym osiedlu.