11.04.2013 Views

Karol May - Skarb In.. - zayo.pl

Karol May - Skarb In.. - zayo.pl

Karol May - Skarb In.. - zayo.pl

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

- Nie dam się tak łatwó ująć! Zastrzelę gambusina i Antonia Perilla, a strzały te będą sygnałem do<br />

rozpoczęcia walki.<br />

- Ale ty będziesz wśród nich. Nie, to zbyt ryzykowne.<br />

- Ja także jestem tego zdania - odezwał się porucznik Verano.<br />

- Już przedtem powiedziałem to bratu Jaguarowi, ale on nie chciał mnie słuchać. Po co oszczędzać<br />

tych drabów zwłaszcza, że jeden z nas musi się do nich udać, ponosząc śmiertelne ryzyko. Oni<br />

wszyscy nie są tego warci. Wystrzelajcie ich, jak tu przybędą, nie pozostawiajcie ani jednego<br />

przy życiu. Abiponi to dzikie bestie, a biali, którzy się do nich przyłączyli, to łajdaćy, a wobec<br />

łajdaków i dzikich bestii nie należy stosować łaski. Jeśli o mnie chodzi, to będę strzelał, kiedy<br />

oni nadejdą.<br />

- Nie, pan tu pozostanie! - odparł brat Jaguar surowym tonem.<br />

- Zna pan już moje zdanie. Mam nadzieję, że uda mi się pojednać oba wrogie dotąd szczepy. Poza<br />

tym chcę gambusina i Perilla ująć żywych, a to się nie uda, jeśli przed wydaniem rozkazu padną<br />

strzały.<br />

- A jeśli będę strzelał?<br />

Hammer ponuro ściągnął brwi.<br />

301<br />

- Wówczas poleje się pańska krew, bo wpakuję panu kulę w głowę.<br />

- Tb znaczy, że mnie pan zamorduje?<br />

-Nie, tylko ukarzę: Jeśli postąpi pan wbrew mojej woli, to będzie pan mordercą, a ja z czystym<br />

sumieniem zabiję pana. Porucznik odwrócił się i odszedł zagniewany. Kiedy był poza zasięgiem<br />

wzroku zebranych, zacisnął pięści i mruknął z wściekłością:<br />

- Że też muszę okazywać posłuszefistwo takiemu człowiekowi!<br />

Oni wszyscy go ubóstwiają, a on zachowuje się wobec mniejak generał wobec rekruta. Ale ja<br />

mimo to zrobię, co zechcę. Należy ich powy-strzelać! Kiedy będzie już po wszystkim, te<br />

dobroduszne głupki nie będą miały nic do powiedzenia. Pierwszy strzał będzie sygnałem do<br />

rozpoczęcia walki, ten pierwszy strzał padnie z mojej strzelby. Brat Jaguar objaśnił dokładnie swój<br />

<strong>pl</strong>an, a potem podszedł do drzewa, gdzie siedzieli doktor Morgenstern i Fritz.<br />

- Czas zająć pozycje - rzekł do małego uczonego. - Wyznaczę wam wasze.<br />

- Świetnie - odparł Fritz zamiast swego pana. - Czy wie pan, gdzie byśmy chcieli zająć miejsce?<br />

- Gdzie?<br />

-‘Tdm, gdzie jest najniebezpieczniej.<br />

- Dlaczego? Skąd ta nagła odwaga?<br />

- Nagła? Przecież ja zawsze jestem śmiały i odważny. A dziś chcemy odpłacić pięknym za<br />

nadobne. Powieszono nas nad krokody-lami! Tizeba to pomścić. Wpadnę na nich jak kot na<br />

stado wróbli, a pan doktor mi przy tym pomoże.<br />

- Wpaść w sam środek wroga? Niech pan tego nie robi. Przydzielę wam miejsce, gdzie<br />

prawdopodobnie nie wyrządzicie szkody. Mówię, prawdopodobnie, bo wcale nie jest pewne,<br />

czy i teraz nie wpadnie panu do głowy jakiś zwariowany pomysł.<br />

- A gdzie znajduje się to miejsce?<br />

- Przy koniach, których nie zabierzemy do doliny. Będziecie ich 302 pilnowali:<br />

- Przy koniach! - zawołał Fritz rozczarowany. - Mamy być , pastuchami, nie bohaterami? Co pan<br />

na to, panie doktorze?<br />

- Tb, że bardzo niechętnie się podporządkuję - odparł uczony.<br />

- Chcemy walczyć i będziemy na pewno równie waleczni jak inni wojownicy.<br />

- Możliwe - rzekł brat Jaguar obojętnie, - ale po tym wszy-stkim, co dotąd z wami przeżyłem,<br />

uważam, że wasza odwaga mogłaby bardziej przyjaciołom niż wrogom zaszkodzić, i dlatego<br />

przydzielam wam takie spokojne zadanie.<br />

-Myśli pan, że we dwóch potrafimy utrzymaćw ryzach takie stado koni? Nie wiem, czy mogę<br />

obiecać, że potrafię tego dokonać.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!