Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
- Więc zostaje pan, by stąd wraz ze swym przedpotopowym zwie-rzęciem wyruszyć w<br />
cywilizowane okolice?<br />
- ~k.<br />
- Zdałem sobie sprawę, że mój kuriszt w Chaco i w górach cieszy się o wiele mniejszym uznaniem<br />
niż w miastach i na pampasach. Pan wie, że jestem znakomitym chirurgiem, potrafię wyleczyć<br />
każde zła-manie i każdą ranę, ale jeśli nikt nie chce skorzystać z mojej pomocy, to cała moja<br />
wiedza jest tu niepotrzebna. Dlatego postanowiłem pozbawić brata Jaguara mojego towarzystwa<br />
i razem z panem wrócić w okolice, gdzie żyją ludzie, którzy potrafią docenić naukę i jej<br />
adeptów. Czy nie ma pan nic przeciwko temu?<br />
- Nie. Pana towarzystwo bardzo mi odpowiada, po łacinie pera-moenusus albo pergratus.<br />
Gdy nazajutrz grupa ludzi z bratem Jaguarem wyruszała, zebrali się wszyscy mieszkańcy wioski,<br />
by jeszcze raz podziękować za oca-lenie i pożegnać się z nimi. Oddział wojowników odprowadził<br />
ich . 334 w honorowej asyście pod dowództwem wodza. Dwaj Camba pojechali za nimi aż do<br />
Salta, by przywieźć przedmioty, które brat Jaguar miał zakupić dla Morgensterna.<br />
Około południa eskorta honorowa wróciła i wówczas wódz poje-<br />
chał do Doliny Wyschniętego Jeziora, by odwiedzić rannych Abipo-<br />
nów i ich opiekunów. Zabrał ze sobą kilku ludzi, a że Morgenstern<br />
nie miał nic do roboty i się nudził, poprosił, by wolno mu było wraz z<br />
Fritzem przyłączyć się do nich, na co chętnie się zgodzono. Znaleźli<br />
wszystko w najlepszym porządku, od czasu ich nieobecności nic się<br />
nie wydarzyło, co by mogło wzbudzić niepokój. Jedna rzecź tylko<br />
zaniepokoiła Cambę, który przewodził reszcie. Zapytał mia’nowicie<br />
wodza, ile koni zabrali biali Abiponom.<br />
ii<br />
- Brakuje dwóch - rzekł po namyśle. - Było pięćdziesięciu jeńców, mieli dwadzieścia pięć koni.<br />
Konie gambusina i Perilla za-strzelono, powinno więc być dwadzieścia trzy. A ty mówisz, że<br />
jest dwadzieścia jeden. Więc gdzie są dwa pozostałe? ^<br />
- To chyba jakaś pomyłka - rzekł wódz.<br />
- Nie, bo były dwadzieścia trzy siodła. Brak dwóch koni, które znikły wieczorem albo w nócy.<br />
- Więc gdzie by mogły być?<br />
- Gambusino je zabrał.<br />
- Co ty mówisz! - zawołał’Iiearda Czaszka z przestrachem. --~ W jaki sposób dostałby się do<br />
doliny? Przecież strzegł jej podwójny posterunek.<br />
- Zapytaj ich, czy spełnili swbj obowiązek, czy też może siedzieli przy ognisku! Coś rni się<br />
przypomina, co każe przypuszczać, że gam-busino potajemnie uprowadził dwa konie.<br />
- Co takiego?<br />
- Posłałem wczoraj kilku moich ludzi, by zabrali siodła zastrzelo-nych przez brata Jaguara koni. I<br />
okazało się, że siodeł nie było. Czy to nie dziwne?<br />
-- Nie, bq tamci dwaj zdjęli je i zabrali ze sobą, by użyć ich, gdy 335 zdobędą inne konie.<br />
- Wówczas zabraliby także uzdy.<br />
- A były?<br />
-‘Tak, moi ludzie je przynieśli.<br />
-To rzeczywiście niezrozumiałe, bo kto bierze siodło, bierze też uzdę. Jest bardziej potrzebna, bo<br />
bez niej nie można jechać.<br />
-Dla mnie to zrozumiałe. Konie, które zdobyliśmy, miałyjeszcze uzdy, a brakuje dwóch.<br />
Gambusżno zabrał dwa konie, a że miały uzdy, zdjął z zabitych koni tylko siodła.<br />
- Ale jak dostał się do doliny, skoro strźegło jej dwóch naszych wojowników?<br />
- Obawiam się, że opuścili posterunek. Posłuchaj dalej! Pojecha-łem sam i szukałem śladów.<br />
Znalazłem ślad, jaki zostawili obaj ucie-kający i ich tropiciele. Znalazłem także ślady, jakie<br />
pozostawili brat Jaguar i stary Anciano podczas drogi powrotnej. Prowadziły w pobli-żu lasu.