You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
- Więc zapewne prawie wszystkich zastrzeliliście! A przecież rozkazałem Geronimo, by położył<br />
kres temu mordowaniu. Chodźmy, Anciano, zobaczymy!<br />
Obaj wjechali do doliny. Ujrzeli przed sobą smutny widok. Camba, ktbrzy przedtem ukrywali się<br />
pod drzewami, opuścili kryjbwki, by pokazać przeciwnikowi swoją przewagę. Teraz, siedząc pod<br />
drzewami i trzymając wciąż jeszcze brofi w pogotowiu, zajęli całą krawędź doliny. Po prawej,<br />
gdzie był brat Jaguar, stał teraz Geronimo ze swymi białymi towarzyszami. Byli tam także doktor<br />
Morgenstern i Fritz. ~ Abiponi znajdowali się jeszcze nad brzegiem małego jeziora. Nie -odważyli<br />
się atakować i zbierali swoich poległych i rannych. Widać było, że zginęlo ich więcej piż połowa.<br />
1ó wzbudziło na nowo gniew brata Jaguara. Pogalopował do Geronima, zeskoczył z siodła i zapytał<br />
ostro:<br />
- Czemu widzę tu tyle trupów, nie mówiącjuż o rannych? Przecież ci powiedziałem, żeby do<br />
mojego powrotu nie strzelano?<br />
- Nie moja wina, że stało się inaczej - odp~rł Geronimo. - Nie słuchano mnie. Musiałem grozić, by<br />
zaprzestano strzelania.<br />
- Wobec tego nie będziemy tym, co przeżyli, stawiać zbyt ostrych warunków. Niestety porucznik<br />
Verano zabił wodza Abiponów. Bę-dziemy więc prowadzi~ rokowania z wodzami niższego<br />
szczebla. Poślij po nich gońca. Niech do mnie przyjdą. Zapewnij im bezpieczną<br />
.<br />
eskortę. Ale muszą stawić się bez broni.<br />
Gdy goniec odszedł, Hammer zwrócił się do Morgensterna po niemiecku:<br />
- Przecież poleciłem panu pozostać przy koniach. Jakim więc sposobem znalazł się pan po<br />
przeciwnej stronie doliny i w dodatku 314 w rękach wroga? ą<br />
- Tó sprawiła nasza odwaga, po łacinie fortitudo albo strenuitas.<br />
- odparł uczony.<br />
- A więc nieposłuszefistwo! Dziwna rzecz, że pafiska odwaga w zawsze przynosi szkody. Widać<br />
cechuje was obu jakiś szczególnie niefortunny rodzaj fortitudo, czyli strenuitas. k~ Właśnie<br />
nadszedł jeden z jego towarzyszy, by poinformować, że . umierający kapitan Pellejo pragnie z<br />
nim rozmawiać. Brat Jaguar pospieszył wraz z Ancianem na miejsce, gdzie ułożono rannego i<br />
jako tako opatrzono. Bandaż był przesiąknięty krwią, kapitan przyciskał ręką ranę, jakby w ten<br />
sposób chciał powstrzymać ulatujące życie.<br />
Brat Jaguar spojrzał na jego śmiertelnie bladą twarz i zamierający<br />
I<br />
wzrok i choć wiedział, że już nic nie da się zrobić, pochylił się nad<br />
rannym, by go zbadaE. ~’<br />
- Proszę się nie fatygować, senior - rzekł Pellejo słabym głosem.<br />
7.;F<br />
- Czuję, że umieram.<br />
- Niestety, nie ma dla pana ratunku. Pozostało panu tylko parę minut życia. Czy chce pan ulży~<br />
swemu sumieniu? Czy ma pan życze-nie, które mógłbym spełnić?<br />
- Życzenie... ‘Tak! - odparł ranny i wzrok jego na kilka sekund nabrał życia. - Niech pan pomści<br />
moją śmierć..<br />
- Uczynię to. I .ja mam do załatwienia swoje porachunki ze zbiegłymi, doliczę więc do tego<br />
popełnione na panu morderstwo. Ale proszę mi pomóc.’ Czy zna pan <strong>pl</strong>any tych łotrów?<br />
-Tak-odparł Pellejo, przyciskając rękę do rany. - Chwile mego życia są policzone, ale wystarczą, by<br />
powiedzieć panu, co podsłucha- ~ łem. Ci dwaj pragnęli wzbogacić się na tej wyprawie<br />
wojennej. Spo-dziewali się zagarnąć łupy. ‘I~raz muszą z tego zrezygnować, ale za to<br />
postanowili zdobyć upragnione bogactwo w górach.<br />
- Czy zna pan to miejsce?