You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
- Ależ, seniores, co wam przyszło do głowy opuścić nas bez pożegnania! ‘Idk się o was<br />
martwiliśmy! Mógł was pożreć jakiś żółw olbrzym!<br />
To doktor Parmesan powitał ich w ten sposób. Morgenstern wolał milczee, Fritz przeciwnie.<br />
- Nawet gdyby nas pożarł i tak byśmy się nie bali. Przecież pan by nas wypruł z brzucha tego<br />
zwierza.<br />
- Na pewno bym to zrobił, gdybym we właściwym czasie został zawiadomiony. Przecież wiecie; że<br />
żaden zabieg, żadna operacja nie jest dla rnnie zbyt trudna. Byliście nad bagnem?<br />
- Tak. Właściwie chcieliśmy pojechać na księżyc, ale jeszcze nie ma pełni, więc brak tam dla nas<br />
miejsca.<br />
- Z pańskiego wesołego nastroju wnioskuję, że wam się powiodło.<br />
A myśmy się obawiali, że wpadliście w ręce Abiponów. Ale jest tu pewna ciemna <strong>pl</strong>ama. Gdzie<br />
właściwie są konie, które zabraliście?<br />
-L Pożarły je żółwie giganty. Jeśli zechce pan przeprowad~ić jedną<br />
299 ze swoich słynnych operacji, może będzie pan mógł uratować te biedne stworzenia.<br />
Z tymi słowami Fritz odwrócił się i poszedł w ślady swego pana, który usiadł pod drzewem.<br />
-‘I~n chirurg chciał mi dokuczyć, ale sobie z nim poradziłem. Tb prawda, że straciliśmy konie,<br />
bardzo mi ich szkoda. Ale dziwi mnie, że brat Jaguar wcale nas nie zbeształ. Czy pan to<br />
zauważył?<br />
- Poczekaj! Jeszcze to zrobi, kiedy znajdzie czas.<br />
- Niestety, mam pan chyba rację. Ale niech pan się nie martwi.<br />
Biorę wszystko na siebie. Powiem, że to był mój pomysł. Wciąż mi te kości chodziły po głowie i<br />
nie spocząłem, aż pan się zgodził tam pojechać.<br />
- Nie, Fritz, nic z tego. Nie przyjmę od ciebie takiej‘ ofiary. 1b byłoby z mojej strony niehonorowe.<br />
Straciłbym szacunek dla saxńego siebie.<br />
- Co takiego? A kto żąda, aby pan sam siebie szanował? Nikt!<br />
Najważniejsze, że ja pana szanuję, i że inni też pana szanują.<br />
- Daj spokój, drogi Fritz! I tak nikt by ci nie uwierzył. Co prawda gdybym wiedział, co się<br />
wydarzy; nigdy by do tego nie doszło: Popeł-niliśmy błąd, który chyba trudno będzie naprawić.<br />
- Wcale nie! Wiem, jak możemy odżyskać honor.<br />
- Jak?<br />
- Wykazując się odwagą.<br />
- Masz na myś~i udział w walce, która ma nastąpić?<br />
- Oczywiście! A może woli pan wykazać odwagę, kiedyjuż będzie po walce?<br />
- I~m. Nie jestem tchórzem, ale człowiek odważny jest zarazem ~. człowiekiem żądnym krwi, a ja<br />
nie chciałbym przelewać krwi, po łacinie sangius.<br />
- Aha! Chce pan oszczędzić ludzi, ktbrzy powiesili nas nad pasz-czami krokodyli? Nie<br />
przypominam sobie, bym był kiedykolwiek ludożercą, ale takich drani należy usuwać z tego<br />
świata. 300 podczas gdy Fritz usiłował obudzi~ w swym panu ducha wojowni-czości, biali<br />
zebrali się wraz z wodzami Carnba, by dowiedzieć się, co ojciec Jaguar odkrył podczas zwiadu.<br />
Opowiedział im wszystko.<br />
- Jestem przekonany, - dodał - że wpadną w nasze ręce. Wcale nie musimy się spieszyć, bo wedł’ug<br />
mnie nie dotrą tu przed pohzd-niem. Więc teraz stu waszych ludzi przejdzie przez dolinę i<br />
ukryje się prźed wrogiem na skraju lasu. Poprowadzi ich Geronimo. W samej dolinie ja będę<br />
dowodził. Zajmę stanowisko pośrodku krawędzi. Oni rozbiją obóz, by wypocząć. Wówczas<br />
wyjdę z ukrycia, podejdę do przywódców i zażądam,. by się póddali.<br />
- A jeśli nie zechcą? - zapytał Geronimo.<br />
- To niech się wówczas dzieje, co się dziać musi, ja swój obowiązek spełniłem.<br />
- Oni cię nie wypuszczą!