11.04.2013 Views

Karol May - Skarb In.. - zayo.pl

Karol May - Skarb In.. - zayo.pl

Karol May - Skarb In.. - zayo.pl

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Istotnie, kiedy się dokładnie przyjrzało powierzchni wody, zwłasz-cza w pobliżu brzegu, widać<br />

było chyba całe setki tych gadów. Kości leżały tak, jak je zostawili. Obaj zaczęli je układać i<br />

obwiązywać sznurami. Ale nie posuwało się to tak szybko, jak tego chciał Fritz, ponieważ jego pan<br />

musiał mu to i owo pokazać, wytłumaczyć i setki razy prosić, by zachowywał jak największą<br />

ostrożność, aby nic nie uszkodzić. Tizeba było tu coś zdrapać, tam obmyć jakąś część wodą. Czas<br />

mijał i obaj nie zwracali uwagi na to, co dzieje się w pobliżu bagna. Nagle usłyszeli donośny głos.<br />

Przykucnięci w sitowiu teraz się ‘ zerwali, by sprawdzić, kto tak niespodziewanie się tu zjawił. Byli<br />

ukryci za krzakami, ale między gałązkami mogli coś zobaczyć. Widok ten ogromnie ich<br />

zaniepokoił. .<br />

Przybył tam bowiem cały oddział wojska, konnica i piechota. Lu-dzie ci najwi~ioczniej chcieli się<br />

zatrzymać niedaleko bagna. Mieli zamiar spędzić tu noc. Kilkunastu jeźdźców zbliżyło się, bo z<br />

daleka dojrzeli konie, przy których teraz przystanęli. Jeden z nich był <strong>In</strong>dia-ninem, pozostali to<br />

biali. Zsiedli z koni i zaczęli rozglądać się na wszystkie strony, szukając w sitowiu śladów.<br />

Znajdowali się w odle-głości najwyżej czterdziestu kroków od uczonego i Fritza, widać było ich<br />

twarze.<br />

- O Boże, ale pasztet! - szepnął Fritz do swego pana. - Czemu pan tak długo marudził? Wiedziałem,<br />

że tak będzie. Zna pan tych drabów?<br />

- Niestety tak - odparł doktor, który teraz poczuł się bardzo<br />

266 nieswojo. - Jeśli się nie mylę, to bw Antonio Perillo, ktbry do mnie strzełał, a także kapitan<br />

Pellejo, który zaskoczył nas przy żółwiu olbrzymie.<br />

- A także ten osiłek, którego zwą gambusino! Panie doktorze, niech pan spojrzy dalej! Zebrało się<br />

tam co najmniej ośmiuset uzbro-jonych ludzi. A wie pan, kim oni są? Tb Abiponi!<br />

- Czy nie możemy stąd uciec?<br />

- A dokąd? Tam do tych drani czy też do wody? ‘Pam złapią nas czerwonoskórzy, a tu pożrą<br />

krokodyle.<br />

- Więc pozostafimy tutaj za krzakami. Może nas nie znajdą. A kiedy będzie ciemno, uciekniemy.<br />

- Też ma pan pomysły! Schwytają nas, zanim upłynie pięć minut.<br />

-To byłoby chyba niebezpieczne, prawda?<br />

- W każdym razie niezbyt przyjemne.<br />

- Co powiemy, kiedy nas zapytają, co tu robimy?<br />

- Dobrze, że wpadł pan na to pytanie. Nic pan nie odpowie. Ja będę gadał. W każdym razie nie<br />

powinni wiedzieć, że jest tu brat Jaguar, i że Camba wiedzą o zamierzonym napadzie.<br />

Przyjechaliśmy tu całkiem sami. I pozostaniemy przy tym, nawet gdyby nas mieli wbić na pal,<br />

następnie powiesić, potem otruć, a na koniec zamordować. Uwaga! Toraz wpadli na nasz ślad.<br />

Niech to diabli!<br />

Szukający odróżnili wreszcie stare ślady od świeżych. Zbliżyli się i<br />

szybko weszli za krzaki. Gambusino szedł przodem. Kiedy ujrzał obu<br />

mężczyzn, zawołał zaskoczony: ,<br />

-Ay maravilla -co za cud! Kogbż to widzimy? Nasi drodzy starzy znajomi! Witamy, seniores! Co tu<br />

porabiacie? Czyżbyście znów znaleźli żótwia olbrzyma? Macie tu do czynienia z naprawdę<br />

starymi gnatami. Wkrótce wasze będą też wyglądały tak jak te tutaj! - Wybuchnął szyderczym<br />

śmiechem, inni mu zawtórowali. Schwytali obu i powlekli do koni, gdzie grunt był twardy i<br />

suchy, a więc pewniej-szy i bezpieczniejszy niż tam nad wodą. Okrążono ich, po czym<br />

przeszukano im torby. Odebrano im po raz drugi wszystko to, co 267 zawierały.<br />

Gambusino stanął przed nimi, szeroko rozstawiwszy nogi i zapytał doktora Morgensterna<br />

szyderczym tonem.<br />

- No, drogi przyjacielu, co się dzieje z bratem Jaguarem?<br />

- On jest na waszym tropie - odparł Fritz szybko, aby dalsze pytania kierowano do niego.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!