31.03.2023 Views

HMP 67

New Issue (No. 67) of Heavy Metal Pages online magazine. 73 interviews and more than 200 reviews. 208 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Heavy Load, Hexx, Jag Panzer, Manilla Road, Jack Starr’s Burning Starr, Holy Terror, Raven, Rock Goddess, Sparta, Vardis, Dirkschneider, Cerebus, Stallion, Portrait, Lonewolf, RAM, Sorcerer, Heretic, Savage Master, Resistance, Evil Invaders, Dead Lord, Impalers, Venom Inc., Voltax, Eruption, Testament, Attic, Argus, Nervosa, Pagan Altar, Blackfinger, Destructor, Cripper, Walpyrgus, Hellhaim, Chainsaw, Elvenking, Forsaken, Primal Fear, Scanner, Threshold, Pyramaze, Myopiaand many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 67) of Heavy Metal Pages online magazine. 73 interviews and more than 200 reviews. 208 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Heavy Load, Hexx, Jag Panzer, Manilla Road, Jack Starr’s Burning Starr, Holy Terror, Raven, Rock Goddess, Sparta, Vardis, Dirkschneider, Cerebus, Stallion, Portrait, Lonewolf, RAM, Sorcerer, Heretic, Savage Master, Resistance, Evil Invaders, Dead Lord, Impalers, Venom Inc., Voltax, Eruption, Testament, Attic, Argus, Nervosa, Pagan Altar, Blackfinger, Destructor, Cripper, Walpyrgus, Hellhaim, Chainsaw, Elvenking, Forsaken, Primal Fear, Scanner, Threshold, Pyramaze, Myopiaand many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

wencję jak w Europie.

Ostatnio graliście też w Ameryce Południowej,

która słynie z miłośników głównie speed

metalu. Zauważyłeś w tamtejszej publice coś,

czego brakuje w innych krajach?

Tak, ale tamtejsza publika jest tak samo świetna

jak europejska. Nie chcę mówić, że była lepsza,

bo świetna była też w Japonii czy w Australii.

Nie chcę mówić, że Ameryka Południowa

jest dużo lepsza od Japonii. Tak samo jak w

Kanadzie, w Quebeku, Montrealu czy Vancouver

były rzeczywiście świetne koncerty. To nie

tak, że w Sao Paulo był najlepszy koncert trasy.

Chile były fajne, Buenos Aires w Argentynie też,

miasto Meksyk... Nie jest tak, że Ameryka Południowa

jest dużo lepsza od innych, to nie prawda.

Wróćmy do Waszej płyty. Wszystko nagraliście

w Stuttgardzie? To pełny koncert?

Tak. Podjęliśmy taką decyzję, bo u nas technika

jest łatwiejsza. Moglibyśmy zrobić to w Tokio

lub Buenos Aires, ale byłoby to trudniejsze w

realizacji. Nie chodzi tylko o dźwięk. Kosztowałoby

to dużo więcej pieniędzy. Poza tym istnieje

oczywiście ryzyko, że kiedy grasz w Argentynie

albo Tokio i nagrywasz koncert, coś nie zadziała,

coś nie będzie porządku. Zawsze jest takie

ryzyko. Wtedy trudniej to naprawić. Dlatego

całe nagranie zrobiliśmy w Stuttgardzie i wszystko

mieliśmy pod kontrolą.

Gracie kawałki główne z drugiej połowy kariery

Priamal Fear, co jest też słyszalne na koncertówce.

To forma podsumowania ostatnich

lat Waszej działalności czy po prostu już nie

macie ochoty grać starych utworów?

Nie chodzi o ochotę. To normalne, przecież

była to trasa po płycie "Rulebreaker", a ten album

właściwie odniósł największy sukces z

wszystkich naszych krążków. Płyta była nowa,

zagraliśmy z niej więc pięć kawałków. To oczywiste,

że kawałki były świeże, byłe dobre, sprawiały

nam frajdę. Kiedy jedziemy w trasę, daje

to dobry efekt dla naszej publiczności, że nie

dostają za każdym razem tego samego, ale piękne

nowe show z świeżymi kawałkami. Oczywiście

gramy też klasyczne kawałki dla Primal

Fear, takie jak choćby "Metal is Forever".

Zgadza się, to klasyk Primal Fear (śmiech).

Dlaczego jednak nie gracie "Constant Heart"?

To moim zdaniem najlepszy kawałek z nowej

płyty!

Wewnętrznie w zespole musimy być w pełni

Foto: Primal Fear

zgodni co do tego, co chcemy zagrać i jakie

utwory są odpowiednie. Moglibyśmy grać osiem

kawałków ale musimy mieć takie samo zdanie,

dojść do kompromisu. Moglibyśmy zagrać cztery

czy pięć mocnych kawałków z tej płyty, ale

musieliśmy podjąć jakąś decyzję.

Szkoda, bardzo lubię ten kawałek.

(Śmiech)

Ostatnimi laty znów gracie bardzo klasycznie,

mocno, nieco w stylu pierwszych płyt. Jest to

w pewnym stopniu coś nowego, bo był moment,

że nieco eksperymentowaliście.

Tak, chcieliśmy tak uczynić, bo każdy zespół

ma swoje specyficzne brzmienie. Kiedy przychodzisz

do sali prób, Primal Fear brzmi jak

Primal Fear. Zawsze najlepiej jest, jeśli masz

producenta, który sprawia żeby zespół w studio

brzmiał tak, jak gra w sali prób czy na scenie.

To jest wielkie wyzwanie, żeby zespół także na

żywo dobrze brzmiał. Mieliśmy przed dziesięciu

laty taką fazę, że próbowaliśmy różnych rzeczy.

Każdy zespół, który długo istnieje musi czasem

próbować czegoś nowego, nie robić wciąż tego

samego. Inaczej jest nudno - dla fanów, dla muzyków,

dla wszystkich. Próbowaliśmy więc, a

ostatnie dwie płyty, czy może nawet trzy płyty

są powrotem do naszych początków, ale z nowoczesnym

brzmieniem połączonym z tym, na

czym wyrósł Primal Fear.

Poza płytą Jorna i Primal Fear, wydałeś teraz

nowy krążek Sinnera. Podejrzewam, że ta

grupa ma dla Ciebie specjalne, osobiste znaczenie.

Widać, że masz pełne ręce roboty, mimo

to, od lat 80. roku regularnie wydajesz

płyty Sinnera.

O tak, pierwsza płyta Sinnera wyszła oficjalnie

w październiku 1982 roku i od tego czasu ten

zespół istnieje z mniejszym lub większym nakładem.

Zeszłego roku byliśmy w trasie. To jest

właśnie to co muzycznie chcę robić. Nic dziwnego,

że chciałem napisać nową płytę Sinner.

Jestem z niej bardzo zadowolony, dobrze ją

ukształtowałem, mam frajdę zarówno z niej samej,

jak i z koncertów. Skompletowałem dobry

zespół i nagrałem płytę Sinner. W efekcie wydaje

mi się świetną płytą, po prostu jestem totalnie

"happy" z płyty Sinner. Co więcej, na niemieckich

chartach jest ona na miejscu 50. Było

to najwyższe ulokowanie płyty, której Sinner

nigdy nie osiągnął. Rok 2017 to 34 czy 35 lat

istnienia zespołu (Sinner przez chwilę nieco się

plątał w liczeniu - przyp. red.), a teraz w Niemczech

zespół odnosi największy sukces. To

oczywiście pięknie, kiedy tworzy się płytę i nie

ma się taki super wielkich oczekiwań. Sinner to

raczej dla mnie coś, co sprawia mi przyjemność.

Nie ma żadnej presji, że musi on przynieść korzyści

finansowe. Tym bardziej jest to więc piękne,

że mimo braku presji płyta i tak odnosi sukces.

Zagraliśmy też 10 koncertów z Sinner i

wszystkie sprawiły mi wielką frajdę. To był fajny

czas. Zagramy też w grudniu w Niemczech

dwa festiwale, Knock Out Festival i H.E.A.T.

Myślę więc wciąż o nowych krążkach Sinner,

bo sprawiają mi wielką radość.

Myślałam właśnie o tej frajdzie. Płyta jest

prosta, zawiera też proste teksty. Musi być

dla Ciebie formą odpoczynku…

Odpoczynek nie brzmi dobrze (śmiech). Dla

mnie to jest jak urlop, poza tym tworzymy fajną

ekipę, która świetnie funkcjonuje, sprawia prawdziwą

frajdę. To słychać w muzyce, słychać że

ludzie którzy muzykę tworzą, mają z tego dużą

przyjemność.

Katarzyna "Strati" Mikosz

Foto: Primal Fear

PRIMAL FEAR 131

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!