HMP 67
New Issue (No. 67) of Heavy Metal Pages online magazine. 73 interviews and more than 200 reviews. 208 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Heavy Load, Hexx, Jag Panzer, Manilla Road, Jack Starr’s Burning Starr, Holy Terror, Raven, Rock Goddess, Sparta, Vardis, Dirkschneider, Cerebus, Stallion, Portrait, Lonewolf, RAM, Sorcerer, Heretic, Savage Master, Resistance, Evil Invaders, Dead Lord, Impalers, Venom Inc., Voltax, Eruption, Testament, Attic, Argus, Nervosa, Pagan Altar, Blackfinger, Destructor, Cripper, Walpyrgus, Hellhaim, Chainsaw, Elvenking, Forsaken, Primal Fear, Scanner, Threshold, Pyramaze, Myopiaand many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 67) of Heavy Metal Pages online magazine. 73 interviews and more than 200 reviews. 208 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Heavy Load, Hexx, Jag Panzer, Manilla Road, Jack Starr’s Burning Starr, Holy Terror, Raven, Rock Goddess, Sparta, Vardis, Dirkschneider, Cerebus, Stallion, Portrait, Lonewolf, RAM, Sorcerer, Heretic, Savage Master, Resistance, Evil Invaders, Dead Lord, Impalers, Venom Inc., Voltax, Eruption, Testament, Attic, Argus, Nervosa, Pagan Altar, Blackfinger, Destructor, Cripper, Walpyrgus, Hellhaim, Chainsaw, Elvenking, Forsaken, Primal Fear, Scanner, Threshold, Pyramaze, Myopiaand many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
stować, skoro prawdopodobnie jedno z najbardziej
promujących wydarzeń, czyli koncert, nie
dojdzie być może do skutku. Taki wydawca
zatrudni agencję promocyjną, ta załatwi różne
miejsca do pokazania się, a my z powodów
rodzinno-logistyczno-życiowo-pracowniczych
powiemy, że nie dajemy rady, i kicha dla wszystkich,
ale jak już też wspomniałem, na to trzeba
mieć czas, a u nas tego akurat jak na lekarstwo
z różnych przyczyn.
Czyli jest wam dobrze w tej niszy i zmienianie
czegokolwiek na siłę nie wchodzi w grę, tym
bardziej, że sami jesteście w stanie zadbać o
wszystko, począwszy od muzyki, a na szacie
graficznej płyty skończywszy - jak doszło do
tego, że na "Transmyopic Interconnection" wykorzystaliście
prace Anety Barglik?
W tej niszy wcale nie jest nam tak dobrze, nie
jesteśmy tu do końca z własnego wyboru i bardzo
chcielibyśmy wystawić głowę ponad powierzchnię,
pod warunkiem, że byłoby to na naszych
wytycznych, a nie nakazanych uproszczonych
schematach. A będąc tutaj, to tak, musimy
o wszystko zadbać do samego końca, jeśli chcemy,
żeby ktoś jeszcze to zobaczył i posłuchał.
Co do Anety, to Robert "Flakon" Kocoń zadzwonił
do mnie, że jest taka osoba, jakaś dalsza
rodzina, ma fajne prace i można by je obejrzeć,
bo niektóre mogłyby pasować do naszego
klimatu. Jeśli by nam się spodobały, to Flakon
zaczął by negocjować warunki ich udostępnienia.
Przejrzeliśmy stronę Anety i faktycznie
okazało się, że wiele prac by nam odpowiadało.
Ustaliliśmy wspólną listę i basista negocjował.
Aneta staje się coraz bardziej znana i popularna,
więc kompletnie nie wiedzieliśmy na co się
nastawić, czego się spodziewać. Aneta okazała
się jednak być fajną, ciekawą osobą zaintrygowaną
połączeniem jej prac z naszą muzyką i na
szczęście kwota okazała się do przyjęcia i
stwierdziliśmy, że stać nas na zestaw zdjęć kadrujących
kilka z jej obrazów. Tak więc prawdziwa
sztuka trafiła na naszą okładkę i wkładkę.
Podkreślmy, że są to tradycyjne, olejne obrazy,
żadne komputerowe grafiki - można więc i w
tych cyfrowych czasach nawiązać do przeszłości
również w aspekcie oprawy graficznej płyty?
Jak się chce, to się da! Ja osobiście od zawsze
Foto: Myopia
chciałem mieć na płytach ręcznie robione szkice,
rysunki, obrazy, i częściowo to się udawało,
lepiej lub gorzej. Na demie "The Ultra Control"
jest szkic zrobiony ołówkiem, wewnątrz i częściowo
na okładce "Subconsciously Unconscious"
też są ręcznie robione szkice, na "Simultaneous
Simulations" gitarzysta Robert
Słonka całą grafikę narysował ołówkiem, i tylko
przy dwójce, "Enter Insectmasterplan" nie
poszło tak, jak sobie wymarzyłem. Nasz ówczesny
gitarzysta Kamil Smala, zrobił zestaw
ogromnych rysunków na swoją pracę dyplomową,
na jego wystawie-prezentacji zagraliśmy
koncert, a wszystko było okraszone prologiem z
etiudy filmowej, również pracy dyplomowej jego
koleżanki. Po prostu idealne wydarzenie
artystyczne! Prace Kamila były niesamowicie
precyzyjne, mozolnie wykonane, robił je żelowymi
cienkopisami, więc były unikatowe, bo z
biegiem lat bledną, więc trzeba było robić zdjęcia,
kadrować fragmenty, kolorować w programie
graficznym. W ostatniej chwili przed wydaniem
płyty (jak to prawdziwy artysta) Kamil
zmienił zdanie i powiedział, że zrobi to nieco
inaczej. Jak wyszło, widać na wkładce. Na
szczęście kilka zdjęć tych prac mi ocalało i możecie
je u nas na stronie w galerii zobaczyć pod
tytułem tejże płyty. Tak więc, podsumowując
ten punkt, można grać postmodernistyczny metal
science-fiction niekoniecznie ubarwiony grafikami
komputerowymi.
"Transmyopic Interconnection" jest w pewnym
sensie wydawnictwem dla Myopia
przełomowym, bo to pierwsza wasza płyta
nagrana bez udziału Szymona Czecha - jego
przedwczesna śmierć musiała być dla was
ogromnym ciosem i to właśnie jemu dedykujecie
to wydawnictwo?
Nikt takiego scenariusza by nie wymyślił i nie
napisał. Mieliśmy plany na kolejne spotkanie,
kolejne nagranie, nie na Warmii, tylko u nas, w
górach. Szymon cieszył się z tego, mówił, że
technologia tak postępuje, że zabierze walizkę i
to wystarczy za cały sprzęt, że to będzie coś innego,
przyjedzie, wypocznie trochę przy okazji.
Walczył dzielnie, nie powiedziałbyś, że był chory.
Tamtego roku, kiedy odszedł, dzwonił do
mnie w maju, byłem na Węgrzech, a on przez
telefon cieszył się jak dziecko, że są pierwsze
recenzje "Simultaneous Simulations" i są zarąbiste.
Potem rozmawialiśmy jeszcze w czerwcu
o kolejnych recenzjach i wiadomych planach…
Zawiesiliśmy się potem jako zespół w
próżni, nie pamiętam na jak długo, ale na dość
długo, bo najnowsza nasza płyta ukazała się po
dopiero pięciu latach.
Nigdy nie przesadzaliście z długością swych
płyt, ale najnowsza jest wśród nich zdecydowanie
najkrótsza, bo trwa niespełna pół
godziny - uznaliście, że nie ma co przesadzać i
tak intensywny, trudny w odbiorze materiał
nie powinien być godzinnym kolosem?
Naszą najdłuższą produkcją była pierwsza płyta
i trwała aż około 42 minuty, a potem już było
zawsze nieco krócej. Trzymamy się póki co jednego
schematu, czyli 8 utworów i do tego
ewentualnie prolog/epilog czy intro/outro i
wydaje nam się, że to jest taki rozmiar właściwy,
do tego nie planujemy, że kolejny utwór ma
mieć pięć minut, to wychodzi samo z siebie,
grasz i w pewnym momencie stwierdzasz, że to
już jest to, że wystarczy, i robisz to bez spoglądania
na zegarek. Mnie osobiście, zanim jeszcze
cokolwiek w życiu nagraliśmy, w tym sensie
zainspirował Atheist, ich płyty oscylowały w
okolicy 30 minut, a działo się tyle, że mózg tego
nie ogarniał. Bardzo mi się to podobało i ciągle
podoba, są w tej formie absolutnie niedoścignieni.
Mając wspaniałe wzorce, my też wychodzimy
z założenia, że powinno dziać się dużo i
gęsto na stosunkowo niewielkiej przestrzeni, i
lepiej pozostawić raczej niedosyt, niż znużyć
kogoś godzinnym, na siłę przeciągniętym materiałem,
i powiem ci, że tendencja u mnie jest
taka, że wciąż szukam jeszcze krótszej formy,
mam już jeden kolejny utwór na bębnach, który
jest już zamknięty, i trwa jakieś dwie i pół minuty.
Swoją drogą to niby tylko 29 minut muzyki, ale
jakby trochę pokombinować, to z tych riffów i
patentów spokojnie można by stworzyć materiał
na dwie, albo i nawet trzy płyty - czyżbyście
w ten sposób rekompensowali tym najbardziej
wnikliwym słuchaczom ten niezbyt długi
czas trwania krążka?
Wielokrotnie już takie coś słyszeliśmy, i faktycznie
tak jest. Świadczy o tym fakt, że czasami
krótki, 30 sekundowy fragment możemy składać
tygodniami, albo, jakkolwiek to nie zabrzmi,
miesiącami. Powiedział mi to również kiedyś
Jarek Tatarek z Astharoth, w który to zespół
zapatrzony byłem bezgranicznie, i gdyby
powiedział mi to za czasów ich świetności, to
zawał murowany, a tak sprawił nam miły komplement,
mówiąc właśnie, że z jednej płyty można
by wykrzesać trzy, ale on sam był już w trakcie
średniej jakości muzykowania. Ja sam
uwielbiam bardzo intensywne płyty, słuchasz
po wielokroć, i zawsze jest coś nowego, prawie
zawsze coś zaskakuje. My nie wydajemy płyt
zbyt często, więc intensywność każdej z nich
może zainteresowanym faktycznie umilać czas
oczekiwania na następny krążek. Jest więc to
produkt wielokrotnego użytku i wierzę, że będziemy
w stanie dalej takie produkty, z długą
datą przydatności produkować i że nie będą
potrzebne żadne konserwanty, żeby produkt się
obronił.
Wojciech Chamryk
154
MYOPIA