31.03.2023 Views

HMP 67

New Issue (No. 67) of Heavy Metal Pages online magazine. 73 interviews and more than 200 reviews. 208 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Heavy Load, Hexx, Jag Panzer, Manilla Road, Jack Starr’s Burning Starr, Holy Terror, Raven, Rock Goddess, Sparta, Vardis, Dirkschneider, Cerebus, Stallion, Portrait, Lonewolf, RAM, Sorcerer, Heretic, Savage Master, Resistance, Evil Invaders, Dead Lord, Impalers, Venom Inc., Voltax, Eruption, Testament, Attic, Argus, Nervosa, Pagan Altar, Blackfinger, Destructor, Cripper, Walpyrgus, Hellhaim, Chainsaw, Elvenking, Forsaken, Primal Fear, Scanner, Threshold, Pyramaze, Myopiaand many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 67) of Heavy Metal Pages online magazine. 73 interviews and more than 200 reviews. 208 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Heavy Load, Hexx, Jag Panzer, Manilla Road, Jack Starr’s Burning Starr, Holy Terror, Raven, Rock Goddess, Sparta, Vardis, Dirkschneider, Cerebus, Stallion, Portrait, Lonewolf, RAM, Sorcerer, Heretic, Savage Master, Resistance, Evil Invaders, Dead Lord, Impalers, Venom Inc., Voltax, Eruption, Testament, Attic, Argus, Nervosa, Pagan Altar, Blackfinger, Destructor, Cripper, Walpyrgus, Hellhaim, Chainsaw, Elvenking, Forsaken, Primal Fear, Scanner, Threshold, Pyramaze, Myopiaand many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

stać, bo czekając w kolejce na nasze wejście,

zdążyliśmy się z zespołem zbombardować browarami.

Wspomniałeś o swoim wizerunku scenicznym.

Jakie są Twoje źródła inspiracji w tej materii?

Artur Rosiński: Bardzo lubię wampiryczne klimaty.

Mocno czerpię też z kultury japońskiej:

anime i mangi oraz gier komputerowych, takich

jak na przykład "Castlevania: Symphony of the

Night". Chcieliśmy mieć jako Lux Perpetua

swego rodzaju ubrania odświętne, których nie

założymy sobie ot tak na jakiś koncert. Na Zachodzie

jest zresztą takie porzekadło, że jeżeli

zespół nie ma swojej stylówy, to nie może być

profesjonalny. Na drugą płytę planujemy jednak

pewne wizerunkowe korekty.

Mógłbyś opowiedzieć nam coś więcej na temat

tej fascynacji anime?

Artur Rosiński: Zanim zacząłem poważnie bawić

się w muzykę, byłem strasznie zakręcony na

punkcie kultury japońskiej. Swego czasu mieliśmy

nawet w moim rodzinnym Żyrardowie fanklub

ludzi zakręconych na punkcie fantastyki,

w którym prowadziłem kącik anime. Anime ma

tę wyższość nad normalnymi filmami, że twórcy

mogą narysować sobie wszystko, co tylko sobie

wymyślą. Poza tym w Japonii ludzie mają

inną emocjonalność. Do tej pory seriale anime i

bajki potrafią mnie dużo bardziej poruszyć niż

filmy z aktorami - bardzo często płaczę na anime

(śmiech).

Ostatnio mieliście okazję zagrać na festiwalu

powermetalowym Zgierz City of Power. Jak

oceniacie to polskie przedsięwzięcie pod względem

organizacji i atmosfery?

Mateusz Uściłowski: Pod względem organizacji

jest to fajna inicjatywa i dobrze, że się rozwija.

Słyszeliśmy tylko głosy od tamtejszych mieszkańców,

że festiwal był trochę mało rozpromowany.

Było jednak całkiem nieźle, oglądało

nas ok. 400 osób. Publiczność bardzo fajnie nas

przyjęła. Sam konferansjer powiedział nam, że

weszliśmy na scenę metalową razem z drzwiami

- miło słyszeć od obcej osoby takie słowa.

Artur Rosiński: Młody ujął bardzo ważną

myśl. W Zgierzu był nasz znajomy Crusader,

który nagrywa każdy koncert, cokolwiek by nie

grało. Powiedział mi, że wiedział, że damy najlepszy

show wieczoru i się nie rozczarował. To

nam daje pozytywnego kopa i utwierdza nas w

przekonaniu, że obraliśmy dobry kierunek. Cały

czas chcielibyśmy jednak więcej, lepiej, mocniej…

Mateusz Uściłowski: Jednym słowem: Jesteśmy

pazerni!

Skoro mowa o koncertach: Macie już na swoim

koncie jakieś szalone przygody z fanami?

Jak ludzie na was reagują?

Artur Rosiński: Ja miałem straszny szał z fankami

na Instagramie. Dziewczyna ze Stanów po

prostu mnie stalkowała. Blokowałem ją, ale

tworzyła nowe konta i atakowała mnie, moją

siostrę i znajomych. Dostaję też bardzo dużo

rozbieranych zdjęć, czasami nawet filmów. Patrzę,

a tu kobieta siedzi w wannie i coś tam ze

sobą robi. I niestety nie są to takie panie, jakich

bym sobie życzył (śmiech). Bardzo fajne są za

to interakcje bezpośrednio po koncertach. Ludzie

bardzo często robią sobie z nami zdjęcia,

chcą naszych podpisów, a niektóre nastolatki po

prostu podchodzą się przytulić. Na nasze koncerty

przychodzą też rodziny z dziećmi. Nie

spodziewaliśmy się tego, ponieważ power metal

nie jest zbyt popularny w Polsce.

Faktycznie w Polsce nie mamy wielu zespołów

powermetalowych, które odnoszą sukcesy.

Łatwo było wam "wyjść z garażu" i trafić na festiwale?

Paweł Zasadzki: Tak naprawdę cały czas pracujemy

nad tym, żeby zaistnieć w tym muzycznym

światku. Teraz szukamy menedżera, żeby

wsparł nas w dziedzinie organizacji, bo sami

lepiej piszemy kawałki, aniżeli je sprzedajemy.

Mieliśmy to szczęście, że wydaliśmy pierwszą

płytę w Underground Symphony, w którym

zaczynał Sabaton. Na pewno jednak z takim

gatunkiem trudno się w Polsce wybić, bo w kulturze

metalowej spotyka się on z pewnym

uprzedzeniem.

Artur Rosiński: Całe życie muzyka, której słuchałem,

była zdecydowanie za delikatna dla

moich kolegów metalowców. Mi to jednak odpowiadało,

bo jestem bardziej zwolennikiem

śpiewu niż growlu. Muzyka, którą gramy, dobrze

się klei, zarówno z cięższymi kapelami, jak

i na przykład z folkowymi. Nie jest to ortodoksyjny

power metal, można też sobie razem z

nami poskandować i poskakać. Kiedy ludzie

przychodzą na nasz koncert, nie ma możliwości,

żeby się dobrze nie bawili. Uważam, że będziemy

"łatwi do sprzedania", tylko potrzebujemy

osoby z pasją, która uwierzy w ten zespół

tak jak my w niego wierzymy.

Meg, jesteś jedyną kobietą w zespole Lux

Perpetua, od w 2014 r. grasz w kapeli na keyboardzie.

Łatwo odnaleźć się dziewczynie w

gronie grających ostrą muzę samców?

Magdalena Tararuj: Sama musiałam stać się

samcem, podobno mam największe jaja w zespole!

(śmiech) Dobrze się tu odnajduję, generalnie

mam mało koleżanek, więc pasuje mi męskie

towarzystwo. Dziewczyny nie lubią power

metalu, więc nikt mnie nie chciał…

Artur Rosiński: ...i się doczepiła do nas, a my

ją nauczyliśmy głośno bekać - to uważam za nasze

największe osiągnięcie! (śmiech)

Jesteś również odpowiedzialna za piękne grafiki

na okładkach waszej EP-ki i debiutanckiego

albumu. Jak wyglądał proces ich tworzenia?

Magdalena Tararuj: Pomysł na okładkę był

Pawełka. A co mnie inspirowało? Szczerze mówiąc,

jak tworzę rysunki w Photoshopie, najpierw

zawsze siadam i szukam w internecie czegoś,

na czym mogłabym się wzorować. Na przykład

jak byli krzyżowcy, to znalazłam kilka

obrazków i patrząc na nie, rysowałam. Najpierw

robiłam szkic całości, później nakładałam kolory

i składałam wszystko w całość. Inspiracji

twórczych szukałam na stronach typu Deviant

Art i na Youtubie.

Na waszym profilu na Facebooku

zamieszczacie wspólne zdjęcia, na

których widać, że naprawdę lubicie

spędzać razem czas. Często spotykacie

się poza studiem nagraniowym,

próbami i koncertami?

Mateusz Uściłowski: Ze mną i Kaplicem

to wygląda tak, że nasi bracia

chodzili razem do klasy, więc znamy

się od dzieciaka. Kiedy byłem w gimnazjum

i zacząłem grać na gitarze,

graliśmy razem z Kaplicem covery. Po

kilku latach nasze drogi ponownie się

zeszły, kiedy grałem w liceum w

thrashmetalowej kapeli i pewnego razu

występowaliśmy razem z Luxami. Bardzo

podobała mi się ich muzyka, więc

jak pół roku później mój zespół się rozpadł,

to do nich dołączyłem. Dokładnie

22 marca 2013r.

Paweł Zasadzki: Te konotacje w zespole

mamy różnorakie, ale generalnie nie

stworzysz kapeli z ludźmi, których nie lubisz.

Mateusz Uściłowski: Na swój sposób się lubimy

i to nawet bardzo! (śmiech)

Członkowie waszego zespołu mają słabość do

sportu - Meg od lat jeździ na nartach, Matt na

łyżwach i rowerze, Rosa woli siłownię i bieganie.

Czy ten sportowy duch przekłada się na

szaleństwo na scenie?

Mateusz Uściłowski: Na pewno sport bardzo

przydaje się Rosie, bo jako wokalista musi być

cały czas rozgrzany. Ja z kolei biegam przed

koncertami i codziennie staram się zrobić kilka

pompek, żeby mieć większą wydolność. Zgierz

był właśnie fajnym koncertem, bo mogliśmy się

wybiegać i temperatura też była do tego całkiem

sprzyjająca. Staramy się dużo ruszać na scenie,

aby dać ludziom to, co chcą zobaczyć.

Wasz grafik stopniowo wypełnia się coraz

większą ilością koncertów, coraz więcej osób

śledzi was w mediach społecznościowych. Jakie

są wasze plany na przyszłość i czy planujecie

szerzej otworzyć się na rynek zagraniczny?

Paweł Zasadzki: Takie dalekosiężne plany też

mieliśmy, ale na razie skupiamy się na polskim

odbiorcy. Od 1 stycznia 2018r. planujemy zorganizować

większą trasę po Polsce, ale będziemy

też próbowali sięgać do zagranicznych znajomości.

Artur Rosiński: Ja na przykład przez swoje media

społecznościowe dostaję często pytania kiedy

zagramy w Szwecji, Australii, Stanach Zjednoczonych,

Japonii… My jesteśmy chętni, tylko

pozostaje kwestia organizacji i kosztów podróży.

Niestety zespoły na naszym poziomie

bardzo często nie zarabiają na swoich koncertach,

a wręcz odwrotnie: trzeba jeszcze dołożyć.

Na razie traktujemy muzykę tylko jako hobby,

chociaż każdy by sobie życzył, żeby kiedyś to

się zmieniło.

Paweł Zasadzki: A jeśli chodzi o inne muzyczne

plany, to jesteśmy w trakcie pisania nowego

materiału. Planowo 10 kawałków, jednak kolejna

płyta nie będzie stricte powermetalowa,

nawet pod względem tekstów - będziemy sięgać

aż do lat 80. W niedługim czasie chcemy nagrać

demówkę, pierwsze trzy kawałki jako materiał

promocyjny.

Artur Rosiński: Z tego co wiem, interesowało

się nami AFM Records, tylko niestety uznali

nas za kapelę, która za mało koncertuje. Obecnie

kiedy idziesz do większej wytwórni, to

chcą, żebyś przyszedł jako gotowy produkt. Staramy

się zatem takim gotowym produktem zostać.

Marek Teler

LUX PERPETUA 143

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!