31.03.2023 Views

HMP 67

New Issue (No. 67) of Heavy Metal Pages online magazine. 73 interviews and more than 200 reviews. 208 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Heavy Load, Hexx, Jag Panzer, Manilla Road, Jack Starr’s Burning Starr, Holy Terror, Raven, Rock Goddess, Sparta, Vardis, Dirkschneider, Cerebus, Stallion, Portrait, Lonewolf, RAM, Sorcerer, Heretic, Savage Master, Resistance, Evil Invaders, Dead Lord, Impalers, Venom Inc., Voltax, Eruption, Testament, Attic, Argus, Nervosa, Pagan Altar, Blackfinger, Destructor, Cripper, Walpyrgus, Hellhaim, Chainsaw, Elvenking, Forsaken, Primal Fear, Scanner, Threshold, Pyramaze, Myopiaand many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 67) of Heavy Metal Pages online magazine. 73 interviews and more than 200 reviews. 208 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Heavy Load, Hexx, Jag Panzer, Manilla Road, Jack Starr’s Burning Starr, Holy Terror, Raven, Rock Goddess, Sparta, Vardis, Dirkschneider, Cerebus, Stallion, Portrait, Lonewolf, RAM, Sorcerer, Heretic, Savage Master, Resistance, Evil Invaders, Dead Lord, Impalers, Venom Inc., Voltax, Eruption, Testament, Attic, Argus, Nervosa, Pagan Altar, Blackfinger, Destructor, Cripper, Walpyrgus, Hellhaim, Chainsaw, Elvenking, Forsaken, Primal Fear, Scanner, Threshold, Pyramaze, Myopiaand many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

sposób dużo bardziej dosadny. Riffy straciły

rock'n'rollowy posmak i ulotnił się nastrój lat

70. Jest mocniej, poważniej i bardziej hymnicznie.

Już otwieracz "You've Got the Power"

pokazuje nowe oblicze Heavy Load. Cięte

gitary, dużo lepsze wokale i większa moc muzyki.

Właściwie nie sposób się do czegokolwiek

przyczepić w przypadku tego wydawnictwa.

Lepsza jest nawet produkcja - uwagę przykuwa

szczególnie pełniejsze brzmienie gitar. To po

prostu Heavy Load jaki znamy z następnych

dwóch albumów. To heavy metal najczystszej

próby - mocarny, chwytliwy i pełen tego trudnego

do uchwycenia metalowego ducha. Trudno

wysnuć tu jakieś porównanie do innych zespołów

ale nadal czuć Black Sabbath oraz

sporo Judas Priest. Nowi członkowie zespołu -

Eddy Malm oraz Torbjörn Ragnesjö - sprawdzają

się w swoich rolach wręcz wyśmienicie.

Szczególnie dobrym nowym rekrutem okazał

się Malm - jego pojedynki gitarowe z Ragnem

to świetny dodatek do każdego z kawałków.

Jeśli miałbym wyróżnić jakiś kawałek (choć

wszystkie są znakomite) to będzie to zamykający

płytę "Heathens from the North". W tych

czterech minutach jest wszystko co powinno

cechować metalowy hymn. Nie omijajcie tego

wydawnictwa tylko dlatego, że to EP-ka.

Jakościowo to absolutny top gatunku i spokojnie

można ją postawić obok największych

klasyków. Takich jak następny album…

Heavy Load - Death or Glory

1982 Thunderload

I w końcu tu dotarliśmy. Trochę nam to zabrało

- jeden pełen album oraz EP-ka - ale warto było

czekać. Bo to co dostajemy na drugim LP

Heavy Load to muzyka najwyższej jakości.

Właściwie można powiedzieć, że jeśli chodzi o

heavy metal to jest to jeden z klasyków i rzecz,

którą spokojnie można postawić obok najlepszych

płyt Iron Maiden, Priest czy Accept.

Nie wierzycie? Wystarczy posłuchać tego, co na

krążku i od razu przenosimy się do krainy riffem

i stalą płynącej. I choć już na "Metal

Conquest" muzycznym motywem przewodnim

był, z całą pewnością, heavy metal to gdzieś tam

majaczył posmak lat 70. i hard rocka. Cóż -

tutaj te majaki odchodzą w siną dal. Kiedyś w

dyskusji opisałem tę płytę jako "heavy metal o

heavy metalu, dla fanów heavy metalu". Może i

lekkie masło maślane ale doskonale opisuje to

co się tu dzieje. Heavy Load nie kombinuje, nie

tworzy specjalnie skomplikowanych konstrukcji,

numerów z wieloma motywami czy toną

riffów. Nie - tutaj jest prosto, konkretnie i skutecznie.

Jako przykład weźmy otwieracz -

"Heavy Metal Angels (In Metal and Leather)".

Riff prosty jako konstrukcja cepa ale wszystko

w tym numerze gra doskonale i jest na swoim

miejscu. W efekcie mamy wręcz wzorcowy

heavy metalowy hymn. I tak przez całą płytę.

Nieważne czy mówimy o rozpędzonym "Might

For Right" czy wolniejszym "The Guitar is My

Sword". Każdy numer to klasyk. Jeśli mógłbym

to przyczepiłbym się do czegoś ale nie bardzo

jest do czego. Może produkcja mogłaby być

bardziej mięsista ale to naprawdę nieistotny

szczegół. Warto za to zwrócić uwagę na linie

wokalne - to one często wręcz napędzają utwory

i nadają im nieprzyzwoitej wręcz przebojowości.

Jednocześnie wszyscy muzycy wchodzą na

jeszcze wyższy poziom niż na EP-ce. Cóż więcej

można powiedzieć - diament klasycznego heavy

metalu bez ani jednej ryski. Najlepsze, że

zespołowi uda się powtórzyć tą sztukę na

następnym (i ostatnim) albumie studyjnym…

Heavy Load - Stronger Than Evil

1983 Thunderload

Jeśli "Death or Glory" to był sierpowy, po

którym jeszcze jakoś stoimy na nogach w ringu,

to "Stronger Than Evil" to podbródkowy,

który definitywnie kończy sprawę. Właściwie

na tym mógłbym kwestię zakończyć i iść do

domu ale wypadałoby coś jeszcze napisać.

Warto spojrzeć na datę wydania albumu - w

1983 roku Heavy Load nie był już tak samotnym

zespołem. W Szwecji pojawił się wysyp

klasowych grup - Silver Mountain, Torch czy

Gotham City to tylko niektóre z nich, które

wydały w tym okresie naprawdę dobre krążki.

Nasi herosi z Heavy Load zaczęli po prostu

mieć poważną konkurencję. Jak z tego wybrnęli?

Obronną ręką. Niespecjalnie zmienili

styl w porównaniu do "Death Or Glory". Dalej

mamy do czynienia z riffowym lecz melodyjnym

heavy metalem według najlepszych,

sprawdzonych receptur. Na albumie jest jednak

jeden przepotężny cios, o którym muszę

wspomnieć - "Run With The Devil". Szybki, z

zabójczym riffem i ultra chwytliwym refrenem -

to najlepszy numer w karierze braci Wahlquist.

Jeden z kandydatów do roli "wzorcowy numer

heavy metalowy". Na drugim biegunie jest marszowy,

lekko sabbathowski "Roar Of The North"

- numer prawie tak samo dobry z rewelacyjną

narastającą partią gitarową w środku utworu.

Mamy też majestatyczny, podniosły "The King",

za który też należą się wysokie noty (świetna

praca basu!). Niestety, nie wszystko jest tak

udane jak na poprzedniku. Mamy na nim bowiem

powrót to hard rockowych klimatów w

numerach takich jak "Free" czy "Saturday

Night". To nie są złe kawałki - jako rockery sprawiają

się bardzo dobrze ale ma się wrażenie

lekkiego pęknięcia na metalowym monolicie.

Całościowo jednak to nadal znakomity album.

Każdej kapeli życzyłbym takich "potknięć" jak

ten krążek!

Michał Zdancewicz

HEAVY LOAD 9

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!