31.03.2023 Views

HMP 67

New Issue (No. 67) of Heavy Metal Pages online magazine. 73 interviews and more than 200 reviews. 208 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Heavy Load, Hexx, Jag Panzer, Manilla Road, Jack Starr’s Burning Starr, Holy Terror, Raven, Rock Goddess, Sparta, Vardis, Dirkschneider, Cerebus, Stallion, Portrait, Lonewolf, RAM, Sorcerer, Heretic, Savage Master, Resistance, Evil Invaders, Dead Lord, Impalers, Venom Inc., Voltax, Eruption, Testament, Attic, Argus, Nervosa, Pagan Altar, Blackfinger, Destructor, Cripper, Walpyrgus, Hellhaim, Chainsaw, Elvenking, Forsaken, Primal Fear, Scanner, Threshold, Pyramaze, Myopiaand many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 67) of Heavy Metal Pages online magazine. 73 interviews and more than 200 reviews. 208 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Heavy Load, Hexx, Jag Panzer, Manilla Road, Jack Starr’s Burning Starr, Holy Terror, Raven, Rock Goddess, Sparta, Vardis, Dirkschneider, Cerebus, Stallion, Portrait, Lonewolf, RAM, Sorcerer, Heretic, Savage Master, Resistance, Evil Invaders, Dead Lord, Impalers, Venom Inc., Voltax, Eruption, Testament, Attic, Argus, Nervosa, Pagan Altar, Blackfinger, Destructor, Cripper, Walpyrgus, Hellhaim, Chainsaw, Elvenking, Forsaken, Primal Fear, Scanner, Threshold, Pyramaze, Myopiaand many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Epicki sen Marka Sheltona

Manilla Road nigdy nie cieszyli się jakąś wyjątkową popularnością, jednak

dla wielu fanów grupa Marka Sheltona to zespół kultowy. Podobnie jest nad

Wisłą, gdzie dzięki radiowej promocji w "Muzyce Młodych" i częstej obecności na

liście "Metal Top 20" Manilla stała się niezwykle ceniona - potwierdził to niedawny,

pierwszy w 40-letniej historii zespołu, koncert w Polsce. Zachwycony przyjęciem

Mark już zapowiada kolejne występy nad Wisłą, podczas których jego

zespół nie tylko przypomni swe największe klasyki, ale też będzie promować najnowszy,

bardzo udany, album "To Kill A King":

HMP: 18 płyta studyjna na jubileusz 40-lecia

zespołu - lepszego podsumowania nie można

sobie wyobrazić, tym bardziej, że "To Kill A

King" nie odstaje od waszych klasycznych

osiągnięć, potwierdzając, że wciąż jesteście w

formie?

Mark "Shark" Shelton: Myślę, że nadal jesteśmy

w dobrej formie. Gdybym poczuł, że nasza

muzyczna kreatywność osiągnęła już swój

szczyt, wycofałbym się. Tak długo jak będę

czuł, że mam coś fajnego do zaoferowania będę

i przystępujących do tworzenia materiału spod

znaku epickiego heavy. W ostatnich latach dużo

koncertowaliśmy i jestem pewien, że miało

to związek z wzrostem naszej popularności. Nie

sądzę, aby klasyczny metal kiedykolwiek przepadł.

To jest po prostu zbyt fajne, by miało zaniknąć.

Wydaje mi się jednak, że gdybyście nie przeszli

przez te wszystkie wzloty i upadki, to obecnie

Manilla Road nie byłaby takim zespołem

mnie nie zabija, to mnie wzmacnia. Kluczem do

sukcesu jest wytrwałość. Czasem przychodzą

myśli, że to wszystko być może nie ma sensu,

ale cieszę się, że nigdy się takim myślom nie

poddawałem. Musisz zachować wiarę w siebie i

w to czego próbujesz dokonać. Pozytywne myślenie

to mus w muzycznym biznesie, tak samo

jak wiara w życie.

Kiedy jest się klasykiem epickiego metalu i ma

się świadomość, że fani na całym świecie czekają

na waszą kolejną płytę, związaną dodatkowo

z tak zacnym jubileuszem, wpływa to

jakoś na proces twórczy i powstawanie kolejnych

utworów, czy też nie odczuwaliście żadnej,

dodatkowej presji i pracowaliście jak

zwykle?

To był bardzo ważny album dla Manilla Road.

Ale muszę powiedzieć, że każdy kolejny album

jest dla mnie tak samo ważny. Proces pisania

nie zmienił się i zawsze mocno pracujemy nad

nowymi materiałami, więc w dalszym ciągu był

to ten sam biznes. Jedna z postaw w obozie Manilla

Road to ciągłe eksperymenty, a my z każdym

nowym projektem staramy się osiągać coraz

to nowe wyżyny. Ta postawa tyczy się wszystkiego,

czy jest to pisanie, produkcja czy występ

na żywo. Chcemy być zawsze najlepsi jak

tylko możemy. Ale zawsze też znajdujemy sposób,

by ta ciężka praca była w takim samym stopniu

dobrą zabawą.

nadal pisać, grać i nagrywać moją muzykę.

XXI wiek wydaje się dla was szczególnie łaskawy:

nie dość, że kolejne płyty wydajecie

jeszcze bardziej regularnie niż kiedyś, to do

tego ukazują się kolejne kompilacje z archiwalnymi

utworami, zarejestrowane przed laty

koncerty - czyżby, paradoksalnie, wiodło wam

się teraz lepiej niż w latach 80., czasach największej

popularności tradycyjnego metalu?

Właściwie, to lepiej idzie nam teraz. Mieliśmy

to szczęście mieć armię fanów, która coraz bardziej

rozrasta się. W latach 80. nie byliśmy znaczącym

zespołem, ale z upływem czasu niektóre

nasze utwory i wydawnictwa stały się dla wielu

osób kultowe, a zwłaszcza dla muzyków pragnących

gorliwie naśladować styl Manilla Road

16 MANILLA ROAD

Foto: Manilla Road

jakim jest, a może nawet dawno przestałaby

istnieć?

Zgadzam się. Myślę, że zdobyliśmy pewien szacunek

dlatego, że kiedy przyszło co do czego,

nie poddaliśmy się i uparcie trwaliśmy. Ciężkie

chwilę trafiały się przez całą naszą karierę, lecz

kwestia "rezygnacji" wydaje się dla nas nie istnieć.

Moja życiowa filozofia zawsze była adaptacją,

improwizacją i pokonywaniem trudności:

to zdaje się być dla mnie dobrą zasadą, by

utrzymać zespół przy życiu.

Nie można więc dawać za wygraną, a przeciwności,

takie jak chociażby twoje wieloletnie

problemy z głosem, tylko hartują i dodają jeszcze

większej motywacji?

Lepiej bym tego nie ujął. Trafiłeś w sedno. Co

Zapowiadaliście, że płyta będzie z jednej strony

bardzo tradycyjna, utrzymana w waszym

stylu, ale z tego co słyszę postawiliście też na

znacznie mocniejsze granie i surowe brzmienie,

idealnie pasujące do tych utworów?

Nasz poprzedni album "The Blessed Curse"

był dosyć bogaty i zróżnicowany, zawierał też

sporo akustycznych rzeczy. Chciałem by "To

Kill A King" był w tej kwestii trochę bardziej

bezpośredni i tradycyjny. Jeśli chodzi o mocniejsze

granie, nasz nowy basista Phil Ross pomógł

nam w osiągnięciu bardziej agresywnego

dźwięku poprzez sekcję rytmiczną. To prawdziwy

talent i cieszymy się bardzo, że jest z nami.

Twoje solówki zawsze były czymś wyjątkowym,

ale odnoszę wrażenie, że z czasem stajesz

się w tej dziedzinie prawdziwym mistrzem,

bo są coraz dłuższe, bardziej efektowne

i porywające - jak nad nimi pracujesz?

Są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach,

gdy zaczynasz je nagrywać, czy też opierasz

się na improwizacji, rejestrujesz kilka podejść

i wybierane jest to najlepiej pasujące do

danego utworu?

Dzięki za komplement. Myślę, że gdy mój głos

zaczął słabnąć wraz z wiekiem, więc stało się dla

mnie bardzo ważne, aby nadal wyróżniać się

jako gitarzysta. Wciąż ćwiczę tak często jak mogę.

Czuję, że każde solo musi być jak najfajniejsze

by mogło pomóc w opowiedzeniu historii.

Zawsze, gdy siedzę w studio nad solówkami,

Bryan mówi do mnie "opowiedz historię".

Zawsze robię do każdej kilka różnych podejść,

nim ukażę całość. Jeśli mam w głowie pomysł na

solo, to zazwyczaj starannie go konstruuję.

Lecz, gdy nie jestem pewny, w jakim konkretnie

kierunku powinno ono zmierzać, staram się

improwizować tak długo, aż natknę się na to, o

co mi dokładnie chodziło. Czasem zdarza się, że

solo już za pierwszym podejściem okazuje się

magiczne i możemy cisnąć dalej, ale o wiele częściej

korzystam przy tworzeniu z najbardziej

podobających mi się motywów, które powstają

podczas jamowania, a potem zaczynam tworzyć

solo oparte na tych właśnie riffach.

Długie, rozbudowane kompozycje nie są w

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!