31.03.2023 Views

HMP 67

New Issue (No. 67) of Heavy Metal Pages online magazine. 73 interviews and more than 200 reviews. 208 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Heavy Load, Hexx, Jag Panzer, Manilla Road, Jack Starr’s Burning Starr, Holy Terror, Raven, Rock Goddess, Sparta, Vardis, Dirkschneider, Cerebus, Stallion, Portrait, Lonewolf, RAM, Sorcerer, Heretic, Savage Master, Resistance, Evil Invaders, Dead Lord, Impalers, Venom Inc., Voltax, Eruption, Testament, Attic, Argus, Nervosa, Pagan Altar, Blackfinger, Destructor, Cripper, Walpyrgus, Hellhaim, Chainsaw, Elvenking, Forsaken, Primal Fear, Scanner, Threshold, Pyramaze, Myopiaand many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 67) of Heavy Metal Pages online magazine. 73 interviews and more than 200 reviews. 208 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Heavy Load, Hexx, Jag Panzer, Manilla Road, Jack Starr’s Burning Starr, Holy Terror, Raven, Rock Goddess, Sparta, Vardis, Dirkschneider, Cerebus, Stallion, Portrait, Lonewolf, RAM, Sorcerer, Heretic, Savage Master, Resistance, Evil Invaders, Dead Lord, Impalers, Venom Inc., Voltax, Eruption, Testament, Attic, Argus, Nervosa, Pagan Altar, Blackfinger, Destructor, Cripper, Walpyrgus, Hellhaim, Chainsaw, Elvenking, Forsaken, Primal Fear, Scanner, Threshold, Pyramaze, Myopiaand many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Me Down" słyszymy z kolei świetną pracę

perkusisty (jak również genialny

refren), w "Heaven Touch Me" pełen

emocji wokal, w "Fallen King" zaś płynne

przejście między delikatnym początkiem

i ostrym gitarowym uderzeniem.

Na tym albumie nie ma złych utworów,

są tylko dobre albo bardzo dobre. Bardzo

dobre jest i zakończenie w postaci

piosenki "We All Die Young". Tworząc

reedycję krążka zawsze isnieje obawa,

że wyjdzie z tego mało strawny odgrzewany

kotlet - na szczęście Eden's Curse

uniknęli tego rodzaju sytuacji. Album

pełen jest gitarowych solówek i różnego

rodzaju muzycznych zwrotów akcji, a

całość przypomina nieco twórczość legendarnego

Iron Maiden. Nikola ma

kawał świetnego głosu, a cały zespół

naprawdę wysoko stawia poprzeczkę,

jeśli chodzi o melodic metal. Do najlepszych

utworów na płycie należą "Stronger

Than the Flame", "The Voice Inside",

"Fly Away", "What Are You Waiting

For" i "Don't Bring Me Down". Jeżeli jeszcze

nie zapoznaliście się z twórczością

Eden's Curse, to warto zacząć od tego

albumu. W końcu od niego zaczęła się

muzyczna przygoda zespołu, a w nowym

wydaniu brzmi jeszcze lepiej niż

oryginał. (5.5)

Marek Teler

Elvenking - Secrets of the Magick

Grimoire

2017 AFM

Włosi zaczynali jako folk metalowy zespół

z krwi i kości, prezentując odrobinę

mocniejszą wersję Skyclad. Wraz z

wydaniem "The Scythe" ruszyli w mniej

folkową podróż, zarówno pod kątem

kompozycji, aranżacji jak i tekstów. Dopiero

wraz z przedostatnią płytą o znaczącym

tytule, "The Pagan Manifesto"

wrócili konkretnie do korzeni. Kolejna

płyta zapowiadała się na kontynuację

"pogańskiego manifestu". Pojawiła się

magiczna okładka z postacią w rodzaju

celtyckiego Vertumnusa i ramką przywołującą

na myśl płytę "Wyrd", a zapowiedzi

krążka mówiły o "najbardziej

epickim dziele Włochów". Nic dziwnego,

że pierwszy odsłuch płyty wprawił

mnie w zdumienie. Nic z tych

rzeczy! Płyta naturalnie nie jest tak "nowoczesna"

jak "The Scythe" lub "Red

Silent Tides", ale na pewno nie jest kolejnym

krokiem naprzód po folkowym

"The Pagan Manifesto". Jest wręcz

krokiem w tył, ponieważ sama stylistyka

przywołuje raczej "Erę" niż pierwsze

krążki. Oczywiście są na "Secrets of the

Magick Grimoire" kawałki o folkowym

sznycie, są piękne folkowe motywy, są

nawet tu i ówdzie "oldskulowe" growle,

ale są też miękkie kawałki, których popowość

przejawia się głównie w liniach

wokalnych. Niewątpliwie jednak są na

tej płycie podniosłe fragmenty, które

wyjątkowo dobrze Elvenkingowi wychodzą

(aż szkoda, że nie sięga po nie

często!), tym razem efektownie wzmocnione

chórami. To one sprawiają, że

zapowiedzi wytwórni o epickości wydają

się sensowne. Utworem, który zawiera

wszystkie składniki dobrego, folkowo-epickiego

Elvenking jest "At the

Court of the Wild Hunt". Jest w nim

czarodziejska melodia na skrzypcach, są

growle niczym z pierwszych płyt, są

chóry i świetny, dynamiczny refren. Dodatkowym

elementem działającym na

korzyść tradycyjnego Elvenking są teksty,

w większości związane z magią i

wierzeniami, sam tytuł płyty (grimoire

to prawdziwe księgi czarów) ten temat

zresztą sugeruje. Płyty słucham z dużą

przyjemnością, ale gdzieś w środku

czuję niedosyt i rozczarowanie stylistyką.

(4)

Enclave - New Age Disorder

2016 Self-Released

Strati

Personalne uważam, że większość obecnego

thrash metalu jest zdeczka cliche.

No bo gdzie się nie spojrzysz na ten

gatunek muzyczny, tam wyskakuje na

ciebie zło, szmatan, czy n-ta reinkarnacja

odniesień do Cthulhu lub Necronomiconu

(od których to też pewnie Lovecraft

dostaje już pierdolca w swoim grobie),

bądź też tematyka polityczna, społeczna,

lub śmieszko-piwna ubrana w

riffy wzięte z Wschodniego Wybrzeża

albo z Niemiec czy też Kanady. Jednak

wydaje mi się że Enclave poszedł trochę

dalej i zamiast wmawiać wszystkim, jacy

to nie są oryginalni, pozwolił sobie po

prostu zaprezentować drugi długograj, z

liryką zawierającą ewidentne odniesienia

do własnych inspiracji. Dobra, dość,

nie chce mi się gadać o tym jak bardzo

dany zespół jest nieoryginalny, nie będę

go przyrównał do Destruction, Metalliki

czy Anthrax, skupmy się na ich muzyce

w oderwaniu od tych wszystkich

porównań. Jest ona chwytliwa, w całym

spektrum temp, zagrana prosto, o dość

dobrym brzmieniu z flażoletami, przeplatającymi

się motywami gitarowymi,

podciągnięcia w solówkach (całkiem fajne

przyznać muszę), oczywiste kwinty i

kwarty wraz z trochę mniej oczywistym

przerywaniem sygnału gitarowego (na

"Mediocy"). Sekcja perkusyjna została

całkiem dobrze zrealizowana, co można

usłyszeć chociażby na "Cannibal Cops".

Bas też całkiem przyzwoicie. Wokal nie

jest może tak nośny czy charakterny, ale

czuć w nim zapał, jak i w chórkach.

Brzmienie? Dobre, klarowne, urozmaicone

przestrzennie (chociażby na "Mediocy"

mamy zabawę kanałami lewyprawy).

Czym jest ten album? Jak dla

mnie przyjemną apoteozą tego gatunku.

Jeśli ktoś chce dość dobrze wykonaną

płytę, nie będącą przesadnie skomplikowaną,

która podsumowuje w jakiś

sposób część tego obszernego gatunku,

jakim jest thrash metal, to powinien

wziąć do ręki "New Age Disorder" i

puścić chociażby z niej "Austrian

Thrash Command". Następnie poszukać

reszty porównań, które ja, leniwy recenzent

nie wytłuściłem. Za to wytłuszczam

ocenę (4,2).

Jacek "Steel Prophecy" Woźniak

Epica - The Solace System

2017 Nuclear Blast

Na siódmym albumie Epiki "The Holographic

Principle" znalazło się dwanaście

piosenek z nagranych osiemnastu.

Pozostałe były jednak zdaniem zespołu

zbyt dobre, aby tak po prostu odłożyć je

na półkę. 1 września 2017r. ukazała się

zatem EP-ka grupy "The Solace

System", która pozwoliła nam wysłuchać

nieznanego wcześniej materiału.

Czy wydanie płyty z tak zwanymi

"odrzutami" było dobrym posunięciem

kapeli Marka Jansena? O pracach nad

"The Solace System" Jansen poinformował

po raz pierwszy w lutym 2017r.

w wywiadzie dla Metal Rules. "To byłoby

słabe, gdyby te utwory skończyły

jako bonus tracki, które tylko niewielu

ludzi mogłoby kupić" - tłumaczył artysta.

Rzeczywiście, sześć utworów, które

Epica oferuje nam w "The Solace

System" reprezentuje bardzo wysoki

poziom i tworzy ze sobą spójną całość.

Połowę z nich mieliśmy zresztą okazję

poznać jeszcze przed wydaniem EP-ki:

"Fight Your Demons" sprzedawano na

amerykańskich koncertach razem z

pakietem VIP, "Immortal Melancholy"

znalazło się na wersji deluxe "The Holographic

Principle", a "The Solace

System" było pierwszym singlem promującym

wydawnictwo. "The Solace System"

otwiera tytułowy utwór, rozpoczynający

się śpiewem chóru, który

przeplata następnie wokalne partie

Simone Simons. Wokalistka nadal jest

w świetnej muzycznej formie, czemu

daje wyraz szczególnie w melodyjnym

refrenie. W piosence nie brakuje również

charakterystycznego growlu Marka

Jansena w tle, a gitarowa solówka

Isaaca Delahaye dodaje kompozycji

metalowego pazura. W kolejnym utworze

"Fight Your Demons" wokal Marka

wybrzmiewa już w pełni i doskonale

współgra z partiami Simone. Jest to jeden

z lepszych utworów na płycie - kiedy

pojawił się w sieci, wielu fanów żałowało,

że nie pojawił się na "The Holographic

Principle". Podniośle rozpoczyna

się również "The Architect of

Light", trzecia piosenka z albumu. Ten

utwór również zasługuje na wyróżnienie

- zawiera w sobie wszystko co najlepsze

w Epice: wspomnianą już syntezę growlu

i mezzosopranu, ostre gitarowe riffy

i podniosłość chórów. Gitary i perkusja

otwierają nagranie numer cztery, dynamiczny

"Wheel of Destiny". W nim już

nie tylko Mark, ale i Simone pokazują

pazury - wokal artystki jest silny, a zarazem

pełen emocji, potęgowanych przez

dźwięki perkusji Ariëna van Weesenbeeka.

Docenić należy też filozoficzny

przekaz utworu: "Musimy podźwignąć

ciężar prawdy, / Musimy poradzić sobie

z naszym własnym poczuciem moralności,

/ Takie jest życie, / Spróbujmy

obrócić koło przeznaczenia". Mark

Jansen jak zwykle pokazuje, że jest nie

tylko świetnym muzykiem, ale i bardzo

inteligentnym człowiekiem. Piąty utwór

na "The Solace System" to znany już z

deluxe edition "The Holographic Principle",

"Immortal Melancholy", drugi

singiel promujący wydawnictwo. Jest to

delikatna akustyczna ballada, których

nie może zabraknąć na żadnym z albumów

Epiki. Tutaj pole do popisu należy

już wyłącznie do Simone i jej hipnotyzującego

wokalu. Płytę zamyka silne

uderzenie w postaci "The Decoded Poetry".

W nim, podobnie jak w "The

Architect of Light", pojawiają się śpiewane

przez chór łacińskie fragmenty,

przywodzące na myśl chorał gregoriański.

Wraz z wokalami Marka i Simone

tworzą one spójną i przyjemną dla ucha

całość. Trudno jest stworzyć z "odrzutów"

wybitną EP-kę. Epice ta sztuka

udała się na szóstkę z plusem. Może

właśnie dzięki swojej krótkości "The Solace

System" jest albumem całkowicie

wyzbytym z jakichkolwiek "zapychaczy",

a każdy utwór stanowi odrębne, w

pełni doszlifowane dzieło. Teraz pozostaje

nam tylko z nadzieją czekać na

ósmy album grupy, nad którym już

wkrótce rozpocznie pracę zespół Marka

Jansena. W wywiadzie dla Heavy Metal

Pages muzyk wyznał, że jego główną

osią tematyczną będzie nieskończoność.

Liczymy więc na to, że Epica podniesie

już i tak wysoko postawioną poprzeczkę

wśród zespołów grających metal symfoniczny.

(6)

Epitaph - Claws

2017 High Roller

Marek Teler

Zawarcie znajomości z włoskim Epitaph

popchnęło mnie do rozważań na

temat tego, ilu skarbów metalowego

podziemia wciąż nie odkryliśmy, chociaż

w dzisiejszych czasach wywleka się

na powierzchnię niemal wszystko pamiętające

lata osiemdziesiąte, niezależnie

od jakości produktu. Bo, nie uwierzycie,

mamy tu do czynienia z zespołem,

któremu w tym roku stuknęła

okrągła trzydziestka! Ot, po prostu

przez większość tego czasu funkcjonował

w głębokim podziemiu, nagrywając

tylko demówki. W 2014 wreszcie

ukazał się jego debiut, stosownie zatytułowany

"Crawling Out of the

Crypt". Teraz przyszła zaś pora na

"dwójkę". Co prezentuje sobą Epitaph?

Wysokiej próby i daleką od sztampy

muzykę silnie zainspirowaną Black

Sabbath, ale… tym z lat osiemdziesiątych!

Nawet bardziej z Tonym Martinem

niż z nieodżałowanym Ronniem

Jamesem Dio! A to, przyznacie, rzadkość

niebywała. Fani heavy metalu z

doomowymi inklinacjami znajdą na

"Claws" bardzo dużo pożądanego przez

siebie materiału. Włosi mają swoją

tożsamość, nikogo nie kopiują, a za to

bawią się swoją muzyką. Utwory nie są

zbudowane na jednym riffie, lecz ciekawie

się rozwijają. Sprawiają wrażenie,

jakby były owocem jam sessions, co tym

bardziej przydaje im unikalności i

umożliwia popisy wszystkim instrumentalistom.

A ci nie mają się czego wstydzić.

Interesująco wypada wokalista,

Emiliano Cioffi, którego koneserzy

epickiego doom metalu skojarzą ze

świetnego All Souls' Day (mam do nich

osobisty sentyment, bo ich jedyna płyta

była pierwszą, jaką zrecenzowałem dla

HMP). Włoch dysponuje głosem czystym

i mocnym, a do tego jego interpretacja

jest bardzo teatralna. Może kojarzyć

się z tym, co Robert Lowe zrobił

w "Elysium" Solitude Aeturnus.

Podsumowując, "Claws" to porządna

płyta, która zadowoli zarówno poszukiwaczy

jakościowego klasycznego doom

metalu, jak i miłośników twórczości

Black Sabbath z lat osiemdziesiątych i

dziewięćdziesiątych. Ma na tyle dużo

charakteru, że zmusza do zastanowienia

się, dlaczego Epitaph dopiero teraz doczekał

się pełnoprawnych wydawnictw.

(5)

Adam Nowakowski

174

RECENZJE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!