31.03.2023 Views

HMP 67

New Issue (No. 67) of Heavy Metal Pages online magazine. 73 interviews and more than 200 reviews. 208 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Heavy Load, Hexx, Jag Panzer, Manilla Road, Jack Starr’s Burning Starr, Holy Terror, Raven, Rock Goddess, Sparta, Vardis, Dirkschneider, Cerebus, Stallion, Portrait, Lonewolf, RAM, Sorcerer, Heretic, Savage Master, Resistance, Evil Invaders, Dead Lord, Impalers, Venom Inc., Voltax, Eruption, Testament, Attic, Argus, Nervosa, Pagan Altar, Blackfinger, Destructor, Cripper, Walpyrgus, Hellhaim, Chainsaw, Elvenking, Forsaken, Primal Fear, Scanner, Threshold, Pyramaze, Myopiaand many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 67) of Heavy Metal Pages online magazine. 73 interviews and more than 200 reviews. 208 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Heavy Load, Hexx, Jag Panzer, Manilla Road, Jack Starr’s Burning Starr, Holy Terror, Raven, Rock Goddess, Sparta, Vardis, Dirkschneider, Cerebus, Stallion, Portrait, Lonewolf, RAM, Sorcerer, Heretic, Savage Master, Resistance, Evil Invaders, Dead Lord, Impalers, Venom Inc., Voltax, Eruption, Testament, Attic, Argus, Nervosa, Pagan Altar, Blackfinger, Destructor, Cripper, Walpyrgus, Hellhaim, Chainsaw, Elvenking, Forsaken, Primal Fear, Scanner, Threshold, Pyramaze, Myopiaand many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

dia. Solówki nie są z przypadku... chociaż

czasem słychać inspirację Iron

Maiden ("Palace of Agony"). Ale skoro

wszystko razem współgra, to co z tego?

Jest ciekawie i przestrzennie, wielowymiarowo.

Nie ma przypadkowych

dźwięków, wszystko dobrze siedzi...

Momentami jest nawet epicko ("Sentry's

Scream"). "God as Eletric" zaczyna

się werblowym tremolo i łagodnym wokalem,

by ładnie się rozwinąć w kroczący

rytm i zakończyć również tremolkiem.

Bębny! Też na plus... Dajcie

Larsowi posłuchać, jak powinna

brzmieć perkusja!!! Niech zremasteruje

cholerny "St.Anger" i "Death Magnetic".

"Dawn's Aurora", skrzeczą kruki...

chwila oddechu, delikatne bębny, wokal

i piano... sympatyczny utwór bez gitar...

jedynie bas. Ale już następny numer

sprowadza nas z powrotem na Ziemię, a

raczej w kosmos. Powiem tak, słucham

po raz kolejny tego krążka i mam

ochotę jeszcze raz, bo za szybko się

kończy. Tu nie ma wypełniaczy, każdy

utwór jest co najmniej dobry. Więcej

takich debiutów... a metal się odrodzi.

(6)

Neuronspoiler - Second Sight

2017 Dissonance Productions

Jakub Czarnecki

Zespół powstał w 2009 roku w Londynie,

wydał EPkę "No One Safe"

(2010) i duży debiut "Emergence"

(2013). Niestety nic z tych rzeczy do

nas nie trafiło. Świadczy to o tym, że

nie ma siły, wszystkiego, co aktualnie

dzieje się na rynku nie ogarniemy, zawsze

będzie coś do odkrycia. W sumie

Neuronspoiler jest takim małym odkryciem.

Kapela nawiązuje bezpośrednio

do nurtu NWOBHM, a najbardziej

do Iron Maiden. Czego najlepszym

przykładem jest dynamiczny

"Slay The Beast". Jednak konstrukcja

większości utworów Angoli należy do

bardziej rozbudowanych - ale bez przesady

- co przypomina Maiden ale ten

bardziej epicki i progresywny, albo

Queensryche, ale tylko z okresu debiutu

"The Warning". To jednak nie jedyne

odniesienia. W takim "Murder

City" wyraźnie słyszę aurę starego UFO

(szczególnie w refrenie). Natomiast

"Heart Of The Lion" w jakimś tam stopniu

kojarzy się z tym co robili muzycy z

hard rockowego Thunder, nie byłoby w

tym nic dziwnego, gdyby nie to, że to

kawałek Judas Priest. Gra gitarzystów

Pierre Afoumado i Dave'a Del Cid'a

głównie przypomina Maiden, ale są fragmenty

chociażby w "Reclaim Your

Path", które kierują nas do innych wirtuozów

typu Yngwie Malmsteen czy

Joe Satriani. Basista Erick Tekilla jest

równie wyrazisty co Harris. Ale są też

różnice, chociażby perkusista Matthew

Monroe nie gra tak gęsto jak Nicko

McBrain, a JR nie jest Dickinsonem.

Za to należy do ludzi obdarzonych dobrym

głosem i umiejętnościami, co nie

jest regułą wśród współczesnych młodych

kapel z kręgu tradycyjnego heavy

metalu. Natomiast brzmienie i produkcję

"Second Sight" umiejscowiłbym

gdzieś pomiędzy "Seventh Son Of A

Seventh Son", a "No Prayer For The

Dying" ale z uwzględnieniem, że minęło

od tego czasu parę ładnych latek. Ogólnie

muzyka Neuronspoiler ma swoje

korzenie, ale naznaczona jest cechami,

talentem i umiejętnościami muzyków

tworzących tę kapelę. W piękny sposób

dokumentuje to właśnie omawiana płyta,

zaznaczmy dobra płyta, choć z pewnością

nie jakaś przełomowa. Niemniej

fani tradycyjnego heavy metalu,

przynajmniej przez jakiś czas, chętnie ją

będzie wałkowali. Tym bardziej, że czas

jej trwania też jest old-schoolowy i nie

przekracza czterdziestu minut. (4)

Night - Raft Of The World

2017 The Sign

\m/\m/

Ten szwedzki kwartet z każdą kolejną

płytą udowadnia, że idzie do przodu i

coraz bardziej odstaje od metalowo/

retrorockowej średniej. "Raft Of The

World", trzeci album w dorobku formacji,

potwierdza też, że chłopaków w żadnym

razie nie interesuje tylko rola epigonów

czy imitatorów, zadowalających

się kopiowaniem stylu gigantów rocka z

lat 70. i 80. Owszem, od skojarzeń z

Iron Maiden, UFO, Thin Lizzy, Demon,

Riot czy Blue Öyster Cult nie

uciekną, zresztą pewnie nawet nie przeszłoby

im to przez myśl, ale co innego

nieporadne zżynanie, a co innego twórcze

inspirowanie się dokonaniami wymienionych

wyżej oraz wielu innych zespołów.

Hard'n'heavy Night jest więc

pełen mocy, urzeka nieszablonowością i

zachwyca melodiami, szczególnie w

"Fire Across The Sky", "Under The

Gallows" i balladowym "Coin In A

Fountain", ale to niejedyne atuty grupy.

Mamy tu przecież jeszcze cudownie

archaiczny, brzmiący niczym jakiś zapomniany

numer z końca lat 60. "Surrender",

szlachetnie hard rockowy

"Winds" z organowymi tłami czy balladę

"Strike Of Lightning" z porażającą końcówką,

a wieńczy dzieło "Where Silence

Awaits", rzecz na styku surowego hard i

progresywnego rocka. Jeśli więc jakiś fan

takich dźwięków skompletował już co

ciekawsze pozycje zespołów z tamtych

lat i rozgląda się za czymś nowym, to

"Raft Of The World" wydaje się idealnym

rozwiązaniem, bo to najlepsza jak

dotąd płyta Night: klasyczna, ale w żadnym

razie nie retro. (5)

Wojciech Chamryk

Nocny Kochanek - Przystanek Woodstock

Live 2017

2017 Złoty Melon

Są tacy, którym specyficzne poczucie

humoru i spektakularne sukcesy Nocnego

Kochanka spędzają sen z powiek

i wpędzają w kompleksy. Nie można

jednak nie dostrzec tego, że zespół doskonale

odnajduje się w rejonach tradycyjnego

heavy/power metalu lat 80., ma

wyśmienitego wokalistę i do tego trafił

w punkt, jeśli chodzi o zapotrzebowanie

na taką właśnie muzykę z jajcarskimi

tekstami. Osobiście nie uważam ich za

coś szczególnie interesującego, ale w

przecież w "poważnych" utworach wielu

zachodnich zespołów też poruszane są

podobne tematy, tylko z podejściem

serio, a słucha się Kochanka świetnie,

zarówno z płyt, jak i na koncertach. Co

istotne w wydaniu live zespół brzmi

zdecydowanie mocniej i bardziej dynamicznie,

co potwierdza też album zarejestrowany

podczas 23. Przystanku

Woodstock. To CD/DVD z 70-minutowym

występem na dużej scenie w

dniu 5 sierpnia, z tego co słyszę rzetelny

zapis scenicznej akcji, bez dogrywek

i poprawek. Widać i słychać, że ogromnej

publiczności zespół jest doskonale

znany, bo już podczas zapowiedzi Jurka

Owsiaka podchwytuje ona bez pudła

słowa "Poniedziałku", później też dzielnie

wtóruje Krzyśkowi Sokołowskiemu,

i to nie tylko w tych najbardziej

znanych numerach. Mając na

koncie dwie płyty studyjne zespół wybrał

z nich wszystko co najlepsze, łącznie

13 utworów, w tym połączone w

jeden "Dziabnięty"/Diabeł z piekła" z

gościnnym udziałem Zenka z Kabanosa.

Mamy tu więc taki swoisty the

best of Nocny Kochanek live, jednak z

zastrzeżeniem, że chociaż teksty są żartobliwe,

podszyte ironią czy świadomie

przewrotne bądź nawet pastiszowe, ale

cała reszta to już muzyczny i wokalny

konkret, co szczególnie efektownie

brzmi w podszytym AC/DC "Pierwszego

nie przepijam", powerowym "Smoki i g-

ołe baby" oraz sztandarowych hitach zespołu

"Zdrajca metalu" i "Wielkim wojowniku".

Dynamiczny montaż i liczne

ujęcia z kilkunastu kamer, w tym zamontowanych

na gryfach gitar, też robią

swoje, pozytywnie wpływając na

ogólną ocenę całości. Można tego zespołu

nie lubić, ale nie można nie docenić

jego umiejętności, scenicznej charyzmy

i klasy, co jest szczególnie ważne w

czasach, kiedy nawet gwiazdy metalu

uciekają się do korzystania z playbacku/

półplaybacku, a "koncerty" hologramów

zdają się być przyszłością muzyki. (6)

Wojciech Chamryk

Nuclear Warfare - Empowered By

Hate

2017 MDD

Germańscy thrashers powracają z piątym

albumem. W składzie nie ma już

perkusistki Miriam, która grała w zespole

ponad 10 lat, ale do Floriana i Sebastiana

dołączył nie byle kto, bo znany

choćby z Andralls Alexandre Brito.

Zapewne miało to wpływ na miejsce powstania

tej płyty, bowiem, "Empowered

By Hate" zarejestrowano w Papiris

Studio zlokalizowanym w Sao Paulo,

zespół pokusił się też o wykonanie jednego

utworu w języku portugalskim.

"Hata Com Faca" kopie jednak jak trzeba,

również pozostała dziewiątka świeżutkich

numerów to oldschoolowy

thrash w najlepszym stylu lat 80. Jeśli

więc ktoś lubi niemiecki thrash Sodom,

Kreator czy Destruction oraz nieobce

są mu dokonania amerykańskich mistrzów

takiego grania z Bay Area, to najnowsze

dokonania grupy ze Stuttgartu

przypadną mu do gustu. Wśród thrashowej

łupanki na najwyższych obrotach

z wokalami w szczekliwej manierze

Mille'go wyróżniają się opener "After

The Battle", singlowy, opatrzony teledyskiem

"Let The Hate Begin" oraz

"Warlust" z efektownymi solówkami.

Mamy też dłuższe, bardziej zróżnicowane

utwory, z "A Nice Day" oraz najdłuższym

w dotychczasowym dorobku

grupy, trwającym ponad siedem minut

"Nuclear Warfare", tak więc o monotonii

nie ma tu mowy. Finałowy "Thrash

To The Bone" bodaj najtrafniej definiuje

podejście zespołu do grania, podobnie

zresztą jak "Just Fucking Thrash" z poprzedniej

płyty, tak więc fanom thrashu

nie pozostaje nic innego jak sięgnąć po

"Empowered By Hate", albo wybrać się

na koncert zespołu chętnie i często grającego

w Polsce. (5)

Wojciech Chamryk

Old Season - Beyond the Black

2017 Pure Steel

Kto lubi stary Kamelot, Angrę i Warlord

powinien polubić Old Season.

Wiem, że to odległe inspiracje, ale wszystkie

one znalazły swoje odzwierciedlenie

w tym irlandzkim zespole. Muzyka,

którą prezentuje nam Old Season jest

spokojna, pozbawiona agresji (lecz nie

mocy), oparta na średnich tempach,

przejrzyście brzmiąca i okraszona plamami

klawiszy w tle (niekiedy przeobrażającymi

się w klasyczne pianino).

Na pierwszy plan wysuwa się jednak

wysoki, klarowny głos Johna Bonhama.

Mimo, że opis może sugerować

cukierkowy zespół, irlandzka formacja

jest daleka od lukru. Kompozycje są

złożone, linie melodyczne wręcz musicalowe,

a gitary wciąż to kreują bogactwo

różnorodnych riffów, to snują się

tworząc solówkowe podkłady, tu i ówdzie

wychodzące do przodu (kwestia

miksu i konstrukcji kawałków). Na pewno

nie można zarzucić Irlandczykom

ucieczki w banał. Zespół jakiś czas temu

grał na festiwalu Hammer of

Doom. Rzeczywiście, w pewnym sensie

można dopatrzyć się motywów doomowych

w Old Season. Na pewno nie w

materii riffów, którym bardzo daleko od

sabbathowych walców, ale w epickim,

melancholijnym sznycie, klimacie i

oczywiście w kwestii tempa, które rzadko

ulega rozpędzeniu. "Elegy" brzmi

wręcz jak epos z płyty włoskiego Domine.

Drugi krążek Irlandczyków to

ciekawa pozycja, zwłaszcza w dobie dzisiejszych

"mód" wydawniczych. (4)

Osyron - Kingsbane

2017 Self-Released

Strati

W latach 2004 - 2012 działała kapela

Morbid Theory, która parała się graniem

melo-deathu. Pozostawili po sobie

EPkę "Chaos Breed" (2006) i długograja

"Harbringer" (2010). Od roku 2012

część muzyków kontynuuje karierę jako

Osyron. Pierwszy album tej kapeli to

prawdopodobnie ten sam materiał, który

znalazł sie na debiucie Morbid

Theory, bo to te same tytułu kompozycji

i ten sam tytuł płyty. Okładka też ta

sama, no, jedynie inne nazwy i loga ją

firmują. Drugi album Osyron to właśnie

omawiany i wydany w tym roku,

184

RECENZJE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!