20.03.2023 Views

HMP 78_Turbo

New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

były przesterowane gitary, odpowiednia dawka

poweru itp. Natomiast w dekadzie lat

siedemdziesiątych było za dużo ornamentyki,

sporo niepotrzebnych niuansów, które później

zaniknęły z powodu wpływów muzyki

punkowej. To właśnie te wpływy stały się dla

wielu ówczesnych kapel drogowskazem jak

można uczynić z tej muzyki większy konkret.

Część artystów oczywiście dalej zdecydowała

się naśladować granie w stylu Rainbow.

Wiesz o czym mówię, te solóweczki i inne

harmoniczne cudeńka itp. Wielu to pasowało,

natomiast ówczesna metalowa młodzież

rozwijała się przyswajając sobie zupełnie inne

elementy muzyki. W przypadku Kata jednym

z pierwszych utworów zawierających tą

nową składnie była "Wyrocznia", był to też

poniekąd utwór "Metal i Piekło", można też

tu jeszcze wspomnieć "Mordercę". Z drugiej

strony mamy na przykład "Diabelski Dom cz

III", który ma strukturę metalu lat siedemdziesiątych,

czyli nawiązujący do Judas

Priest czy Iron Maiden. W początkowym

etapie naszej twórczości opieraliśmy się na

takich kapelach jak Rainbow, Deep Purple,

Black Sabbath czy Led Zeppelin. Kto z metali

nie ceni tych kapel? To była wspaniała

muzyka, jednak w pewnym momencie wymagała

impregnacji innymi prądami. Nowy metal

powstał w wyniku pewnego dodatku. Co

takiego ten punk dodał metalowi? Na pewno

większy konkret, który spowodował odrzucenie

zbędnej ornamentyki. Zaznaczam tutaj,

że zbędną, bo nie każda ornamentyka jest

zła. Ale musi ona czemuś służyć, a nie być

celem samym w sobie. Jeżeli utwór jej wymaga,

to ok. Pamiętasz pierwsze nagrania Metalliki?

Jasne!

Album "Kill'em All" był prosty i konkretny.

Potem w ich muzyce pojawiła się znów ornamentyka.

Wystarczy posłuchać "Master Of

Puppets".

Wystarczy porównać "Kill'em All" nawet z

wydanym rok później "Ride The Lightning".

Te płyty brzmią jak nagrane przez dwie

różne kapele.

Dokładnie. Widzisz, oni się rozwijali. Zresztą

Metallica później jeszcze podjęła kilka takich

prób, aż w końcu zdali sobie sprawę, że nie

ma się co ścigać. Ta ciągła potrzeba rozwoju

często bywa zmorą artystów. Są jednak

Foto: Ilona Matuszewska

Foto: Ilona Matuszewska

wykonawcy, którzy już znaleźli swoją formułę

i nie czynią wielkich zmian w swojej muzyce.

Mam tu na myśli na przykład AC/DC czy

Ozzy'ego. I to też jest ok. Są jednak zespoły,

które stale podlegały zmianom. Jednym z

nich jest Kat.

Ten rozwój widać było bardzo wyraźnie.

Wiele osób za najlepszą płytę Kata uważa

"Oddech Wymarłych Światów". Był to album

dość bezkompromisowy zarówno od

strony muzycznej, jak i lirycznej. Jednak następny

krążek "Bastard" jest już dużo bardziej

zachowawczy. Była to przemyślana

zmiana czy po prostu wyszło to samo z siebie?

Po prostu szliśmy z duchem progresji. Na

przykład Krzysztof Oset, który grał wówczas

na basie był wielkim fanem takiego progresywnego

podejścia do metalu. Lubił bardziej

złożone formy rytmiczne. Uwielbiał na przykład

twórczość Voivod. Był bardzo niechętny

graniu w prosty sposób, próbował za to szukać

różnych, niekiedy dziwnych rozwiązań.

Miał zresztą w tej materii dobrego partnera,

bo pamiętam, że Irek wówczas też siedział w

tych klimatach. To naprawdę bardzo zdolny

perkusista, choć zdarzało mu się często osiadać

na laurach. Podczas pracy nad "Bastardem"

czy "Różami…" zespół współpracował

ze sobą niemalże na co dzień. Udało się nam

stworzyć zwarte i konkretne materiały. Na

"Bastardzie" trochę zaszwankowała realizacja

studyjna, więc brzmieniowo nie jest ona do

końca wyraźna. Na "Różach…" jest ona dużo

bardziej klarowna. Patrząc na wszystkie

wspomniane albumy zdecydowanie widać

progresję, która była syntezą gustów i

wpływów pięciu różnych osób. Ale nie byłoby

tego, gdyby nie głód wytwarzania nowej

jakości melodycznej i klimatycznej. Domeną

Kata nie była tylko zwykła napierdalanka, ale

także próba przemycenia różnych zmiennych

klimatycznych. Dawało to muzyce odpowiedni

charakter.

Producentem albumu "Róże miłości najchętniej

przyjmują się na grobach" był Jarek Pruszkowski.

Jest on osobą związaną głęboko

ze środowiskiem chrześcijańskim. Jak udało

Wam się przekonać go do współpracy?

To dość ciężka historia. W zasadzie Jarek był

metalowcem. Zanim zajął się naszą płytą pochwalił

nam się produkcją swojej własnej muzyki.

Był to materiał dość ciekawy, chociaż

może niezbyt innowacyjny. Z punktu brzmieniowego

było to jednak poprawne, zatem

uznaliśmy, że będzie to odpowiednia osoba.

Z początku wszystko szło gładko. Rodziła się

fajna muzyka o naprawdę fantastycznym brzmieniu.

Nadszedł w końcu moment, gdy zaczęliśmy

rejestrować moje wokale. Byliśmy

tylko we dwóch wtedy w studio. Chłopaki jeszcze

spali, bo były to poranne godziny, a oni

w dodatku poprzedniego wieczoru oblewali

zakończenie swojej pracy przy tym albumie.

Ja śpiewałem, czekałem na jakąkolwiek reakcję

Pruszkowskiego, a tu cisza. W końcu

po jakichś piętnastu minutach pytam "Jarek, co

tam się dzieje u Ciebie?". Patrzę zza szyby, a on

skulony. Wyszedłem rozeznać, o co właściwie

chodzi. On powiedział mi, że nie może dalej

nad tą płytą pracować. W tym momencie zaczął

rozwijać swój temat miłości do Boga, Jezusa,

Maryi itd. Przegadałem z nim chyba

dobre trzy godziny. Próbowałem skłonić go,

by dokończył to z nami. Było to bardzo trudne,

ale się udało. Jednak na drugi dzień już

nam się skarżył, że mu szklanki w kredensie

zaczęły dzwonić.

Pewnie tąpnięcia były (śmiech).

(śmiech) Też potem trochę żartowaliśmy z

KAT & ROMAN KOSTRZEWSKI

19

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!