20.03.2023 Views

HMP 78_Turbo

New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

najstrzejsze brzytwy, a sekcja tylko

to wrażenie potęguje, do czego dochodzi

zamierzona surowość brzmienia

i prawdziwie opętany wokalista,

to tylko zapowiedź kolejnych,

równie mocnych wrażeń. Utwór tytułowy

to Kat w najczystszej postaci,

w rozpędzonym "Czarcim

łożu" pobrzmiewają też echa starego

Turbo, ale Okrütnik ogrywa te

sprawdzone patenty w sposób tak

przekonujący, a wykonanie jest tak

dobre, że szybko o tym zapominam.

"Portret trumienny", a na grobach

kwiaty" to z kolei ballada z

czystym, prawdę mówiąc, takim

sobie śpiewem, jednak to niezłe

zaskoczenie przy pierwszym odsłuchu.

Już w "Nocy galicyjskiej"

wszystko wraca jednak do normy:

jest czad, skrzekliwy wokal i kolejne,

popisowe solówki. Mroczny

numer "Wrześniowe popołudnie

rzeźnika '52" to również ciekawostka,

tym razem dla zwolenników historii

o seryjnych mordercach, nawet

jeśli Józefowi Cyppkowi udowodniono

tylko jedną zbrodnię.

Fajnie, że tę, tak oldchoolową, płytę

wydano również na kasecie, bo z

analogowego nośnika słucha się

"Legionu antychrysta" okrutnie

wyśmienicie. (5)

Wojciech Chamryk

Pain Of Salvation - Panther

2020 Inside Out Music

Dla wielu fanów rocka przymiotnik

progresywny oznacza dzisiaj

zespoły, które skostniały w dźwiękach

sprzed 40-50 lat, ograniczając

się wyłącznie do kopiowania patentów

z płyt Pink Floyd, Yes,

King Crimson, Genesis czy nawet

Marillion. W progresywnym metalu

nie jest inaczej, ale mamy też

w gronie licznych epigonów grupy

potrafiące zaproponować coś własnego,

odejść od sztampy i zaciekawić

słuchacza. Jedną z nich jest

szwedzki Pain Of Salvation, w

przypadku którego robiący wrażenie

staż i takiż dorobek (pierwszy

album "Entropia" wydali wszak w

roku 1997) nie musi oznaczać

ugrzęźnięcia w schematach i powielania

własnych pomysłów. Dlatego

płyty Daniela Gildenlöwa i

spółki zawsze czymś zaskakują -

nawet jeśli coś podoba mi się na

nich mniej, bądź nie przemawia do

mnie w całości, to jednak nie można

nie docenić starań i poszukiwań

muzyków. Takim albumem

jest również najnowszy "Panther",

53 minuty urozmaiconej, niebanalnej

i dopracowanej w każdym aspekcie

muzyki. Czasem aż zastanawiam

się jak to jest możliwe, że

taki Gildenlöw od lat tworzy, jakby

od niechcenia, tak piękną i trudną

muzykę, a wielu innych artystów

z tej prog-metalowej szuflady

nie jest w stanie otrząsnąć się ze

stagnacji i twórczego marazmu?

Być może dzieje się tak dlatego, że

"Panther" jako całość jest materiałem

wielowątkowym, czerpiącym

z różnych odmian rocka i metalu,

co słychać szczególnie w finałowym,

trwającym ponad 13 minut

i najdłuższym na płycie "Icon": kolejnej

perełce w dyskografii Pain

Of Salvation, utworze niczym z

katalogu Camel/ Pink Floyd/

Opeth, ale mającym w sobie to

coś, dzięki czemu staje się on czymś

więcej niż tylko kolejną imitacją.

Opener "Accelerator" to z

kolei sporo nowoczesnej elektroniki,

do której w utworze tytułowym

dochodzą jeszcze jakby rap i nawiązania

do nu metalu. "Unfuture"

łączy klimat akustycznego bluesa z

electro, "Wait" klasycznie brzmiący

fortepian z metalowym uderzeniem,

a "Keen To A Fault" i "Species"

iście symfoniczny rozmach z

bardziej klimatycznymi partiami.

"Restless Boy", raptem trzy i pół

minuty muzyki, to pozornie ukłon

w stronę list przebojów, ale to

zmyłka, bo dzieje się w tym utworze

równie dużo co w tych znacznie

dłuższych; zresztą nawet folkowa,

instrumentalna miniatura

"Fur" nie trafiła na "Panther" bez

powodu, rozdzielając dwa intensywne,

jakże odmienne utwory,

"Keen To A Fault" i tytułowy. Piękna

to płyta do częstego słuchania

i ciągłego odkrywania czegoś nowego:

progresywna, a jakże. (5)

Wojciech Chamryk

Pain Of Salvation - The Perfect

Element, Pt. I (Anniversary Mix

2020)

2020 Century Media

Na 20-lecie trzeciego albumu "The

Perfect Element, Pt. I" Pain Of

Salvation przygotowali jego jubileuszową

edycję. Zaangażowany w

jego powstanie jako inżynier

dźwięku Pontus Lindmark zremiksował

oryginalny materiał, za jego

nowy mastering odpowiada zaś

Thor Legvold. Trudno mi jednak

oceniać nowe brzmienie tej płyty

na podstawie promocyjnych plików,

tym bardziej, że nie wszystkie

dają się odtworzyć, szczególnie te

koncertowe z bonusowego krążka

CD. Mogę jednak pokusić się o

ocenę tego materiału po latach,

skoro już go sobie odświeżyłem. I

przyznam, że w bogatej już dyskografii

Szwedów, zespołu wciąż

poszukującego, co potwierdza też

ubiegłoroczny album "Panther",

ten koncepcyjny materiał z roku

2000 jawi się jako jeden z najciekawszych.

Nie pamiętam już czemu

Daniel Gildenlöw zarzucił pomysł

jego kontynuacji, bo part II

przecież nigdy nie powstała, ale w

tej jednorazowej odsłonie "The

Perfect Element" też robi wrażenie.

Imponuje jakość kompozycji,

aranżacyjny rozmach, swoboda

wykonania i pewna, formalna prostota

- i to w czasach, kiedy zespoły

progmetalowe lubowały się w swoistych

wyścigach, kto jeszcze bardziej

zdoła skomplikować swą muzykę.

Tu tego nie uświadczymy,

szczególnie w dalszej części, gdzie

więcej jest utworów balladowych

("Ashes" to chyba największa perełka),

brzmiących delikatniej, nierzadko

czerpiących przy tym z

etnicznych czy folkowych klimatów.

Zespół nie zapomniał też jednak

o mocniejszym uderzeniu,

wplatając tu choćby "Reconciliation"

czy wielowątkowy, najdłuższy

utwór tytułowy. Czego bym tu

jednak nie napisał o tych najciekawszych

numerach, to i tak "The

Perfect Element, Pt. I" najlepiej

słucha się w całości, utwór po

utworze, bo dopiero wtedy cała

opowieść staje się zwarta i w pełni

zrozumiała. (5)

Wojciech Chamryk

Pandemic Outbreak - Collecting

The Trophies

2018 Kill Again

Wiadomo, na początku roku 2020

wybuchła pandemia, która doskwiera

nam do teraz. Ale był to

rok, w którym powróciło nasze rodzime

Pandemic Outbreak, a tym

samym nadarzyła się okazja aby

wrócić do EPki "Collecting The

Trophies", która najzwyczajniej w

świecie nas ominęła. Mam pewne

przypuszczenia dlaczego tak się

stało. Ich poprzednia płyta "Rise

of the Damned" oparta była na

thrash metalu a tym razem Gdańszczanie

skierowali się w stronę

oldschoolowego death metalu,

gdzie thrash stanowi jedynie bardzo

blade tło. Także muzycznie

znaleźli się dość daleko od tego o

czym piszemy w naszym magazynie.

Wzorców w Polsce, nie mówiąc

o zagranicy, muzycy z Pandemic

Outbreak mieli bardzo wiele,

więc nie ma, co się dziwić, że przygotowali

pięć wręcz modelowych,

mocarnych, death metalowych kawałków.

Jednak thrashowe nawyki

nie są zupełnie bez znaczenia, bo

nadały muzyce formacji specyficznego

charakteru. Muzycy jadą

wściekle od samego początku do

samego końca, perkusja nas niemiłosiernie

miażdży, co chwila łupiąc

nam werblem w czaszkę, a gitary

bezlitośnie tną i siekają, dokonując

masakry. Do tego rasowy growl domyka

muzycznego obrazu zespołu

z okresu "Collecting The Trophies".

Nie jestem na bieżąco z nowościami

z tej sceny, ale z ogólnej

wiedzy, którą posiadam, mogę

stwierdzić, że zawartość tej EPki

nawet teraz przedstawia się sensownie.

Także mamy informację,

że warto czekać na pełny album

Pandemic Outbreak. Miejmy nadzieję,

że krótka przerwa, którą

zafundował sobie band wpłynie

bardzo dobrze na jego zawartość

muzyczną. Deathmaniacy miejcie

oczy szeroko otwarte.

Peculiar Three - Leap of Faith

2020 Self-Released

\m/\m/

Peculiar Three to greckie trio,

które istnieje od 2014 roku. Do tej

pory nagrali EPkę "P3culiar"

(2014) oraz omawiany album

"Leap of Faith" (2020). Grecy

grają szeroko pojęty progresywny

rock/metal zaklęty w mocy rockowego

power trio. Ich muzyka jest

dość ciekawa, zakręcona, wymagająca

i progresywna, jak w utworze

tytułowym. Czasami natomiast

bardzie prosta, bezpośrednia i

rockowa, jak w kawałku "Inkblot".

Inną cechą tego trio jest to, że ich

muzyka niesie dość ponurą, acz intrygującą

atmosferę. Poza tym wiele

kompozycji brzmi bardzo "kwadratowo"

oraz trochę sztampowo.

Wynika to głównie ze sposobu gry

instrumentalistów, stawiających na

technikę, przez co nie wszystkie

fragmenty utworów są płynne.

Sposób produkcji i brzmienia instrumentów

też mają na to wpływ,

a często mam wrażenie, że brzmi

to jak bootleg ze studia z nie do

końca dobrym ustawieniem soundu

instrumentów. Głównie dotyczy

się to gitary i perkusji. Wokalista

a zarazem basista Valantis

Dafkos ma czysty i w sumie dobry

głos, za to jego tembr jest po prostu

zwykły i mało zachęcający. Także

w propozycji Peculiar Three

jest sporo niedociągnięć, które są

do poprawy. Muzycy muszą wziąć

to pod uwagę albo zaprosić do

współpracy człowieka, który im to

wszystko ułoży. Jeszcze jedno. Pytę

zamyka kompozycja bonusowa,

która odbiega od charakteru muzyki

formacji. Jest to orkiestracja z

wykorzystaniem instrumentów

klawiszowych i gitary akustycznej,

o bardzo wzniosłym i filmowym

236

RECENZJE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!