20.03.2023 Views

HMP 78_Turbo

New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

wycają, a wokalista live wypada

zdecydowanie słabiej. Generalnie

brakuje w tym wszystkim większej

dozy wyobraźni i czegoś własnego -

efekt to sprawne granie, ale nic

ponad to. (2,5)

Wojciech Chamryk

Roadwolf - Unchain the Wolf

2020 Metalizer

Roadwolf to taki hard'n'heavy w

pigułce. Jeśli lubicie Mötley Crüe,

Judas Priest, Accept i Iron Maiden,

a nie macie czasu na słuchanie

wszystkich, z czystym sumieniem

możecie odpalić debiut

Austriaków. Tak, to uosobienie

heavymetalowego rock'n'rolla pochodzi

z kraju, z którego pewnie

nie znajcie wielu tego typu kapel.

To wspomniane "czyste sumienie"

zaspokoi zapewne Wasz głód przebojowego,

energetycznego grania

opartego na klasycznych riffach,

ale raczej nie spełni oczekiwań

"świetnej płyty", którymi obdarzyłaby

Was "lektura" najbardziej

przebojowych kawałków Accept

czy Judas Priest. Być może, gdyby

"Unchain the Wolf" wyszło w drugiej

połowie lat 80., miałoby dziś

status podobny do sztampowych,

choć lubianych wydawnictw Sinnera

czy Heaven's Gate. Wyszło

jednak prawie 40 lat później i

wszystko, co się na niej znajduje,

już po stokroć było. Paradoks jest

taki, że "Unchain the Wolf" brzmi,

jak brzmi, bo przed nimi były

dziesiątki podobnych, a z drugiej

strony, gdyby ich nie było, to taka

płyta, jak "Unchain the Wolf" w

ogóle by nie powstała, bo nie byłoby

się na kim wzorować. Plusem

krążka jest fakt, że choć jest szalenie

podręcznikowy, nie sposób odmówić

mu energii, zapału muzyków

i oddania klasycznym odmianom

metalu. Z przyjemnością pobawiłabym

się na koncercie Roadwolf!

(4)

Royal Hell - Higher Court

2019 Pharmdown

Strati

Royal Hell to amerykański zespół,

który działa od roku 2016. "Higher

Court" to ich pierwsza płyta,

która zawiera dość dziwną mieszankę.

Przede wszystkim stwarza

ona wrażenie kolażu dość szybkiego

retro rocka i proto metalu,

opartego na bluesowo/doomowych

riffach (coś a la Sabbs z lat 70.) z

pewną domieszką melodyki punka,

co w sumie dało dość oryginalną

miksturę. Większość takich utworów

właśnie wypełnia repertuar tej

płyty ("Screwdriver", "High Court",

"Captor"). Niemniej pojawiają się

również naleciałości thrash metalu,

taki "All Right" fragmentami mocno

kojarzy się z Metallicą z okresu

"Kill'em All". Natomiast w "Future"

odnajdziemy bardzo klimatyczną

aurę przypominająca grunge.

Za to w "Captor" bardzo wyraźnie

usłyszymy inspiracje stoner rockiem.

W tym kawałku znajdziemy

też coś, co przypomina klimat z

dokonań Danzig. Także przez siedem

kompozycji przewija się sporo

ciekawego, także trudno zespołowi

odebrać różnorodności czy wielobarwności.

Dobrym uzupełnieniem

jest też wokal Matthew Peppe,

który ma głos czysty, mocny i donośny.

Brzmienie niby współczesne

ale niesie również oldschoolową

aurę. Generalnie Royal Hell

kieruje swoja muzykę do zwolenników

wczesnych ciężkich rockowych

dźwięków i właśnie oni powinni

skusić się na płytę "Higher

Court". (3,5)

Royal Hunt - Dystopia

2020 NorthPoint

\m/\m/

Royal Hunt istnieje od 1989 roku

i cały czas prowadzony jest przez

Andre Andersena. W zasadzie od

początku Andre uformował styl

zespołu, który oparty jest na miłości

do Deep Purple i całej rodziny

kapel związanych z "głęboką purpurą".

Do tego szkieletu wtłoczone

zostały specyficzne formy progresywnego

rocka/metalu, symfoniki

oraz neoklasyki, co podkreśliło

oryginalność muzyki tego zespołu.

Ten klimat od razu jest odczuwalny

w dwóch pierwszych kompozycjach

"Burn" i "The Art of Dying".

Z pewnością nie są to krótkie i proste

formy muzyczne. No i ta typowa

aura połączona z różnorodnością

budowy utworów, delicje! Do

tego głos DC Coopera... bez niego

Royal Hunt nie byłby tym zespołem.

Całe szczęście, że wrócił do

kapeli w 2011 roku. A "Dystopia"

to nie tylko te dwa wymienione

utwory. Reszta kompozycji jest równie

fascynująca, a mowa o "The

Eye of Oblivion", "Hound of the

Damned", "Black Butterflies" i

"Snake Eyes". Oczywiście Andre

nie byłby sobą aby nie postarał się

urozmaicić swojej propozycji. Pierwsze

w uszy rzucają się krótkie instrumentalne

formy muzyczne, intro

"Inception F451" oraz przerywniki

"The Missing Page (Intermission

I)" i "Midway (Intermission

II)". Wszystkie utrzymane w formie

podniosłej symfoniki, która

wręcz zahacza o muzykę filmową.

Natomiast w "Hound of the Damned"

wtłoczono króciutkie ale rzucające

się w uszy syntezatorowe

sample. DC Cooper to wokalny

prze kozak nie potrzebuje jakiegoś

sztucznego wsparcia. Niemniej na

"Dystopia" wspomagają go Mats

Leven, Mark Boals, Henrik

Brockmann, Kenny Lubcke oraz

Alexandra Andersen. Co z pewnością

podnosi rangę samej płyty.

Niestety promo nie ma informacji,

kiedy i w którym miejscu

wspomniani artyści wspomagają

Coopera. Niemniej pewne rzeczy

dało się wyśledzić w internecie.

Royal Hunt do omawianej płyty

wypuściło teledysk do utworu "The

Art of Dying", stąd wiem, że w tym

wypadku DC wspomagał Mats Leven.

Inna sprawa to w "I Used to

Walk Alone" główny wokal należy

do kobiety, więc to musi być Alexandra

Andersen. Wspomaga ją

jeszcze męski głos ale na pewno nie

jest to DC Cooper. Poza tym jest

to kompozycja, która mocna odstaje

od reszty muzyki z "Dystopia".

Utrzymana jest w konwencji, którą

preferują zespoły z wokalistkami

za mikrofonem czyli Within Temptation,

Nighwish, Epica, Amaranthe

itd. I powiem szczerze, że

nie bardzo mi ona pasuje. Oprócz

świetnej, perfekcyjnej i przemyślanej

muzyki Royal Hunt zawsze

charakteryzuje się przemyślanymi

tekstami. Z pewnością tym razem

jest tak samo. Do tego nienaganne

brzmienie oraz produkcja i mamy

typową propozycję tej formacji.

Dodam jeszcze, że "Dystopia" to

album, który zyskuje z każdym kolejnym

przesłuchaniem. Jednak

wpisuje się on też w schemat, w

jaki sposób odbieram ostatnio wydawane

tytuły przez Royal Hunt.

Przeżywam kilkudniową ekscytację

ich muzyką poczym dość szybko o

niej zapominam, wracając do zespołu

dopiero przy okazji wydania

ich następnej pozycji. Prawdopodobnie

mam pewien przesyt tym

zespołem. Niemniej więżę, że

przyjdzie taki dzień, że cała jego

muzyka wejdzie na moja tzw. tapetę.

(4,5)

Runemaster - Wanderer

2020 Rafchild

\m/\m/

Ten szkocki kwartet miał więcej

przerw i upadków niż wzlotów, ale

tak pechowy dla muzyki rok 2020

okazał się w jego przypadku całkiem

udany, skoro zaowocował

premierą debiutanckiego albumu.

Można bowiem wydawać kolejne

EP-ki czy kompilacje, ale to studyjny

materiał długogrający jest

wciąż, mimo spadku znaczenia albumu

jako całości, celem większości

zespołów. Runemaster czekali

na "Wanderer" kilkanaście lat, ale

było warto, a efekt końcowy to blisko

godzina surowego, mrocznego

heavy metalu, muzycznie zakorzenionego

w latach 80. i czerpiącego

w warstwie tekstowej z nordyckiej

mitologii. Szkoci są kwalifikowani

jako jeden z zespołów rosnącego w

siłę z każdym miesiącem nurtu

New Wave Of Traditional Heavy

Metal, ale to jednak zbytnie uproszczenie,

bo słychać w tych długich

kompozycjach echa zarówno wczesnego

NWOBHM z lat 70./80., jak

też epickiego etapu Bathory, a do

tego mocne, blackowe akcenty,

zwłaszcza w "Ascendant Lunar Runes".

Rezultaty są bardziej niż udane,

szczególnie w patetycznym

"Helm Of Awe" i posępnym "Hagalaz",

ale "Wanderer" to płyta, która

broni się przede wszystkim jako całość

i tak też powinna być odbierana.

(4,5)

Wojciech Chamryk

Sainted Sinners - Unlocked &

Reloaded

2020 El Puerto

Ten doświadczony, złożony z samych

wyjadaczy, zespół, zżyna na

swym trzecim albumie przede

wszystkim z Led Zeppelin, a nowy

w składzie wokalista Iacopo "Jack"

Meille (od kilkunastu lat śpiewa

też w Tygers Of Pan Tang, legendzie

nurtu NWOBHM), z Roberta

Planta. Taki patent na karierę

nie jest niczym nowym, co potwierdza

się od ponad 30 lat (Kingdom

Come, etc.), ale są jednak

pewne granice. Tymczasem słucham

takiego "The Hammer Of The

Gods", "Farewell To Kings" czy "I

Can't Wait", drapię się po resztkach

czupryny i myślę: Zeppelini

czy Sainted Sinners? I wychodzi,

że chyba jednak Page, Plant i spółka...

Mamy tu też nawiązania do

dokonań Uriah Heep ("Standing

On Top") czy w kilku innych

utworach innych gigantów hard

rocka, pojawia się przebojowość

AOR lat 80. ("Call It Love"), echa

bluesa ("40 Years") czy zadziorność

klasycznego rock 'n' rolla ("Wall Of

240

RECENZJE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!