HMP 78_Turbo
New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
odmierzająca czas sekcja rytmiczna.
Nad wszystkim unosi się lekko
chropowaty wokal, wyraźny i bez
drażniącej maniery. Wtórują mu
nośne i rozpędzone riffy. Czuć, że
ta muzyka oddycha, że pędzi do
przodu jak wściekły zwierz. To
płyta z gatunku tych, które nie
próbują wywracać naszego życia do
góry nogami. Ten album to po prostu
kolejny zbiór kilku numerów,
które w żadnym wypadku nie
pchają się po nagrody przemysłu
muzycznego. Mimo tego siła
"Gold'n'Glory" uderza poprzez
szczerość i solidnie zagrane motywy.
I naprawdę nieźle brzmi to po
latach. Kciuk w górę!
Faithful Breath - Skol
2020/1985 High Roller
Adam Widełka
Krążek "Skol" to już późny Faithful
Breath. To ostatni album grupy
przed zmianą nazwy na Risk.
Właśnie na początku 2021 roku
ukazało się jego ładne wznowienie.
Odpowiedzialna za to jest, łatwo
zgadnąć, wytwórnia High Roller
Records. Bez jakiegokolwiek kombinowania
z zawartością. Dostajemy
więc tylko i wyłącznie oryginalny,
dziewięciootworowy materiał,
przyozdobiony właściwą okładką.
Muzycznie to poczciwy hard rock,
gdzieniegdzie przenikający się z
heavy metalem. Nośny, dość zaczepny,
osadzony mocno w przeszłości.
Nie ma tutaj miejsca na
napinanie muskułów. Całość brzmi
bardzo naturalnie, przez co prawie
od razu zyskuje sympatię słuchacza.
Mimo, że przez trzydzieści
cztery minuty na "Skol" nie dzieje
się nic, co mogłoby współcześnie
fana hard rocka zaskoczyć, to jakoś
samoistnie ten album chce się wysłuchać
do końca. Faithful Breath
brzmią ni to trochę jak klasyka
rocka - czasem wokale mogą przypomnieć
Rogera Watersa z Pink
Floyd, ale też ni to trochę jak imprezowa
kapela rockowa w klimatach
wczesnego Kiss. Generalnie
"Skol" to krążek dla wszystkich,
którzy od tego rodzaju muzyki nie
oczekują chłodnych analiz i przesadnego
intelektualizmu, a raczej
stadionowego patosu, szarpiących
riffów i sympatycznej dla ucha
motoryki. Można więc zaryzykować
stwierdzenie, że grupa nagrała
luźną płytę, pełną humoru i
chwytliwych motywów. Tak jak
pisałem wcześniej - "Skol" brzmi
naturalnie i rozrywkowo, ale też
nie jest, mimo połowy lat 80. poddany
zanurzeniu w dźwiękowym
brokacie. W końcu rodowód
Faithful Breath zobowiązuje. Bliżej
pod kątem realizacji jest tu do
Accept czy wczesnego Grave Digger
niż amerykańskiego Poison
albo innego Ratt.
Flight 19 - Anthology
2020 Obscure Nwobhm
Adam Widełka
Flight 19 to kolejna lekko zapomniana
załoga z Wielkiej Brytanii.
Próbuje o niej przypomnieć
Obscure Nwobhm Releases,
dzięki swojej "Anthology" wydanej
na początku 2020 roku. Warto
pamiętać, że nakład jest mały i w
sumie adresowany do największych
maniaków nurtu. Na zawartość
płyty składa się dwanaście
utworów. Część z nich to wyrwane
zapisy live z różnych miejsc, dość
dobrej jakości. Czuć klimat występu,
słychać nawet wyraźnie gadających
ludzi. Czuć, że były to
jakieś bardzo kameralne kluby.
Sam materiał to granie mocno
osadzone w brytyjskiej stylistyce.
Klasyczne nuty NWOBHM, więc
jeśli ktoś nie przepada za wyspiarskim
hard/heavy metalem to
Flight 19 "Anthology" na pewno
nie jest adresowane do niego. Grupa
nie boi się pokombinować trochę
i w pewnym momencie słyszymy
nawet… bluesa. Także nie jest
to taki czysty i zdeklarowany
heavy metal. Raczej to taka domena
większości kapel początku lat
80. z Anglii, że starali się łączyć, a
też z niektórych gatunków muzycznych
bezpośrednio się wywodzili.
Mnie to nie przeszkadza.
Fajnie, że jest zróżnicowanie materiału.
Takie granie przywołujące na
myśl Erica Claptona czy nawet
Rory Gallaghera, naturalnie z bardziej
wyrazistym wokalem. Brytyjski,
specyficzny blues. Pojawia się
też dość łagodne granie gdzieś w
środku zestawu. Utwór brzmiący
podobnie do jakichś kompozycji
The Beatles, bardzo swobodny i
wesoły kawałek. Pokazuje to też
jak szerokie zapatrywania Flight
19 miało na tworzenie muzyki.
Być może też po to, żeby nie zamykać
sobie furtek by dotrzeć do szerszej
publiczności. Wyraźnie łagodnieje
lista kompozycji czym bliżej
do końca płyty. Nie wiem czy ułożone
są one chronologicznie, ale
mimo wszystko słucha się tego nieźle.
Sporo takiego melodyjnego,
brytyjskiego grania, nawet spod
nurtu NWOBHM. Ostatnie numery
znów przynoszą małą zmianę
klimatu, bo brzmią już trochę
ostrzej. Zarejestrowane podczas
jednego z występów grupy, więc
też odbiór muzyki inny. Muszę
przyznać, że w wersji live Flight
19 jawią się jako ciekawszy zespół.
Słychać, że energii trochę mieli, na
pewno ich koncerty nie należały do
nudnych. Flight 19 "Anthology"
to pozycja dla prawdziwych fanatyków
angielskiego grania. Granie
bardzo zróżnicowane, zahaczające
nawet o jakąś balladę. Są jakieś
ostrzejsze riffy, ruch w sekcji rytmicznej,
jednak dominuje czysty
wokal o przyjemnej barwie i zachowane
chwytliwe melodie. Muzyka
tej grupy nie jest specjalnie odkrywcza
ani w jakiś sposób szalenie
porażająca układ nerwowy. To bardzo
poprawne granie i nic ponadto.
Jeśli wpadnie w ręce to warto posłuchać,
natomiast zabijać się o ten
materiał nie ma zwyczajnie żadnego
sensu.
Adam Widełka
Forte - Stranger Than Fiction
2020 Divebomb
Jeśli ktoś szuka interesującego
power/thrash metalu to warto,
żeby jego ręce a potem uszy zetknęły
się z dyskografią amerykańskiego
zespołu Forte. Najlepiej, żeby
poznawanie grupy zacząć od
początku działalności. Skorzystać
można z wydawnictwa Divebomb
Records jakie ukazało się w zeszłym
roku. Debiut ma tylko dwa
dodatkowe nagrania i niczym nie
zszarganą szatę graficzną. Album
to rocznik 1992 i nawet prawie
trzydzieści lat od wydania brzmi
nieźle. Słychać selektywność instrumentów
a zarówno w wysokich,
jak i niskich tonach niczego
nie brakuje. Dobre, przestrzenne
brzmienie, z wyeksponowanymi
ładnie partiami poszczególnych
muzyków. Ciekawie. Muzyka
Forte to dość wymagająca mieszanka
power/thrash metalu. Choć
w wydaniu amerykańskim, z czasem
bardzo wysokim wokalem Jamesa
Randela, to w żadnym wypadku
nie można mówić o jakiejś
wiosce. Szaleńcze tempo wystukuje
sekcja Rev Ghames (bas) i Greg
Scott (perkusja) a wtórują jej
wściekłe riffy Jeffa Scotta. Facet
radzi sobie miodnie jeśli chodzi o
rytmikę i solówki. Czasem można
złapać się za głowę, bo popisuje się
lekką ekwilibrystyką, ale szybko
dojdzie się do wniosku, że wszystko
w tych kompozycjach "siedzi"
jak należy. Jest szybko lecz nie monotonnie.
Krążek "Stranger Than
Fiction" to dziesięć rozpędzonych,
ale trzymających kurs kawałków.
Momentami brzmią trochę jak
Riot na najlepszej kokainie. Materiał
jest spójny i bije z niego świeżość.
Chce się słuchać do końca.
Muzycy naprawdę chyba dobrze
bawili się nagrywając swoje partie,
dając całości niesamowity luz i
przestrzeń. Absolutnie nie odniesiemy
wrażenia, że goście są swoją
robotą, sorry, zesrani. To solidne i
pełne pasji granie. Fajnie poznawać
takie albumy jak "Stranger Than
Fiction".
Adam Widełka
Fraternity - Seasons Of Change:
The Complete Recordings 1970-
1974
2020 Lemon/Cherry Red
Fani Bona Scotta pewnie od dawna
mają obsłuchane piosenki kapel
Valentines i Fraternity na kanale
Youtube. Niewiele ich, raptem
parę sztuk ale z pewnością rozbawiły
ich do łez. Albowiem, czyż nie
zabawnie słuchać i widzieć ugrzecznionego,
ulizanego i wystrojonego
Bona w dodatku w pop rockowym
repertuarze Valentines. Nie
inaczej jest z Fraternity choć wizualnie
to inna kategoria (bardziej
hipisowska?), a pod względem muzycznym
jest również ciekawiej.
Fraternity to zespół, który swoją
działalność rozpoczął w roku 1970
w Sydney i działał około trzech lat,
poczym się rozpadł. Pozostawił po
sobie dwa albumy "Livestock"
(1971) i "Flaming Galah" (1972).
Pewne próby dalszej działalności
zostały podjęte na początku roku
1974 ale bez większego powodzenia.
O Fraternity kilka razy przypominano.
W roku 1996 ukazała
się kompilacja "Complete Sessions
1971-72", natomiast w roku
2003 kolejna kompilacja "Seasons
of Change". W roku 2020 wytwórnia
Lemon wypuszcza również
zbiór nagrań Fraternity pod tytułem
"Seasons of Change" ale
rozszerza go jeszcze o "The Complete
Recordings 1970-1974". W
ten sposób zebrano większość nagrań,
które firmowało Fraternity.
W zbiorze znalazły się obie płyty,
single, taśmy demo, które miały
stanowić kolejny album kapeli oraz
kilka nagrań "live". Najciekawiej
prezentuje się debiutancki album
"Livestock", który zawiera progresywnego
rocka w typowym klimacie
lat 70. z wyraźnymi elementami
psychodelii oraz folku. Słyszalne
są również elementy rocka, soft
rocka, awangardy, bluesa, rock'n'
rolla, a także country. W rezultacie
daje to ciekawą i naprawdę smakowitą
muzykę, która może przypaść
do gustu fanom Procol Harum,
Rare Bird czy Jethro Tull, oczywiście
z początku lat 70. Bardzo
RECENZJE 255