HMP 78_Turbo
New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 78) of Heavy Metal Pages online magazine. 90 interviews and more than 230 reviews. 264 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Turbo, Kat & Roman Kostrzewski, Accept, Helstar, Agent Steel, Armored Saint, Crystal Viper, Axe Crazy, Necronomicon, Sodom, Darkness, Nervosa, Accuser, Angelus Apatrida, Voiviod, Quo Vadis, Ragehammer, Monastery, Okrutnik, Evangelist, Rascal, Spirit Adrift, Haunt, Wytch Hazel, Diamond Head, Iron Savior, Wizard, Niviane, Holy Mother, Vhaldemar, Konquest, Sylent Storm, Communic, Harlott, Eternal Champion, Megaton Sword, Coronary, Possessed Steel, Ashes Of Ares, Significant Point, Midnight Spell, Neuronspoiler, Byfist, Chalice, Pounder, Stallion, Chainbreaker, Michael Schenker Group, Fates Warning, Pyramaze, Wuthering Heights, Lords Of Black, Vincent and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
niektóre partie muzyczne brzmią
jak wyjęte właśnie z tego stylu.
Najlepiej wypadają kawałki, które
są trochę szybsze lub wykorzystują
w dłuższych partiach przyspieszenia.
Należą do nich kompozycje
takie jak "Your Last Day", "Throw
The First Stone" czy bonusowy
"2110". Szkoda, że większość kawałków
na "Dead End" nie została
napisana właśnie w takich tempach,
bowiem w nich wyłapujemy
pewne próby urozmaicenia muzyki,
więc kto wie, jakby to się ułożyło
przy większości szybkich kompozycji
a tylko kilku utrzymaniach
w średnich tempach. Może w ten
sposób Szwajcarzy przygotowaliby
nam coś znacznie ciekawszego. Co
prawda każdy utwór na "Dead
End" ma jakiś całkiem nieźle wymyślony
fragment lub zagrywkę, a
partie solowe jak się pojawią, niosą
ze sobą sznyt wyrafinowania. Bywa,
że muzycy "zabłysną" również
pewnym dowcipem. Niestety nie
zmienia to na lepsze ogólnego wyrazu
całej płyty. Natomiast brzmienie
jest całkiem, całkiem.
Dźwięk każdego instrumentu jest
wyraźny, soczysty i mocny, bardziej
przypomina mi to thrashowe
produkcje, niż te death metalowe.
Ogólnie muzycy Constraint jakiś
potencjał mają, ale jak na razie ich
pomysł na muzykę nie zachęca do
zaaplikowania sobie jej w większych
dawkach. Zobaczymy co
przyniosą kolejne ich albumy. (3)
\m/\m/
Corners Of Sanctuary - Heroes
Never Die
2020 RFL
Wygląda na to, że nader ożywiona
działalność wydawnicza w ostatnich
latach nadwątliła potencjał
kompozytorski członków Corners
Of Sanctuary i dlatego firmują
właśnie jedną z najsłabszych płyt
w swym dorobku. Teoretycznie nie
można "Heroes Never Die" niczego
zarzucić: to wciąż US power/
heavy metal na niezłym poziomie,
ale do klasy dawnych dokonań
bardzo mu daleko. Początek płyty
jest jeszcze OK, ale już od czwartego
z kolei "Combat Shock" robi
się coraz nudniej, tak jakby zespół
nie miał już nic lepszego do zaproponowania.
Monotonia, sztampa,
schematy, utwory które słyszałem
już wcześniej wielokrotnie: tyle, że
w innym, lepszym wykonaniu i ich
tytuły też były inne. Najbardziej
zaskoczyły mnie "The Truth In
Lies" i "Heroes Never Die", bo to
surowe, archetypowe numery, które
bez problemu mogłyby trafić na
"czerwony" album TSA, jak więc
widać zespół starał się też wrócić
do korzeni tradycyjnego metalu.
Nowy wokalista Stacey Lee jest
niezły, ale według mnie nie pasuje
do zespołu tak jak Frankie Cross;
próby naśladowania Roba Halforda,
choćby w "We Are The Dead
(Dead Man Walking)" też mógłby
sobie darować. Jako całość "Heroes
Never Die" nie jest to może jakiś
niewypał, ale też niczym szczególnym
nie porywa - typowy średniak
i płyta jakich wiele idealnie oddają
poziom tego materiału. (2)
Coronary - Sinbad
2021 Cruz del Sur Music
Wojciech Chamryk
"We would see us in the front line
of heavy metal rock'n'rollers" -
obwieszcza Olli, wokalista Coronary,
we wstępie do wywiadu opublikowanego
w tym wydaniu
HMP. Odważne słowa jak na
zespół dopiero debiutujący w lutym
2021 roku. Czy materiał zaprezentowany
na "Sinbad" daje radę
sprostać takiej zapowiedzi?
Rock'n'roll kojarzy się z zawrotnymi
tępami, a tutaj pędziwiatrów
nie brakuje, bo w skład wchodzi
basista Korpiklaani i kilku thrash
metalowców, ale nie sięgaj po
"Sinbad" z oczekiwaniem na
speed. Nikt tutaj się nie spieszy
("Firewings" to też nie jest jakaś
petarda). Grają wprawdzie melodyjnie
i przebojowo, ale też naprawdę
masywnie i ciężko (szacun za
taki kontrast). Nie uświadczymy
instrumentalnej akrobatyki. Zamiast
tego czysty heavy metal
utrzymany w średnich tempach.
Rock'n'roll odnosi się raczej do
efektu, jaki wywołuje słuchanie
"Sinbad", mianowicie album ten
potrafi zawładnąć nami i z jednej
strony oderwać nas od problemów
dnia powszechnego, ale też wytrącić
z apatii. Świat serio wygląda
inaczej, kiedy obserwuje się sprawy
z "Sinbadem" na słuchawkach.
Znaleziono tu nawet lek na wypalenie
zawodowe (znakomite, hiciarskie
"Burnout") czy też na pruderię
stojącą na drodze miłości ("I Can
Feel This Love"). Wszystko tutaj
brzmi jak powinno, elektryzuje,
oddziałuje na słuchacza. Coronary
nie stara się przedefiniować gatunku
heavy metal, ale wybija się na
tle innych zespołów, ze względu na
umiejętne łączenie zapamiętywalnych
melodii z pierwiastkiem
heavy/doom metalu (najbardziej
jaskrawym tego przykładem jest
sabbathowskie "Wonders of the
World", ale nie tylko tam). Wszystkie
sola gitarowe są podporządkowane
dobru kompozycji, stanowią
tylko ich uzupełnienie. Riffy
wydają się proste i niewyszukane,
ale na ich prostocie zbudowano
moc przekazu (sprawdź "The Hammer").
Wokalista ma charakterystyczną
chrypę i feler w głosie
(patrz AC/DC, Accept), nie popisuje
się, nie stara się przypodobać
na siłę. Zdarzają się sporadycznie
chóralne wykrzyki ("Street
fight!" w "Fight St. 666", "It happens!"
w "Burnout"). Ogólnie brak
słabych momentów, brak wypełniacza.
Każdy utwór ma za co się
podobać. Nawet takie niepozorne
"Mestengo" sporo zyskuje po wielokrotnym
odsłuchaniu i ostatecznie
przekonuje. Konkret. Nic tylko
słuchać. (5)
Corrosium - Undertow
2020 Inverse
Sam O'Black
Corrosium to zespół, który pochodzi
z Finlandii i jak sami określają
grają bombastic metal. Inaczej ujmując
jest to bardzo melodyjny, łatwo
wpadający w ucho power metal
połączony z różnymi symfonicznymi
formami. Niemniej muzycy
stawiają na prostotę i obezwładniające
melodie, które uzyskują
głównie przez syntezatorowe plamy
i melodyjny śpiew. Wokal śpiewa
głównie pełna piersią, wysoko i
melodyjnie, podkreślając wyjątkowość
słodycz muzyki. W kawałku
"I Remain" pojawiło się coś a la
grow, ale nie zmienia to ogólnego
muzycznego przekazu. Gitary są
niby w kontrze, rytmicznie groźnie
pobrzmiewają, solówki ostro się zaznaczają
ale niestety nie potrafią
przebić się przez zalewające je klawisze.
W dodatku syntezatory, jak
i perkusja, brzmią jakby wyjęte z
popowej produkcji. Album nie
przekonuje mnie zupełnie. Całe
szczęście jest wiele kapel z tej sceny,
które jednak trafiają do mnie
bardziej. Mimo wszystko nie mogę
powiedzieć, że Finowie nie są zaangażowani
w to co grają, dlatego
fani tego stylu mogą być ukontentowani
materiałem "Undertow".
Muszą to sprawdzić, dla mnie to
płyta jedna z wielu. (3)
\m/\m/
Cristiano Filippini's Flames Of
Heaven - The Force Within
2020 Limb Music
Schemat nazwy wyeksploatowany
tak, że już bardziej nie można, muzyka
równie oklepana, symfoniczny
power metal w bardzo melodyjnym
wydaniu. Dlatego nie podszedłem
do albumu gitarzysty
Cristiano Filippini z entuzjazmem,
tym bardziej, że trwa jakieś
70 minut, a z bonusową, akustyczną
wersją "Missing You" jeszcze o
sześć minut dłużej. Odsłuchy potwierdziły,
że nie uprzedziłem się
bez powodu, bo lider, zespół i kilku
gości, że o realizatorach, etc. nie
wspomnę, napracowali się solidnie,
ale bez większego sensu. Zamiast
"The Force Within" ta płyta powinna
nosić tytuł "Szablony i
kalki", bo Filippini nie proponuje
na niej niczego własnego, przetwarzając
tylko pomysły innych, bazując
na wypracowanych przed laty
schematach. Pewnie znajdą się słuchacze,
którym nie będzie to przeszkadzać,
tym bardziej, że to mimo
wszystko granie na poziomie, zresztą
muzyków lider ma znakomitych
- choćby perkusista Paolo Caridi
gra w zespole Davida Ellefsona
z Megadeth, jednak w sensie
artystycznym nic z tego nie wynika.
Obowiązkowe, fortepianowe
lub syntezatorowe intro (to z
"Always With You" brzmi niczym z
festiwalu San Remo z lat 80., istny
koszmar), potem szybsze rozwinięcie
lub podniosła ballada, z orkiestrowo-symfonicznym
patosem i
obowiązkowymi popisami lidera,
niekiedy ustępującego też pola klawiszowcowi
- to smutny obraz tej
długiej, nudnej i mało komu potrzebnej
płyty. (1)
Wojciech Chamryk
Cryptic Shift - Visitations From
Enceladus
2020 Blood Harvest
Nazwa tego brytyjskiego zespołu
nie była mi obca, czytałem recenzję
któregoś z ich krótszych materiałów
w jakimś zine, ale mimo
wszystko zaskoczyła mnie zawartość
jego długogrającego debiutu.
Nie spodziewałem się, że Cryptic
Shift grają na aż takim poziomie, a
ich kompozycje są tak długie i urozmaicone.
To techniczny thrash/
death metal naprawdę wysokich
lotów, nie tylko dlatego, że teksty
to przede wszystkim science fiction
w czystej postaci: tych czterech
Anglików nie tylko łoi ekstremalnie
jak tylko się da, ale nieźle też
kombinują. Pierwsza kompozycja
RECENZJE 217